Nidy nie wyobrażałam sobie takiego cierpienia. Cierpienia, które ogarnia dusze i zabiera nam sens istnienia. Powinnam nigdy nikogo nie pokochać, nie zaznać troski ni uczucia, miałam być skałą, której nie skruszy ani ogień ani woda, miałam być oddana i wierna " dobru",którego mnie nauczono. Miałam zbijać i być z tego dumna... Lecz nigdy tak nie byłam, ukrywałam się za maską posłuszeństwa i surowości,do póki nie pojawił się on. Zerwał wszystkie maski i zasłony, pokazał co to miłość, co to pragnienie, pokazał mi co to wolność...
Tate... Jego imię już nie przynosiło bólu, teraz została tylko tęsknota. Tęsknota za tym czego nigdy już razem nie przeżyjemy, za każdym uśmiechem, którym mógł mnie obdarzyć, za każdym pocałunkiem, za każdą kłótnią, za nim całym...
Nie wiem jak wyglądałoby moje życie bez niego, pewnie było by dużo prostsze. Ale czy żałuje? Oczywiście, że nie jak bym mogła żałować? To on dał mi wszystko co w moim życiu było coś warte.
Co teraz ze mną będzie? Dobre pytanie... Jedynie co wiem, to że moje serce umarło wraz z Tate'm i nie mam zamiaru go wskrzeszać...
KONIEC
__________________
_________DZIĘKUJĘ ZA POŚWIĘCONY CZAS NA CZYTANIE TEGO OPOWIADANIA 😘

CZYTASZ
Łowczyni✔
WerewolfW świat o żelaznych zasadach wkrada się powiew dzikości i braku ogłady. W świat bez emocji wkraczają uczucia.