Rozdział XIII

1.4K 109 11
                                    

W ciągu kilku minut, taksówka podjechała pod krawężnik. Gdy się zatrzymała, Judy otworzyła drzwi i wciągnęła Nicka do środka. Kierowcą był gronostaj, ubrany w jeansy, cienki poszarpany wojskowy sweter i kaszkiet. Mówił z mrukliwym, i ciężkim, Rawrsyjkim akcentem, „Gdzie chcecie jechać?"

„Do Zootopia Gen-" Judy zaczęła, ale została powstrzymana przez Nicka, który pociągnął ją za rękę.

NIE!" Powiedział ostro, potrząsając głową i patrząc się na nią, „Żadnych szpitali!" Na jego twarzy pojawiło się przerażenie.

„D... dobra..." Powiedziała powoli, przerzucając wzrok pomiędzy kierowcą i Nickiem, „Umm... więc pojedźmy może do twojego domu. Przypomnisz mi swój adres?"

„1955 Cypress Grove Lane," Powiedział, i najwyraźniej bezwiednie, oparł głowę o szybę od drzwi.

„Da, dobra, jedźmy," Powiedział gronostaj, wrzucając bieg, i odjeżdżając od krawężnika.

Jechali jakieś piętnaście minut, gdy Nick odzyskał częściowo zmysły, i przekręcił się ku Judy, prawie przewracając się na nią. Patrzył się jej w oczy przez kilka sekund, podpierając głowę o swoją rękę, nim wyszeptał. „Karotka..." Powiedział, bez mrugania spoglądając na nią, „Mogę powiedzieć ci coś o tobie?"

Jej usta delikatnie się wygięły przez jego dziwaczne zachowanie, i oczy z ogromnymi źrenicami, „A co to jest, Nick?"

Pochylił się trochę bliżej, i spoglądał oczami dookoła, tak jakby upewniał się, że są sami. „Ty... pachniesz," Wyszeptał, dziwnie równym tonem, „Jak światło słońca i tęcze." Podkreślił swój komentarz, formalnym skinięciem głowy, jak gdyby wyrażał dogłębność i prawdziwość swojego 'filozofowania'.

Nie mogła z tego powodu delikatnie się nie uśmiechnąć; nawet gdy był odurzony, wciąż był dla niej słodki.

„Karotka..." Powiedział znowu, i ponownie w nienormalny sposób oparł głowę o okno.

„Tak, Nick?" Powiedziała łagodnie, trzymając łapki na kolanach, i odwracając się ku niemu.

„Nie czuję się za dobrze..." Powiedział. Nagle przechylił się do przodu, szeroko otwierając oczy, i niepohamowanie zwymiotował na podłogę pomiędzy stopami.

Kierowca wyglądał na zszokowanego, i ostro zahamował, uderzając stopą w hamulec. „Wynocha z auta!" Ryknął, uderzając w pleksiglasową ściankę, „On zwymiotował na całą tapicerkę! WYNOCHA!"

Judy wyskoczyła z taksówki, ciągnąc Nicka za sobą. Chwiejąc i potykając się, zatrzasnął drzwi stopą, gdy taksówka odjechała a kierowca zaczął z oddali kląć po Rawrsyjsku.

Nick zachwiał się i upadł na jedno kolano. „Karotka... czemu ten wściekły dziobak kradnie naszą łódź podwodną?" Spytał, mrużąc oczy w kierunku tylnych świateł taksówki. „Och, czekaj..." Powiedział po chwili, unosząc palec wskazujący, „Potrzymaj tą myśl przez chwilę..." Przewrócił się do przodu, opierając się o krawężnik, i opróżnił całą zawartość żołądka do rynsztoku. Krople deszczu zaczęły spadać wokół nich, równomiernie przybierając na sile dopóki mżawka nie przerodziła się w gwałtowną ulewę. Judy szorstko westchnęła, sięgając do pasków i zdejmując buty. „Wygląda na to, że musimy iść na piechotę, Nick," Powiedziała, z rezygnacją w głosie, „Myślisz, że dasz radę mnie do siebie zaprowadzić?" Podeszła za niego, kładąc jego rękę na jej ramieniu i pomagając mu wstać, trzymając trzęsące się buty w jej wolnej łapce.

„Mmmhmmm!" Powiedział, potakując połowicznie uniesionymi powiekami, „Nigdzie indziej cię nie zabiorę."

Przewróciła oczami i zaczęła iść. Musiała użyć sporo siły, by go podeprzeć; miał problem z utrzymaniem równowagi, i stawiał ciężkie nierówne kroki. Ku zaskoczeniu Judy, wydawał się pamiętać gdzie dokładnie musiał skręcać i iść, kiedy prowadził ją w głąb starszej i obskurniejszej części Śródmieścia. Po godzinnym spacerze w potwornym deszczu, znaleźli się przed butwiejącym gmachem zniszczonego budynku z brązowego kamienia, niedaleko Dzielnicy Kanałów, przemoknięci do suchej nitki. Judy głęboko westchnęła i ruszyła ku schodom, lecz Nick ją złapał.

Zwierzogród: Out of the WoodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz