- Co ty do cholery jasnej tu robisz?!- zapytałam bez sił...
-Hmm... tak właściwie to chyba cie odwiedzam.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Wiesz to bardzo fajnie,-oparłam ręce o kolana pochylając się lekko- ale wiesz tak się składa, że jesteśmy na terytorium Łowców i no wiesz jeszcze jeden mały nie istotny fakt jesteś wilkołakiem. - mówiłam z taką ironią i irytacją jak chyba nigdy w życiu.
-Nie wiem czemu mi to mówisz przecież doskonale o tym wiem.- odpowiedział jakby nigdy nic.
Ten człowiek doprowadza mnie do szaleństwa. I pomyśleć, że ostatnim razem chciałam zatrzymać go przy sobie chyba oszalałam. Już kilka razy był na terytorium Łowców i nadal ryzykuje no co za idiota. Nie wiem jaki ma w tym cel, ale niech już wraca do siebie.
-Wiesz chyba musisz już iść.
-Ej dopiero przyszedłem, nie wyganiaj mnie tak szybko.- zaprotestował.
-A tak w ogóle co ty tutaj robisz?
-Przechodziłem obok i zobaczyłem, że ktoś biegnie. Tak się złożyło, że to ty, więc postanowiłem się przywiać. O to cała historia.
-A mógłbyś mi powiedzieć dlaczego przechodziłeś obok? Bardzo mnie to nurtuje.- po chwili odpoczynku byłam wstanie się wyprostować.
-A tak o, widzisz piękna pogoda ptaszki ćwierkają, aż prosi się żeby sobie pochodzić.
-Cholera jasna czy cie pogieło. Po wczorajszym mógł byś sobie darować czy do ciebie nie dociera jak bardzo to jest nie bezpieczne ?- przez jego twarz przebiegł cień powagi.
-Oj kochanie nie musisz się martwić, dam sobie radę- puścił do mnie oczko.Już miałam go zabić za to określenie, gdy z krzaków wydostał się kolejny szelest ledwo słyszalny, ale jednak dało się go uchwycić. Chłopak momentalnie się spiął.- No widzisz maleńka tak się składa, że muszę już lecieć. Miłego biegania i do zobaczenia. - odchodząc wysłał mi całusa w powietrzu i już go nie było.
Eee to było dziwne, bardzo dziwne, ale cieszę się, że już sobie poszedł.Znaczy z jednej strony cieszę się a z drugiej nie. Gdyby okoliczności były inne bardzo cieszyło by mnie spotkanie Tate'a, lecz nie w miejscu gdzie każdy może go zobaczyć,a potem od razu pojmać i jak przypuszczam zabić. A tego ostatniego nie chce w szczególności. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ten chłopak stał się dla mnie kimś bardzo ważnym. Pomimo mojego oschłego zachowania wobec niebieskookiego zależy mi na jego względny bezpieczeństwie. Nie potrafię tego wytłumaczyć tak jest i tyle, lepiej nie będę w to drążyć, bo mogę dojść do wniosków, które nie będą mi się podobać.
Zaczęłam powoli biec, w końcu muszę jakoś znaleźć się w domu wspólnym, a dokładniej w moi pokoju. Chcąc lub nie zaczęłam analizować sytuacje z przed paru minut. Doszłam do wniosku, że zachowanie bruneta było bardzo dziwne. Nie bał się stać na środku ścieżki uczęszczanej przez Łowców w świetle dnia, lecz spłoszył go szelest w zaroślach. Jestem bardzo ciekawa co tam się kryło. Cóż chwilowo nie jestem w stanie się tego dowiedzieć, a mój mózg jest przeciążony po wysiłku fizycznym i nie mam siły snuć jakiś wybujałych teorii. Moim jedynym celem w tym momencie stało się dotarcie do domu i rzucenie się na łóżko.
______________________________________________________
_______________________________
Dzień dobry ;* ;*
30 gwiazdek= rozdział

CZYTASZ
Łowczyni✔
WerewolfW świat o żelaznych zasadach wkrada się powiew dzikości i braku ogłady. W świat bez emocji wkraczają uczucia.