„Cóż... wszystko wskazuje na to, że musiała tu być niezła rozróba z samego rana... co nie, Sierżancie?"
Sierżant Buckerton, wysoki tyczkowaty jeleń, przesunął wykałaczkę z środka swych ust na ich brzeg, spoglądając jasnymi, połowicznie otwartymi oczami na podjazd usiany ciałami i podziurawioną pociskami fasadę domu rodziny Hops. „Taa." Powiedział, po pokaźnie długiej przerwie, „Na to wygląda, Marcy."
Szeryf Grounderson, świnia w średnim wieku i najbardziej uprzejma osoba urzędująca w Biurze Szeryfa w Szarakówku, podeszła do martwego tygrysa, widząc karabin AS-47 wciąż zaciśnięty w jego łapie. „O rany," Westchnęła do siebie w zadumie, „Musieli sobie ostro postrzelać, a nawet nie wiemy kto strzelał do kogo. Stu Hops nigdy nie wyglądał mi na zwolennika walk..."
„Eee, Szeryfie," Wtrącił Buckerton, gryząc swoją wykałaczkę.
„Tak, Beau?"
„Chyba wydaje mi się, że tam jednak jest ktoś, kto sobie dziś postrzelał," Powiedział, gdy skinął głową w kierunku domu.
Marcy odwróciła się w kierunku domu i ujrzała zniedołężniałą postać Otto Hops, ubranego z niewiadomego powodu w stary mundur wojskowy, i idącego w ich kierunku z karabinem wiszącym na jego ramieniu. Jedno z jego uszu było zgięte do tyłu pod ostrym kątem, a w jego lewym ramieniu tkwiły spore odłamki drewna, otoczone odrobiną krwi, która zastygła na materiale.
„Hej tam, Otto!" Powiedziała Marcy, ponownie stając prosto, „Dokąd się wybierasz z tym... eee... karabinem?"
„Och, tylko się upewniam, czy wszyscy Hunowie odeszli, Marcy," Odpowiedział Otto z uprzejmym, lecz skrzywionym uśmiechem na ustach, „Co cię tu przywiało? Widziałaś lisy w okolicy? Są czerwone, bo sam diabeł je stworzył, wiesz o tym!"
„Eeeee... cóż liczyliśmy, że rzucisz trochę światła na to, co się tu stało... na przykład... czy ty zastrzeliłeś tego gościa?"
„Och nie, Marcy," Powiedział Otto, potrząsając głową. Jego złamane ucho wisiało w dziwny, niepokojący sposób.
„Och, dobrze, zaczynałam się martwić-"
„Zastrzeliłem tamtego gościa," Wtrącił Otto, człapiąc do niedźwiedzia, którego czaszka została przewiercona przez jego pierwszy strzał. Splunął na jego ciało, „Zasłużyłeś na to, ty wredny zapyziały Hunie!"
„Dobra, Beau, pomożesz mi z tym?" Powiedziała Marcy, nerwowo spoglądając na Sierżanta.
Buckerton podszedł do Otto, wyciągając w jego kierunku swoje kopyto. „Dostałeś, Otto," Powiedział swym zwyczajnym nonszalanckim tonem, „Może podasz mi swoją flintę i pojedziemy do lekarza, by to zobaczył."
Otto podał swój karabin, jednak wyglądał na zmieszanego, „Co zobaczył?"
„Masz trochę... odrobinę czegoś... jakby wystającego stąd..." Powiedział Buckerton, wskazując na duże odłamki drewna wystającego z ramienia Otto. Królik odwrócił głowę, próbując złapać wszystkie kawałki. Uśmiechnął się szyderczo i chwycił, wyciągając je z ramienia jednym mocnym pociągnięciem, po czym odrzucił je na bok.
„To nic takiego," Powiedział, „Mam tyle lat, że chyba straciłem czucie w całym ciele. Powiedzcie, czy widzieliście Majora?"
Beau podniósł brew, patrząc najpierw na Otto, a później na Marcy, która spojrzała na niego z podobnym zdziwieniem. „Eee... a co to za Major, Otto?" Spytał Beau, przewieszając karabin przez swoje ramię, wiedząc, że oddanie go królikowi byłoby durnym pomysłem.
CZYTASZ
Zwierzogród: Out of the Woods
FanfictionMinęło dziesięć miesięcy od dnia, którego Nicholas Bajer został zaprzysiężony na posterunkowego ZPD. Dziesięć miesięcy bliskiej współpracy z jego przyjaciółką i inspiracją, Judy Hops. Teraz, sprawa życia i śmierci zmusza ich do skonfrontowania prawd...