„Łał, tylko popatrz na to wszystko, Reggie..." Powiedział Nick, z otumanionym uśmieszkiem na twarzy, „Jesteś ordynarnie chodzącą apteką!"
Nick rozłożył się w fotelu pasażera, i położył nogi na desce rozdzielczej, gdy patrzył na najróżniejsze torebki, i pojemniki, które znalazł schowane w ubraniach Varecia, i podnosił je po kolei. „Zobaczmy co my tu mamy?" Powiedział „Pixie Dust, Shrooms, Wildwood Weed, Blazer... ,co jeszcze... och, to wygląda inaczej. Co to jest?" Podniósł małą torebkę białego proszku, z niebieskimi, i zielonymi płatkami - przypominał mu trochę proszek do prania.
„To Harbinger!" Krzyknął z tyłu auta, Varecia. Siedział w klatce na przestępców, ściskając zęby z bólu, kłującego go w miejscu, przemieszczonego nadgarstka, „I możesz mi go oddać, bo jak mówiłem on nie jest nielegalny! Wychodzi na to, że możecie mnie wypuścić, bo właśnie to sprzedałem tej impali!"
„Aha, czyli ty widzisz to w ten sposób, co?" Powiedział Nick, szorstko się uśmiechając, „Chodzi o to, Reggie, że jeśli coś samo w sobie nie jest nielegalne, nie znaczy to, że sprzedawanie tego, jest legalne."
„O czym ty mówisz?" Varecia krzyknął, skręcając się z bólu w fotelu.
„Posiadanie szkodliwej substancji," Judy, wtrąciła się skręcając autem w ulicę obok, „Każdy kto posiada lub, jest podejrzewany o posiadanie szkodliwych substancji, jest winny przestępstwa..."
Nick powtórnie spojrzał na Varecia, „...nawet wtedy, gdybyś nie wiedział, że są one szkodliwe- ale ty jednak wiesz o tym, od momentu, gdy kilka ssaków zginęło, po łyknięciu tego świństwa - więc wciąż mogą cię skazać. Plus, mieliśmy powód, by cię aresztować, bo znaleźliśmy przy tobie ogrom nielegalnych narkotyków, pliki nielegalnie zarobionych pieniędzy, i zakazany typ noża - którego chciałeś użyć, napadając na funkcjonariusza policji."
Lemur stęknął, i uderzył głową w pleksiglasową szybę. „Możecie się pośpieszyć, i zawieźć mnie do szpitala... albo zastrzelić mnie na miejscu." Krzyknął.
„Będziemy tam za pięć minut," Powiedziała Judy, „W międzyczasie, czemu nam nie powiesz, kto jest twoim dostawcą?"
„Tak, jasne króliczku!" Krzyknął Varecia, „Nie jestem kapusiem! Nie jestem taki, jak pan 'Nick Zdrajca'!" Odwrócił wzrok, i dodał mamrotając, „Poza tym, uwielbiam oddychać..."
„Och Reggie, jeszcze chwila i zranisz resztkę moich uczuć," Nick powiedział z szorstkim uśmieszkiem na ustach, i wskazał na swój policzek, tuż pod okiem, „Widzisz? Tu powinna być łza. Dokładnie tutaj."
Judy zachichotała, gdy podjechali na parking, przy wejściu do szpitala. Eskortowali skamlącego lemura w kierunku drzwi, i czekali obok, gdy doktor sprawdzał jego nadgarstek.
Nick wychylił się do Judy, i szepnął tak, by Varecia tego nie usłyszał, „Karotka, musimy zawieźć tą próbkę Harbinger'a do laboratorium, i to jak najszybciej. Mam przeczucie, które chcę potwierdzić."
Spojrzała na niego, instynktownie wystawiając uszy w jego kierunku, „O czym myślisz, partnerze?"
Potrząsnął głową, krzyżując ręce na torsie, „Może to być moja paranoja... bo tak to wygląda, ale co jeśli pojawienie się Harbinger'a, jest niespodziewanie powiązane, z kradzieżą antidotum na Skowyjce?"
Oczy Judy otworzyły się szeroko, gdy połączyła w głowie wszystkie wątki. „Szlag..." Powiedziała „Myślisz, że oni użyli antidotum, jako podstawę Harbinger'a?"
„Gdy się o tym myśli, ma to sporo sensu... serum ze Skowyjców, jest wciąż poważnym zagrożeniem, nawet, gdy ktoś przypadkiem wystawi się na jego działanie. Swobodne użycie tych kwiatów, nie pozwala na jego zakazanie w najbliższym czasie, więc antidotum stanie się jeszcze ważniejsze," Powiedział Nick, pukając palcem wskazującym w swój biceps, i skupiając myśli na łączeniu faktów w głowie. „Wystarczy oprzeć nowy narkotyk, na ważnym środku leczniczym, by stało się niemożliwe jego zakazanie..."
CZYTASZ
Zwierzogród: Out of the Woods
FanfictionMinęło dziesięć miesięcy od dnia, którego Nicholas Bajer został zaprzysiężony na posterunkowego ZPD. Dziesięć miesięcy bliskiej współpracy z jego przyjaciółką i inspiracją, Judy Hops. Teraz, sprawa życia i śmierci zmusza ich do skonfrontowania prawd...