11.

1.2K 106 1
                                    

Ledwo wróciłam do osady, szybko wzięłam prysznic i musiałam schodzić na dół na zebranie. Jadalnia została przerobiona na sale obrad. Krzesła były ustawione w elipsę. Rozejrzałam się za wolnym miejscem. Jedno było wolne koło Sedrika. Przywitałam się z blondynem.

Tak na prawdę nie wiem o czym będzie to zebranie, ale domyślam się, że zostanie poruszony temat wilkołaków, no bo po co innego byśmy się zebrali? Nauczyciele stali w koncie sali, mówili przyciszonymi głosami. Ciekawe ile będzie trwać to zebranie, oby nie za długo, nie mam zamiaru siedzieć i nudzić się tutaj dłużej niż trzeba. Któryś z nauczycieli odchrząknął, uspokajając tym samym wszystkich na sali. Oczy obecnych zwróciły się na grupę opiekunów.

- Oficjalnie rozpoczynam zebranie dotyczące zmian w obecnym systemie szkolenia i patrolowania Łowców. Zasiedliśmy wszyscy twarzami do siebie, żeby pokazać, że każdy z nas, który ukończył szesnaście lat ma prawo ingerować w nasze prawo- prychnęłam w myślach, tak bo na przykład mogłabym zmienić jakąś ustawę czy zasadę.- Pokazać, że jesteśmy jednością, połączoną i nierozerwalną. Nie ważne jak silne łapy chciały by nas rozerwać nie dadzą rady.Łowcy to potężny i stalowy ród, którego nie zniszczy nic. Dlatego funkcjonują w naszym systemie takie srogie kary, za złamanie idei Łowców, gdyż jest to złamanie samych siebie. W obecnym czasie stajemy przeciw bestialskiemu wrogowi, który wkracza na nasze ziemie. Plądruje i grabi, atakuje naszych strażników bez żadnych powodów. Gdy my staramy się załatwić nasze spory dyplomatycznie wilkołaki reagują agresją. Nie docierają do tych podłych zwierząt próby pokoju. Te  bestie są żądne tylko i wyłącznie krwi i nie spoczną póki tej żądzy nie zaspokoją.-rozejrzałam się po zgromadzonych, po ich twarzach widać było, że w pełni popierają mówce.- W okresie podwyższonego zagrożenia rada nauczycieli i opiekunów  zdecydowała, że poziom treningów zostanie podniesiony. Młodzi muszą być przygotowani na każdy atak. Koniec zebrania, życzę miłego wieczoru.

Wszyscy zaczęli powoli opuszczać sale, ja również. Nie brałam do siebie słów, które usłyszałam. Nie przypominam sobie sytuacji w której Łowcy wyciągnęli rękę do wilkołaków. Brednie... Po prostu boją się o otwartego konfliktu, więc próbują zrobić z nas wojowników gotowych znieść najgorsze starcia, gdy oni będą spokojnie sobie siedzieć. Z drugiej strony Kaspian znienawidził nas jeszcze bardziej i chce nas wykończyć na treningach. Sama nie wiem, która opcja jest bardziej prawdopodobna. 

- Cześć Carter.- usłyszałam za sobą,gdy byłam przy drzwiach.

-Hej.. Emm coś się stało Sedrik?- zapytałam zdziwiona widząc,że chłopak jest lekko zestresowany.

-Nie, a właściwie to tak.- przyznał lekko zawstydzony- Bo mój partner do sparingów zrobił sobie coś z nogą i sęk w tym... Oczywiście jeśli chcesz, no bo jeśli nie to rozumiem. No bo dlaczego chciałabyś chcieć...

-Czekaj!- przerwałam mu tą paplaninę. - Jeszcze raz powoli i zwięźle.- poczerwieniał odrobinę bardziej i podrapał się po karku w nerwowym geście i zaczął:

- Bo chodzi mi o to,że zostałem bez partnera i czy byś chciała ze mną ćwiczyć?- powiedział tym razem opanowany.

-Dobrze.- w sumie dla mnie ta opcja też jest bardzo atrakcyjna, w końcu aktualnie sparing mam z chłopakiem, który waży mniej niż ja...

- Dzięki jesteś najlepsza- powiedział wyraźnie zadowolony.- To do zobaczenia na treningu, pa.- I już go nie było.

No to podsumujmy, treningi będą katorgą, ale jest jeden plus w końcu będę mieć godnego przeciwnika. Z lekkim uśmiechem ruszyłam do pokoju. 



Łowczyni✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz