Po przyjeździe do osady zostałam od razu wysłana do centrum leczniczego, to taki szpital dla łowców. Zrobiono mi wszelkie badania. Lekarze bali się, że wilki mogły mnie zrazić jakimś cholerstwem poprzez kontakt z moją krwią. Co z tego że miałam tylko małe zdrapania i to w dodatku przez Kaspiana, oni musieli być pewni, że w moich żyłach nie płynie ani odrobina wilkokrwistego DNA.
Badania trwały do południa. Piłam różnego rodzaju specyfiki mające za zdanie wykryć jakiekolwiek nieprawidłowości. Medycy nie zauważyli nic niepokojącego, więc mogłam wyjść z tego okropnego budynku nigdy nie lubiłam szpitali. Zawsze kojarzyły mi się z chorobami lub ranami czyli ogólnie ze słabością.
Pierwsze co to udałam się do mojego pokoju w wspólnym domu. Dom wspólny czyli budynek w którym mogą, a nawet muszą mieszkać wszyscy, którzy nie ukończyli osiemnastego roku życia. Od tej reguły istnieją dwa uchylenia. Pierwsze gdy rodzice sami podejmują trud wychowania dziecka, wtedy ono mieszka z nimi i tak dalej. Jednak taka sytuacja jest bardzo rzadka, ale jednak się zdarza.
Drugim uchyleniem może być małżeństwo. Jeśli osoba poniżej osiemnastki wyjdzie za osobę pełnoletnią wtedy ma prawo z nią zamieszkać. Partner ponosi w takim przypadku pełną odpowiedzialność za swego oblubieńca aż nie ukończy on tej magicznej liczby. Takie przypadki zdarzają się dość często.
W naszym społeczeństwie jest więcej mężczyzn niż kobiet, dlatego jak najszybciej chcą sobie je zaklepać. Oczywiście jak wcześniej wspominałam Łowcy nie uznają długotrwałych związków, więc trwają one najczęściej do czasu aż młodsza osoba się usamodzielni. Zresztą dla nich rozdziewiczenie kobiety jest jak trofeum. Poza tym taki związek jest dla nich idealny, ponieważ mają przy sobie kobietę na wyciągnięcie ręki o każdej porze , a w dodatku mogą uprawiać sex z innym ludźmi. Tak samo jest w przypadku gdy kobieta wybierze sobie młodszego kochanka, lecz takie coś jest wyjątkiem. W tym związku gorzej mają nieletni, muszą oni być wierni partnerowi i być mu publicznie posłusznym, gdyż jako jeszcze dzieci nie mają prawa głosu.
Ponieważ moi rodzice mieli mnie gdzieś, a za jakiegoś tępaka nie mam zamiaru wychodzić jestem skazana na dom wspólny. Mieści się on na zachód od magazynu broni, odległość od nich nie jest duża, żeby w razie czego szybko zacząć się bronić.
Weszłam do nie wielkiego prostokątnego pokoiku. Nie było tu wiele rzeczy. Szafa łóżko i biurko. Nic więcej. Niektórzy moi sąsiedzi przynosili sobie z terenów ludzi różne ozdoby. Mi wydawały się one kompletnie nie potrzebne. Po co starać się tworzyć iluzję prawdziwego domu, gdy tak naprawdę nie wiemy co to jest. Z pokoju można było przejść do łazienki. Była ona maleńka. Prysznic, sedes i umywalka. Szybko się umyłam i zmieniłam ciuchy. Chciałam jak najszybciej pozbyć się tego okropnego zapachu, którym przesiąkłam w centrum medycznym.
Dochodziła już godzina obiadowa, czyli muszę pójść do jadalni i słuchać jakie to mam szczęście, że Kaspian mnie uratował. Ugh,już nie mogę się doczekać.
Weszłam do ogromnego pomieszczenia gdzie głównym elementem był wielki stół. Panował tu straszny gwar. Nie lubię go ale można się przyzwyczaić. Podeszłam do pierwszego lepszego miejsca, gdzie czekał na mnie mój posiłek.
Gdy usiadłam momentalnie zamilkły wszystkie szepty. Każdy patrzył na mnie oczekując jakiej kolwiek reakcji. Myśleli ze zacznę opowiadać ze szczegółami co się stało, jaka szkoda ze prawda by ich zawiodła. Bez większych odczuć zaczęłam jeść posiłek.
Ludzie nadal się gapili ale to ich problem nie mój. Chwilę cieszyłam się bez troskim spokojem, gdy podeszła do mnie jakaś dziewczyna starsza oddemnie. Chyba nazywa się Katy, ale nie jestem pewna. Blondynka Patrzyła na mnie chwile, oceniała.
- Jejku jak ci zazdroszczę. Kaspian poświęcił się dla ciebie, stawił czoło przerażającym bestią. Ohhh... i pewnie przy tym wszystkim wyglądał olśniewająco.- mówiła to wszytko z rozmarzonym wyrazem twarzy.-To jak było opowiadaj.
- Nijak...- przez to wszytko straciłam apetyt, chce być sama. Podniosłam się i ruszyłam w stronę wyjścia.
- No nie bądź taka, nie zachowuj tego dla siebie !- usłyszałam przy wyjściu.
Trzasknęłam drzwiami i wyszłam z budynku. Ich wszystkich pogięło. Weszłam na polane która znajdowała się trochę na wzgórzu. Ehh jak ja ich wszystkich nie cierpię. Byłam zła, wręcz trzęsłam się z gniewu. W dali usłyszałam wycie wilka, to mnie uspokoiło. Zaraz co wilka? O cholera
...
CZYTASZ
Łowczyni✔
Hombres LoboW świat o żelaznych zasadach wkrada się powiew dzikości i braku ogłady. W świat bez emocji wkraczają uczucia.