W ciemnym pokoju oświetlanym jedynie światłem księżyca, stała przy oknie zgarbiona postać. Oparta o framugę spoglądała na migoczące gwiazdy. Panowała przyjemna cisza. W oddali słychać było plusk fontanny.
Yūki objęła się ramionami i cicho westchnęła. Nie mogła uwierzyć ile się zmieniło w jej życiu w ciągu tego miesiąca. Gdyby ktoś jej wtedy powiedział, że to wszystko się wydarzy, zaśmiałaby mu się prosto w twarz. Ale teraz, z perspektywy czasu, uznała, że to był naprawdę przyjemny miesiąc.
Od pojedynku Aanga i Zuko, prawie w ogóle ich nie widywała. Czasami, podczas licznych spacerów migały jej czerwone, bądź żółte szaty. Natomiast z Katarą zostały przyjaciółkami. Obydwie straciły matki i miały dużo wspólnych zainteresowań. Jednak przełomowym momentem w ich znajomości okazała się kłótnia dwa tygodnie wcześniej.~○~
Wszystko wydawało się normalne. Nic nie wskazywało nadejścia burzy. Odkąd Yūki była świadkiem treningu chłopaków, również chciała zacząć ćwiczyć. Jednak Katara, jako jej medyk, kategorycznie jej tego zabroniła. Na początku Yūki się temu podporządkowywała, ale po pewnym czasie, jej frustracja zaczęła rosnąć i dziewczyna nie wytrzymała.
Każdy dzień Yūki wyglądał tak samo. Pobudka, następnie śniadanie i krótka przebieżka. Potem dziewczyna chodziła na kontrolne badania. Katara sprawdzała czy kości dobrze się zrastają oraz czy nic jej nie dolega. Yūki po raz kolejny zapytała czy może zacząć trenować. Magiczka wody jak zawsze jej zabroniła. W tym momencie tama pękła i Yūki zaczęła wylewać swoją frustrację, nagromadzoną od dwóch tygodni.─ Nie jesteś moją matką! ─ wrzasnęła na koleżankę. ─ Nie masz prawa mi rozkazywać!
─ Jestem lekarzem, a ty moją pacjentką! ─ odwarknęła Katara. Ją również, od dłuższego czasu, zaczynało drażnić zachowanie Yūki.
─ Nie zachowuj się, jak Toph, kiedy nie pozwolę jej czegoś zrobić!
─ Sama to powiedziałaś! ,,Kiedy nie pozwolę jej czegoś zrobić"! ─ dziewczyna zaczęła złośliwie przedrzeźniać towarzyszkę. ─ Wszystkich chcesz kontrolować! Nawet Aanga!!!
─ To... to nieprawda! ─ odpowiedziała już mniej pewnie Katara.
─ Nie zachowuj się jakbyś była moją matką! Ona... ─ Yūki raptownie urwała.
─ Co takiego się z nią stało!? Czego nie chcesz mi powiedzieć?! ─ Katara nie dawała za wygraną. Yūki zaczęła się robić zielona, jakby było jej niedobrze. ─ Wykrztuś to!
─ ZABIŁAM JĄ!!! ─ wrzasnęła Yūki na całe gardło. Dziewczyna spojrzała wściekła na towarzyszkę. ─ Zadowolona?
─ Ja... - Katara odparła niepewnie. Takiego obrotu wydarzeń się nie spodziewała. ─ Co się wydarzyło?
─ Pamiętam to jakby było wczoraj ─ dziewczyna odetchnęła głęboko. ─ Tamtego dnia była pełnia księżyca. Mama obiecała mi, że wieczorem, pójdziemy nad lagunę, żeby z daleka od innych ludzi, poćwiczyć magię. Przygotowałyśmy jedzenie i koce. Pamiętam, że planowałyśmy spędzić tam noc. Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się na miejsce. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, ale za nami niczym cień, podążał jeden z wioskowych pijaków. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć tego, że go nie zauważyłam ─ dziewczyna przełknęła głośno ślinę. ─ W każdym razie, po dotarciu na miejsce rozłożyłyśmy nasze małe ,,obozowisko" ─ Yūki uśmiechnęła się na to wspomnienie. ─ Mama opowiadała mi o gwiazdach i konstelacjach jakie tworzą. Kiedy zaszło słońce, a nad widnokręgiem pokazał się księżyc, mama zaczęła tkać magię wody. Pochodziła z Północnego Plemienia Wody ─ Katara otworzyła usta ze zdziwienia. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. Matka Yūki była Magiem Wody. ─ Uwielbiałam patrzeć na to co wyczyniała z wodą. Pamiętam, że po chwili ja także do niej dołączyłam. Wykonywałam ruchy których sama się nauczyłam. Nie wiedziałyśmy, że ktoś nas obserwował. Ten sam pijak, poszedł po Magów Ognia. Nie byłyśmy jakoś szczególnie nie lubiane, ale za dodatkowe pieniądze na alkohol, ten mężczyzna był gotów nas wydać ─ Yūki oczy zaświeciły się niebezpiecznie na wspomnienie tego łajdaka. Po chwili wybuchnęła płaczem. ─ My o niczym nie wiedziałyśmy. Ja po chwili przestałam ćwiczyć i tylko patrzyłam na moją mamę. Nie minęła nawet minuta, a plażę zalała fala Magów Ognia. Wiesz Kataro, tam gdzie mieszkałyśmy, uprawianie jakiejkolwiek magii było zabronione. Właśnie o to ją oskarżyli. Powiedzieli, że jeśli się podda, to nie zrobią nam krzywdy. Oczywiście mama im nie uwierzyła. Dlatego zaczęła ich atakować. Chociaż była pełnia i mama walczyła zaciekle, to ilość przeciwników spowodowała, że powoli traciła siły. Była niesamowita, niestety po pewnym czasie najpierw jeden, potem kolejni zaczęli trafiać. Suknia zaczęła jej się palić. Ugasiła ją, ale ogień zdążył dotkliwie ją poparzyć. Od tego momentu walczyła coraz gorzej. W końcu zaczęła się wycofywać w moją stronę. Była już koło mnie kiedy jeden z Magów, wezwał błyskawicę i skierował ją w moją stronę. Mama w ostatniej chwili rzuciła się przede mnie i przyjęła na siebie uderzenie energii ─ głos Yūki się załamał. Katara współczująco ją przytuliła. ─ Umarła na miejscu. Pamiętam, że Magowie podeszli do nas i zabrali jej ciało. Chcieli mnie wziąć ze sobą, ale zdążyłam uciec. Po tamtym wydarzeniu opuściłam wioskę w Królestwie Ziemi u podnóży Północnej Świątyni Powietrza. Miałam osiem lat ─ powiedziawszy to, Yūki odsunęła się od Katary. Po chwili zaśmiała się histerycznie i dodała ─ Jak na ironię losu znajduję się teraz w pałacu w sercu ich państwa. W dodatku Mag Ognia uratował mi życie i uwolnił z więzienia.
CZYTASZ
Ostatni Mag Powietrza
FanfictionPo pokonaniu ojca, Władcy Ognia Ozaia i uratowaniu świata przed strasznym końcem, Zuko próbuje zająć się odbudową zniszczonego przez dyktatorskie rządy kraju. Los zdaje się mieć jednak inne plany. Na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury. Nowe zag...