Tym razem nie miałam zamiaru ryzykować spóźnienia na trening. Po ostatnich wydarzeniach nie chce prowokować Kaspiana, nie mam pojęcia do czego jest jeszcze zdolny. Jedno jest pewne powinnam trzymać się od niego jak dalej. Czekałam na trenera wraz z resztą mojej grupy, między innymi Sedrikiem. Znajdowaliśmy się na polanie przeznaczonej specjalnie na treningi. Wokół mieściło się dużo przyrządów do ćwiczeń i torów przeszkód. Obok las. Położenie blisko lasu miało tą zaletę, że mogliśmy biegać po nie równym terenie dodatkowo ćwicząc zmysł równowagi.
Kaspian podszedł do nas pewnym krokiem. Jego postawa wskazywała, że jest bardzo niezadowolony. Cudownie... To zdecydowanie pogarszało moją sytuacje. Domyślam się,że przyczyniły się do tego wczorajsze wydarzenia.
-Słuchać mnie!- zaczął ostrym tonem.- To co się ostatnio dzieje to jakieś kpiny! Te popierdolone bestie żartują sobie z nas. Ale my im damy popalić. Wchodzą sobie na nasze tereny i atakują. Wczoraj dwóch Łowców zostało rannych, a te potwory uciekły!!!- w tym momencie krzyczał na całe gardło, nie zdziwiłabym się gdyby było go słychać aż w domu wspólnym. Rozejrzałam się wokoło, moi towarzysze byli przerażeni. Pytanie czy bali się wilkołaków czy wściekłego Kaspiana...- To już się więcej do cholery jasnej nie powtórzy! Choćby każdy z was miał ćwiczyć osiem godzin dziennie. Nie pozwolę, żeby te ścierwa wymykały się moim ludziom. Zrozumiano?!- odpowiedziała mu głucha cisza, spojrzał na każdego po kolei. W jego oczach czaił się nie okiełznany gniew, a jakby się przyjrzeć odrobina szaleństwa.- Pytałem czy ZROZUMIANO!!!- wydarł się jeszcze głośniej.
-Tak jest!- odpowiedzieliśmy mu chórem nie narażając się na większy wycisk.
- To kurwa do ćwiczeń a nie tak stoicie!- dwa razy nie trzeba było powtarzać. Każdy rzucił się, żeby wykonać rozgrzewkę i w miarę możliwości nie denerwować bardziej nauczyciela. Zapowiada się wykańczający trening.
Skupiłam się na moim tradycyjnym zestawie ćwiczeń, wykonując go z dwa razy większą gorliwością niż za zwyczaj. Wszystko, żeby tyko Kaspian nie miał się do czego przyczepić. Nauczyciel właśnie opierniczał rudego chłopaka za to, że nie wystarczająco precyzyjnie uderza w worek, choć tak naprawdę robił to idealnie. Biedny Bill... Cóż chociaż chwilowo nie ja.
Trening upływał, a wraz z nim moje chęci do życia. Co chwilę było słychać darcie mordy i zaczęłam się zastanawiać czy ten porąbany tyran przypadkiem nie mówił serio o tych ośmiu godzinach treningu. Ćwiczyłam właśnie rzucanie nożem. Kiedyś nie mogłam trafić w cel, teraz robię to bez najmniejszego problemu. To chyba jedyna rzecz, której zazdroszczą mi faceci z mojej grupy. Byłam tak skupiona na tej czynności, że nie zauważyłam jak ktoś do mnie podchodzi.
-Źle to robisz.- usłyszałam za sobą głos Kaspiana, nie czułam się zagrożona przy całej grupie nic mi nie zrobi. Jak na razie jestem bezpieczna, najwyżej może se pokrzyczeć.
-Wątpię.- powiedziałam to beznamiętnie trafiając idealnie w cel.
-Nie prawidłowo trzymasz nóż.- szukał czegoś do czego może się przyczepić i wymyślił taki absurd.
-Trzymam go tak aby trafić precyzyjnie. I tak się składa, że ta metoda się sprawdza, więc proszę o pozwolenie mi kontynuowania w spokoju.- mówiłam z ironią i nie okazując mu ani grama szacunku.
-Świetnie więc będziesz kontynuować trening biegiem przez las całą wyznaczoną trasą. W spokoju.- ostatnie zdanie dodał z ogromnym jadem.- A teraz do roboty!
Tak więc nie licząc trzech godzin wysiłku fizycznego będę musiała jeszcze przebiec sześć kilometrów. O tym po prostu marzyłam...
Dla prawie wszystkich morderczy wysiłek się zakończył, lecz nie dla mnie. Ja musiałam jeszcze sobie pobiegać. Cholerny Kaspian. Podeszłam do rozpoczęcia trasy i nie zostało mi nic innego jak biec, więc to właśnie zrobiłam.
Przebiegłam połowę trasy i już miałam dość moje mięśnie paliły niemiłosiernie, ledwo mogłam nabierać powietrza. Zatrzymałam się na chwilę nie będąc w stanie ruszyć się w przód. Po mojej prawej stronie zaszeleściło coś w większym skupisku jakiś krzaczków. Normalnie przygotowałam bym się do odebrania ewentualnego ataku, lecz w moim obecnym stanie nie było to możliwe. A niech mnie zabiją lub rozszarpią i tak nie dożyje końca tej trasy, prędzej się zasapie. Zapatrzyłam się chwile na moje stopy próbując unormować oddech.
-No siema mała. -słyszałam przy moim boku. Momentalnie przeniosłam wzrok na, jak się okazało Tate'a.
- Co ty do cholery jasnej tu robisz?!- zapytałam bez sił...
![](https://img.wattpad.com/cover/84921620-288-k802370.jpg)
CZYTASZ
Łowczyni✔
WerewolfW świat o żelaznych zasadach wkrada się powiew dzikości i braku ogłady. W świat bez emocji wkraczają uczucia.