Rozdział XIV

1.7K 116 21
                                    

Judy siedziała w kontemplatywnej ciszy, otoczona promieniami słońca, gdy kolejka jechała przez pełne zwierząt Śródmieście. Wzburzone odmęty uczuć narastały pod jej spokojną powierzchnią, kiedy spoglądała w swoje odbicie w szkle; po raz pierwszy w życiu nie była pewna co czuje.

Z jednej strony, ich randka była kompletną katastrofą, która pokazała jak potężnym i nieustępliwym wrogiem jest Laughing Jack, czego rezultatem było przejście Nicka przez coś, co wyglądało na najbardziej makabryczną odmianę traumy jakiej dostał w życiu. Lecz z drugiej strony przeszli przez to razem, tak jak zawsze to robili, a na samym końcu, stała mu się bliższa niż kiedykolwiek. Mimo to, niepokoiła się o stan Nicka, co czuła cały czas; w tym momencie nie chciała być nigdzie indziej niż przy nim, ale gdyby tak zrobiła, naraziłaby na niebezpieczeństwo ich kariery. Przynajmniej do końca zmiany musiała się od niego oddalić.

Szybko przeszła małą odległość, dzielącą stację kolejki i budynek Fangmeyer. Zatrzymała się na krótko przed drzwiami od mieszkania, z kluczami w łapce, rozważając co powiedzieć. Było oczywiste, że Fangmeyer będzie przypuszczać to samo, co Clawhauser, więc musiała się postarać by to wyjaśnić. W końcu, westchnęła i otworzyła drzwi wchodząc do środka.

Fangmeyer siedziała przy narożniku, który oddzielał kuchnię od salonu, ubrana w swój jedwabny szlafrok i pijąca kawę z wielkiego kubka. Kiedy zobaczyła jak Judy wchodzi, jej uszy podniosły się szybko, a na paszczy pojawił szeroki uśmieszek. „Cóż, cóż, cóż!" Powiedziała, odkładając kubek, „Wygląda na to, że detale są bardziej soczyste niż się spodziewałam!"

Judy wdrapała się na stołek obok Fangmeyer, patrząc się ze słabym uśmiechem na przyjaciółkę, „Nie są tak soczyste, jak myślisz," Spojrzała z zatęsknieniem na twarzy w kierunku parującego kubka z kawą, i skinęła głową w jego kierunku, „Masz jej jeszcze?"

„Och, jasne!" Powiedziała Fangmeyer, wstając ze stołka i idąc wokół narożnika do kuchni. Wzięła kubek odpowiedni do rozmiaru Judy i położyła go, sięgając po karafkę z kawą.

Judy uśmiechnęła się, „Umm, masz jakiś większy? Nie spałam całą noc."

Fangmeyer uniosła brew, i zamieniła kubek, na większy, prawie tak duży jak jej własny.

„Idealny!" Judy powiedziała szeroko się uśmiechając.

„Rany, ten lis naprawdę musi mieć bzika na twoim punkcie, jeśli wy... byliście zajęci... przez całą noc.," Powiedziała Fangmeyer ze speszonym uśmiechem na ustach.

„Och, nie!" Powiedziała Judy, machając łapkami, kiedy zażarty rumieniec pojawił się w jej uszach, „My nie... emm... robiliśmy żadnego 'totalnie się'... jeśli o to chodzi." Zrozumiała, że eufemizm Clawhausera był w tym momencie, tak dobry jak każdy inny.

Fangmeyer niedowierzając spojrzała się na nią, gdy napełniała jej kubek świeżą kawą, nim odłożyła karafkę z powrotem do ekspresu, „Doooobra... więc co robiliście, że zajęło wam to całą noc?"

„Mam jeszcze trochę czasu nim będę musiała się szykować, więc ci powiem," Powiedziała Judy, „Ale muszę cię ostrzec, że będzie to brzmieć dziwnie..."

----------------------------------------

Nick obudził się przez potworny ból. Czuł się jakby ktoś wiercił młotem pneumatycznym ze środka jego czaszki. Nick jęknął i sięgnął swoją głowę obiema łapami, które wyjął spod pościeli; nie było Judy. Delikatnie westchnął, gdy fala wspomnień poprzedniej nocy wróciła ponownie do jego umysłu. Próbując skupić się na ostatnim z nich, które pochodziło z momentu nim zasnął, porzucił je wraz z innymi, przekręcił się i otworzył oczy, by sprawdzić godzinę.

Zwierzogród: Out of the WoodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz