Powoli zbliżałam się do początku osady dosłownie za dwie minutki miałam przekroczyć umowną granice rozpoczęcia naszego terytorium. Wydawało mi się,że słyszę szelest, nie przejęłam się tym. W końcu to las tak? A w lesie są zwierzęta, szelest jest jak najbardziej naturalny. Zrobiłam kilka kroków i znowu to usłyszałam, tym razem bliżej mnie.
Zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać. Wiedziałam, że nie jestem sama i to nie zwierzę, w tym szeleście rozpoznałam dźwięk stóp uderzających o ziemie. Przez krótką chwilę miałam nadzieje,że to Tate się stęsknił, lecz od raz stwierdziłam,że to nie możliwe. Nawet jeśli chłopak chciał mnie przestraszyć to nie zachodziłby mnie od strony osady.
Spięłam mięśnie czekając na atak. Wbrew moim oczekiwaniom postać wyszła swobodnym krokiem z kępy krzaków przede mną. Ten ktoś był bardzo dobrze umięśniony i miał jasne włosy, gdy wyłonił się całkiem rozpoznałam go. To był Kaspian. W tym momencie wiedziałam, że mam ogromne kłopoty. W tej sytuacji nie mam nawet jak się bronić, nawet jeśli uda mi się przed nim umknąć to skoro czekał on czekają i inni.
- No proszę, proszę kogo my tu mamy?- powiedział z arogancją.- Czyżby Carter wróciła z podróży? Jak było, opowiadaj.- podszedł jeszcze bliżej, był teraz na wyciągnięcie ręki.- Albo wiesz co?- uśmiechnął się paskudnie.- Nie odpowiadaj teraz, tylko przy herbatce i ciasteczkach, przy radzie. Prawda,że cudowny pomysł?- w chwili gdy skończył mówić chwycił mnie brutalnie za ramie, próbowałam się wyrwać, lecz gdy zobaczyłam kolejnego opiekuna dałam sobie spokój.
Kaspian targał mnie za rękę i wręcz ciągnął w stronę wspólnego domu. Inni Łowcy przyglądali się temu z zdziwieniem i wrogością, w końcu jeśli nauczyciel coś takiego robi to oznacza, że zasłużyłam na potępianie mnie.
Zawlekł mnie do gabinetu jednego z przedstawicieli rady i dopiero wtedy mnie puścił. W pokoju znajdowali się wszyscy, lub prawie wszyscy przedstawiciele rady. Patrzyli na mnie z odrazą. Ten sam mężczyzna co przemawiał na ostatnim posiedzeniu rady na którym byłam zawarł głos.
-Witaj Carter, spotkaliśmy się tu,żeby poznać powody twojej ostatniej nieobecności.- mówił głębokim głosem i wydawał się nie przyjmować możliwości nie spełnienia jego życzenia.- Więc zaczynaj.- zaczęłam szybko myśleć co powiedzieć.
- Cóż nie ma wiele do opowiadania...- zaczęłam i przełknęłam ślinę- musiałam się oderwać od otaczającego mnie świata, uspokoić myśli.
-Rozumiem, a powiesz gdzie to robiłaś? - nadal mówił tym samym tonem,
-W różnych miejscach granicy, tam gdzie nogi mnie poniosły...- wiedziałam, że taka odpowiedź ich nie zadowala.
-Oczywiście.- uśmiechnął się pobłażliwie.- A teraz powiedz gdzie na prawdę byłaś i co robiłaś, do twoich zarzutów dojdzie kłamanie przed obliczem rady.- jego ton stał się ostry jak brzytwa.
-Powiedziałam, prze...przecież, że..że..- nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy powietrze przeciął świst, a dłoń radnego wylądowała na moim policzku.
-Przestań kłamać, bo...- nie usłyszałam już co miało mnie spotkać, jeśli nie powiem prawdy.

CZYTASZ
Łowczyni✔
Loup-garouW świat o żelaznych zasadach wkrada się powiew dzikości i braku ogłady. W świat bez emocji wkraczają uczucia.