Tate wyłonił się z pomiędzy drzew. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, moje serce przyspieszyło. Mój ukochany tak blisko, tylko kilka metrów. Nie mogłam doczekać się momentu w którym będzie mi dane znów zatracić się w jego cudownych oczach, które teraz były zamglone i nie obecne. Od razy kiedy zdałam sonie sprawę z jego stanu, rzuciłam się w jego kierunku. Nim pokonałam dzielącą nas odległość chłopak upadł na kolana. Będąc już przy nim chwyciłam jego twarz w moje dłonie i przyjrzałam się jej. Był mocno poturbowany, na jego policzkach widniały zadrapania. lecz tym co najbardziej zaniepokoiło, była plama krwi na jego koszulce. Natychmiast ją podciągnęłam, ukazało mi się rozcięcie sięgające od pępka praktycznie do piersi. Przeraziłam się jego stanem, jednak odruchowo zaczęłam tamować krwawienie, rana wyglądała na początku gorzej niż było w rzeczywistości, szybko zrobiłam prowizoryczny opatrunek.
Byłam jednocześnie przerażona jak i szczęśliwa, że mam go w końcu przy sobie. Tim podszedł do nas, widziałam po jego minie, że myśli o tym samym co ja. Stan Tate'a był dla nas poważnym utrudnieniem. Przedostać grupę dzieci na granicę, było ciężkim zadaniem, ale przedostać je z rannym wilkołakiem to już wyczyn.
Nie było czasu do stracenia. Trzeba działać, iść dalej, ten kto zostaje w miejscu zawsze ginie, a ja nie planuje pozwolić umrzeć komukolwiek z tej grupy. Wraz z Timem podnieśliśmy rannego. Do granicy było już całkiem blisko, będzie dobrze, przecież musi..
Tate co chwile mamrotał coś pod nosem, czasami był dość przytomny by powłóczyć pod naszym naporem nogami. Dzieci widząc wilkołaka w tym stanie były śmiertelnie przerażone, zachowywały się nieskazitelnie cicho, jakby Tate był namacalnym dowodem zbliżającej się śmierci, niestety poniekąd tak było...
Prowadziłam nas nieznanymi Łowcą zapaściami pod ziemią, które tworzyły krótkie tunele.Do granicy zostało nam około dwustu metrów. Odczułam ulgę i niewyobrażalne zmęczenie, targanie Tate'a było ogromnym wysiłkiem. Pierwszy etap naszej ucieczki już prawie się kończył, dalej Tim będzie wiedział co robić, właściwie spodziewam się wsparcia wilkołaków na końcu naszego terytorium.
Do granicy zostało około stu metrów. Wiedzieliśmy, że Łowcy są już pewnie blisko. Spojrzałam na Tima i podjęłam decyzję.
- Zostaw mnie i Tate'a. I nie patrz na mnie jak na idiotkę. Dzieciaki muszą znaleźć się poza terytorium jak najszybciej. Każda sekunda się liczy.
Tim kiwnął głową i pozwolił opaść całemu ciężarowi chłopaka na mnie. Było mi ciężko stawiać kroki ale powoli się udawało. Sił dodawał widok grupy dzieci, które od nas oddzielał coraz większy dystans.
Poprawiłam ramie Tate'a. Postawiłam kolejny krok, gdy Tate wydał przerażający dźwięk...
__________________
__________
JUTRO KONIEC OPOWIADANIA. DOBRANOC 😚
![](https://img.wattpad.com/cover/84921620-288-k802370.jpg)
CZYTASZ
Łowczyni✔
Hombres LoboW świat o żelaznych zasadach wkrada się powiew dzikości i braku ogłady. W świat bez emocji wkraczają uczucia.