Rozdział 9

58 3 1
                                    

- Co tu się odjebało?! - usłyszałam pisk drzwi od pokoju.

- Czego się drzesz,Calum?! - Ashton podniósł delikatnie głowę.

- Nie  w s t a w a j... - wysyczał powoli Hood.

- Jestem ubrany. - ja nadal nie otwierałam oczu. Ashton miał dłoń oplecioną wokół mnie. Poczułam jego usta na swojej głowie, na co uśmiechnęłam się.

- Nie śpię. - powiedziałam, otwierając oczy. Jego włosy były roztrzepane i sterczały na każdą możliwą stronę. No, tak trochę za mocno musiałam za nie ciągnąć. Oczy miał jasne i rozpromienione. Patrzył prosto na mnie takim wzrokiem, jakby podziwiał cholerne dzieło sztuki, którym po wstaniu rano na pewno nie byłam.

- Hej Calum. - przywitałam się z chłopakiem, mocniej otulając swoje ciało białą kołdrą tak, aby nikt nic nie mógł zobaczyć. - Jak się spało?

- Z wami przez ścianę... Hym... niech pomyślę... trochę głośno!

- Byliśmy cicho. - odezwał się Ashton. Na wspomnienie ostatniej nocy próbowałam się nie uśmiechać, co wyszło mi dość marnie. Jakie to szczeniackie.

- Hood serio co chciałeś. - zapytał wreszcie Irwin.

- Luke dzwonił, chce się za wszelką cenę spotkać w Santa Cruz.

- Stary to jest godzina drogi... - jęknął Ashton.

- Półtorej. - poprawił go z drwiącym uśmiechem.

- Co on robi w Santa Cruz? - zapytałam. - Nie miał być w domu?

- Miał. Ale tam najprawdopodobniej są ludzie z naszej nowej wytwórni i chcą widzieć cały zespół. I Liz też będzie.

- Liz tam będzie?! - Wykrzyczał Ashton z dziecięcym uśmiechem.

- Będzie, powiedziała, że zrobiła nam ciastka.

- No i jak nie kochać tej kobiety? - Calum tylko wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na Ashtona, który siedział po turecku z dziecięcym uśmiechem i błyszczącymi oczami. Nawet nie zdążyłam mrugnąć, a on złapał moją twarz w obie dłonie i przerzucając nogę przez mój pas, położył nas z powrotem. Pocałował mnie zachłannie i długo, po czym podniósł głowę i zagryzł wargę, patrząc w moje oczy.

- Boże, jesteś taka piękna...- pogłaskał mnie po włosach parę razy. Położył głowę na moich piersiach, na co ja lekko uśmiechnęłam się. Położyłam opuszki palców na nagich plecach chłopaka, na co ten delikatnie się spiął, ale gdy położyłam dłonie już całkiem, ten się rozluźnił.

- Dlaczego są zimne? - zapytał, a jego broda trochę boleśnie wbiła mi się w lewą pierś, na której chłopak teraz leżał.

- Nie wiem. - przyznałam.

- To zaraz je ocieplimy. - podniósł się delikatnie na łokciach. - Połóż lewą dłoń na swoim brzuchu. - poprosił, odkrywając mnie spod cienkiej kołdry.

Wykonałam jego polecenie.

- A teraz prawą. - kiedy też to zrobiłam, chłopak ponownie położył się na mnie, nakrywając nas materiałem.

- Cieplej? - zapytał, podnosząc oczy na mnie.

- Tak. - wyszeptałam z uśmiechem. Czułam oddechy chłopaka, które przeplatały się z moim. Zamknęłam oczy. Wyjęłam obie dłonie spod jego ciała i zaczęłam głaskać jego plecy i głowę, na co ten z uśmiechem wtulił się we mnie bardziej.

- Oh... No, tylko zrobić wam zdjęcie. - usłyszeliśmy od drzwi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tam stojących... wszystkich? Z Calumem na czele.

San Francisco/Ashton Irwin,5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz