19.

1K 102 2
                                    

Całą drogę powrotną byłam nie obecna. Myślałam nad wszystkim, ogólnie za dużo ostatnio myślę. To nie jest dobre, a może właśnie jest? Nie wiem co zrobię jak wrócę do osady.

Nie jestem w stanie powiedzieć ile zajęła nam droga powrotna. Im bliżej było rozstania z Tatem, tym mocniejsze czułam kłócie w sercu. Nie chce, żebym musiała od niego odchodzić, nie chce go zostawiać.

Tate tez był dziwnie cichy i zamyślony. Bardzo mało mówił, rozumiałam, że potrzebuje pozbierać myśli jak ja. Tylko ze ja chociaż próbowałam to zrobić nie mogłam. W mojej głowie płonął ogień. Nic nie było dostatecznie rozważne, nic nie było dostarczenie satysfakcjonujące, nic nie potrafiło mi przepędzić z głowy myśli, że za niedługo nadejdzie czas rozstania. Zatrzymałam się, nie mogłam iść dalej, po prostu nie.

Tate spojrzał na mnie zdziwiony moim nagłym zatrzymaniem.

- Tate.- zaczęłam nim coś powiedział.- Ja tak nie mogę, nie mogę rozumiesz? Nie mogę tego znieść,to po prostu niemożliwe. Nie wyobrażam sobie tego, że za niedługo sobie pójdziesz, a ja będę musiała być tam z nimi. Bez ciebie.- rozłożyłam ramiona i mówiłam dalej  bez ładu i składu, ale możliwe ze to to jedna z ostatnich okazji żeby to powiedzieć. - Zrobiłeś mi coś, wiesz? Nie wiem co, ale teraz na myśl o rozstaniu czuje jakbym traciła oddech. Tate ... ja chyba ... ja chyba Cię... - nie było mi dane dokończyć.

Znalazł się nagle przy mnie, jego ciało tak rozkosznie blisko mojego. Nim zdążyłam zareagować jego usta juz badały moje. Dotyk jego warg był delikatny, lecz zdecydowany. W pocałunkach czułam pasje i uczycie, które mnie oszołomiło. Po chwili zaczęłam mu odpowiadać. Zatapiałam się w tym cudownym akcie, starając się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół, jego smak i jedwabistą fakturę ust. Zapamiętać to jak trzymał mnie jedną ręką owiniętą wokół mojej tali a drugą błądząc po moich włosach, to jak starałam się być jak najbliżej jego, tak jakby miał zaraz zniknąć. Chciałam aby ta chwila trwała wieczność ...

Odsunął swoje usta i powiedział:
- Ja ciebie też Carter,moja słodka Carter...- jego twarz nagle przybrała kamienny wyraz.- Ale musimy się rozdzielić.- jego głos był przepełniony smutkiem, rozpaczą.

- Ale zobaczymy się jeszcze? - dotknęłam dłonią jego policzka, lekko głaskając.- Obiecaj proszę...

- Obiecuje. A teraz chodźmy.- pocałował mnie jeszcze raz w usta i ruszyliśmy dalej trzymając się za rękę.

Łowczyni✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz