Rozdział XI

2K 113 11
                                    

Pierwszym odczuciem, które przebiło się przez słabnącą, spokojną zasłonę jej snu, była kłująca jasność, i ciepło trafiające w jej oczy. Drugim, była sztywność, która objęła jej kark i ramiona, ale trzecim był on: jego upojna woń, miękkość jego futra odczuwalna przez jej uszy, dotyk jego palców splatających się z jej łapką. Powoli, otworzyła oczy, i mrugnęła w świetle poranka, wypełniającego pokój. Gdy jej wzrok się wyostrzył, a umysł obudził, zaczęły się jej przypominać wydarzenia poprzedniej nocy.

Siedziała przy Nicku, na jednej z kanap w holu wejściowym w Dywizji Zooicide. Miała głowę opartą o jego ramię, a jej uszy wystawały zza jego szyi. Pierwszą rzeczą, która zobaczyła po otwarciu oczu, była jej prawa łapka, ściśnięta przez jego lewą. Ich palce były przeplecione, i leżały na przerwie która się uformowała po ściśnięciu ich ud. Przypomniało się jej, że usiedli obok siebie, i włączyli telewizję, licząc na to, że odwróci ich uwagę od piekła z którego uciekli. Rozmawiali o prostych rzeczach; wesołych wydarzeniach z dzieciństwa, starych przyjaciołach. Ukojona przez jego bliskość, przez jego bogaty, komfortowy, barytonowy głos, a także zmęczenie, zasnęła na jego ramieniu. Nie pamiętała, by trzymała jego łapę, ale teraz nie miała najmniejszej ochoty jej puszczać.

Powoli i ostrożnie przekręciła głowę, podnosząc nos pod jego szczękę, by na niego spojrzeć. Jej nozdrza poczuły jego woń jeszcze bardziej, przesyłając wzdłuż niej dreszcz. Jej ciało było otoczone przerażeniem z powodu tego zapachu, interpretowany przez nią jako śmiertelne zagrożenie, jednak tak bardzo mu ufała, że to wrażenie przerodziło się w coś zarówno uspokajającego, jak i cudownie ekscytującego. W tym momencie przyszło jej na myśl, że nigdy nie była tak blisko przy kimś; to było intensywne poczucie akceptacji, i potężna nić zaufania, którą nigdy nie była, aż tak powiązana z żadnym innym zwierzęciem.

Kiedy spał, siedział z przekrzywioną głową, i częściowo otwartymi ustami. Chciała delektować się tym widokiem, lecz jej drobny ruch spowodował, że zaczął się poruszać. Na początku drgnęły mu powieki, a później uszy, dopóki nie obudził się całkowicie ze swojego snu. Uśmiechnęła się, gdy na jego twarzy pojawiła się niezadowolona mina, i instynktownie sięgnął w jej kierunku swoją prawą łapą, kiedy uświadomił sobie, że już ją trzyma swoją lewą. Ujrzał jej uśmiech, gdy spojrzał jej w oczy, a ona zobaczyła ulgę w jego głębokich szmaragdowych oczach.

„Dzień dobry, Karotka," Powiedział delikatnie, z nutką pietyzmu w głosie, „Dobrze ci się spało?"

„Niespecjalnie," Powiedziała chichocząc, pocierając tył jego karku, swoją lewą łapką, nim dodała, „Ale to, jak się obudziłam jest cudowne..."

Patrzyli sobie w oczy przez długą chwilę, ich nosy unosiły się niebezpiecznie blisko, ale żadne z nich nie miało najmniejszej ochoty puścić swoich łap. Im dłużej patrzyli po sobie, tym przysuwali się do siebie coraz bliżej, widząc, że pomiędzy nimi została bardzo mała przerwa.

Trzy ostre puknięcia w drzwi, wtrąciły się w ten, cichy moment, powodując, że Judy, z rumieńcem na uszach odskoczyła od niego. Opuściła je za plecy, zaciskając łapki na kolanach, próbując opanować upokorzenie, nim ten co pukał wejdzie do środka.

Spojrzała się na w zakłopotaniu Nicka i otrzepała swoje ucho.

Będziesz miał kłopoty!" wyszeptała, nim rozłożyła się w sofie, próbując wyglądać nonszalancko.

Zawstydzony uśmiech pojawił się na paszczy Nicka, i wtedy on też rozłożył się w kanapie, cicho wzdychając. „Proszę wejść!" Zawołał.

Minęła krótka chwila nim drzwi się otworzyły i Eli Wolfram wszedł do środka. Wyglądał na ekstremalnie wycieńczonego, miał rozpięty dodatkowy guzik od koszuli, a jego krawat był bardziej poluzowany niż zwykle. Miał ciemne kółka pod oczami, jego futro było nastroszone, i rozczochrane. Jego spodnie były ubrudzone na nogawkach. Nie miał na sobie swojego płaszczu, odsłaniając koszulę z podwiniętymi rękawami, i skórzaną kaburę. Gdy obrócił się, by zamknąć drzwi, Judy zauważyła, że miał po lewej stronie koszuli, małą czarną smugę, która wyglądała jak węgiel drzewny, lub coś podobnego.

Zwierzogród: Out of the WoodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz