Minęło sześć dni od schwytania Laughing Jack'a Hargrieve'a i likwidacji Blood Fang Posse. Sześć dni konferencji prasowych, planowania i wyczerpującej pracy dla funkcjonariuszy policji, szczególnie w dywizji Zooicide. Akcja w porcie odkryła ogromną liczbę dowodów nawiązujących do poprzednich morderstw Jack'a, włączając w to Landon'a Greves'a i Jonah'a Hawthorne'a, co spowodowało, że detektywi pracowali o wiele dłużej niż normalnie, gdy podążali za tropami.
Poczucie normalności wróciło do żyć funkcjonariuszy z Policji Zwierzogrodzkiej, i mimo, że powstrzymali najbardziej zabójcze zagrożenie z jakim kiedykolwiek mierzyło się miasto, można było poczuć pośród nich wielkie napięcie. Była to niewypowiedziana myśl, która tworzyła się w głowach wszystkich funkcjonariuszy. Obowiązek, który wisiał nad ich głowami i doprowadził do wniesienia ponurego nastroju do każdej odprawy i każdej rozmowy w szatni. W końcu nadszedł siódmy dzień, i nastąpił czas, by sprawować ten ponury obowiązek. Nastąpił czas, by się pożegnać.
Na początku panowała cisza, a trwałe nagrobki okrywały się spokojnie spadającymi płatkami kwiatów, stojąc pośród rześkiego późnowiosennego wiatru. Słońce było cudowne, a rozległe niebieskie niebo było zupełnie czyste, jednak wciąż można było wyczuć resztki nocnej rosy unoszącej się w powietrzu. Smutne zawodzenie kobz i rytmiczne uderzanie werbli, delikatnie zaczęło wtrącać się w ciszę.
Poruszając się niczym jedno, gęste rzędy funkcjonariuszy prowadzonych przez kobzy i werble, maszerowały drogą wzdłuż cmentarza. Jednoczesne i równomierne uderzenia wyszlifowanych kopyt i tupanie stóp ubranych w trzewiki, w perfekcyjnym czasie złączyło się z uderzeniem bębnów. Były tam najróżniejsze barwy mundurów; od ciemnoniebieskich, przyozdobionych złotem mundurów ZPD, poprzez zielone, przemieszanie z miedzią stroje Biura Szeryfa w Szarakówku, po czarne bluzy mundurowe i białe czapki policyjne Centrum Imigracji, lecz wszystkie maszerowały z perfekcyjną równością, tworząc ponurą, nieprzerwaną procesję rozciągającą się przed konwojem.
Pięć karawanów, wiozących pięć przykrytych flagami trumien zatrzymało się tuż przy grobach. Defilada zatrzymała się i ustawiła się w rzędach. Kiedy wszyscy byli na swoich miejscach, ostre słowa Wachmistrza, sprawiły, że wszyscy oficerowie z defilady zrobili zwrot w prawo, odwracając się twarzami w stronę tłumu żałobników, otaczającego pięć otwartych grobów.
Ze swojego miejsca w przednim rzędzie, Judy ujrzała Nicka, ubranego w swój elegancko dopasowany mundur i spodnie, stojącego obok karawanu, który wiózł ciało Ramsay'a. Wciąż miał na sobie ślady ciężkiej walki z Jack'iem, i nie licząc małej półkolistej wyrwy w brzegu jego lewego ucha, miał skrupulatnie wyczyszczone i wyszczotkowane furto, które błyszczało w słońcu poranka.
Każdy element jego ceremonialnego munduru był idealny. Jego policyjna czapka, ciasno dopasowana i opuszczona do jego brwi, z wypolerowaną, przyczepioną do niej metalową plakietką, błyszczała w świetle słońca. Jego odznaka i medal były wypolerowane z równą precyzją, tak jak trzewiki, których metalowe paski pokrywały palce od jego stóp i ciągnęły się ich podeszw. Złoty sznur przyczepiony do jego ramienia wisiał w idealnie zawiązanej pętli, kończącej się w górnej kieszeni jego koszuli. Każdy fragment materiału jego stroju był dokładnie wyczyszczony i nigdzie nie było widać żadnego wystającego włoska. Jego łapy były ubrane w cudowne białe rękawice, które trzymał ciasno przy bokach swoich spodni, gdy stał na baczność.
Na zewnątrz, był poważny i profesjonalny, lecz mogła ujrzeć po twardym wyrazie jego paszczy, że w swym wnętrzu załamywał się pod ciężarem okropnego obowiązku powierzonego mu tego dnia. Ostrze wypowiedziana przez Nicka komenda i ssaki mające przenieść ciało Ramsay'a, pod jego wezwaniem obróciły się, przygotowując się do odebrania trumny ich poległego towarzysza z karawanu.
CZYTASZ
Zwierzogród: Out of the Woods
FanfictionMinęło dziesięć miesięcy od dnia, którego Nicholas Bajer został zaprzysiężony na posterunkowego ZPD. Dziesięć miesięcy bliskiej współpracy z jego przyjaciółką i inspiracją, Judy Hops. Teraz, sprawa życia i śmierci zmusza ich do skonfrontowania prawd...