Rozdział 16

1.6K 116 13
                                    

Wszyscy patrzyli na Toph, jak na zjawę. Wszyscy oprócz Katary naturalnie. W międzyczasie kazali posłać po Sokkę, ponieważ dziewczynka nie chciała niczego wyjaśnić dopóki młodego wojownika Plemienia Wody nie będzie w pobliżu. Dlatego usiedli na trawie i rozkoszowali się ciepłymi promieniami słońca. Po niecałych dziesięciu minutach przybył Sokka otoczony wianuszkiem magów ognia. Popatrzył na przyjaciół z żalem.
─ Mówiłem im, że jestem niegroźny ─ odezwał się cicho tak, że usłyszeli go tylko Zuko i Aang, usprawiedliwiając obecność wartowników. Władca Ognia odprawił ich jednym ruchem dłoni. Magowie ognia przez chwilę się wahali, w końcu jednak odeszli na znaczną odległość, nadal jednak obserwując całą sytuację.
─ No dobrze... wracając, jak poszła misja z...?
─ Czyli ty wiedziałaś, dlaczego jej nie ma? ─ przerwał Katarze lekko zły Zuko. Odkąd dziewczynka zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła bardzo się martwił. ─ Wiedziałaś i nic nam nie powiedziałaś?
─ No, ja... Ja myślałam, że wiecie ─ odparła trochę skrępowana Katara. Wbiła zawstydzony wzrok w czubki swoich trzewików. Zuko przewrócił oczami zirytowany. Dziewczyna dostrzegła jego zachowanie i całe zawstydzenie wyparowało, a ona z założonymi na piersi rękami, dodała.─ Myślę, że to Toph powinna się tłumaczyć!
─ Ja?! ─ zapytała zaskoczona dziewczynka. Odetchnęła delikatnie. ─ No może masz rację... Od czego by zacząć...
─ Proponuję od początku ─ wtrącił się z poważną miną Sokka. Toph łypnęła na niego wkurzonym spojrzeniem.
─ Naprawdę geniuszu? ─ zapytała drwiąco. Katara szturchnęła ją w ramię znacząco, a dziewczynka westchnęła ciężko. ─ Dobra. Kilka dni po znalezieniu Yūki... A właśnie gdzie ona jest?
─ Mieliśmy mały atak. Na Yūki. Jest u uzdrowicieli. ─ Zuko odwrócił wzrok ze skwaszoną miną. ─ Nie rozmawia ze mną, bo...
─ Nawet nie chcę znać szczegółów ─ przerwała Toph, marszcząc nos z obrzydzenia. ─ W każdym razie... Przyleciał wtedy do mnie sokół pocztowy z listem. A przynajmniej zgadywałam, że to był list. ─ Wskazała znacząco na swoje zasłonięte bielmem oczy.
─ Poszłam z tym do najbardziej zaufanej osoby, żeby mi przeczytała treść. Stąd Katara o wszystkim wiedziała, a przynajmniej o powodzie mojego wyjazdu... Wojowniczki Kiyoshi poprosiły mnie o pomoc w kilku... no, sprawach. Które nie są teraz ważne... W każdym razie podczas z jednych... takich tego, no, wyjazdów napadli na nas zamaskowani Magowie Ognia ─ Zuko zmarszczył brwi, zdziwiony ─ Próbowałyśmy walczyć, ale potrafili zablokować energię Chi, tak jak Ty Lee... Kilka wojowniczek potrafiło tkać ziemię, ale szybko się z nimi uporali. Suki odciągnęła mnie na bok i kazała się stąd wynosić... oraz ostrzec was...
─ Kiedy to było? ─ przerwał dziewczynce Sokka. Miał poważny wyraz twarzy.
─ Trzy, prawie cztery tygodnie temu...
─ Czemu dopiero teraz do nas dotarłaś? ─ zapytała zdziwiona Katara, delikatnie ( i nieświadomie) podnosząc głos.
─ Jeślibyście nie przerywali mi co pół zdania to bym wam powiedziała! ─ krzyknęła zirytowana Toph. Odetchnęła głębiej i odpowiedziała na pytanie Katary. ─ Byłyśmy wtedy prawie w sercu Królestwa Ziemi, zanim tu dotarłam trochę to zajęło... ─ Przerwała na chwilę, po czym dodała cichszym głosem z rumieńcami wstydu na twarzy. ─ No i... wsiadłam na zły statek... Babcia śle wam pozdrowienia, Kataro i Sokko...
─ Chwileczkę... Co?! ─ zapytała zaskoczona magiczka wody. Od razu jednak zdumienie zmieniło się złość. ─ Jak mogłaś wsiąść na zły statek?!
─ Jak byś nie zauważyła to jestem ślepa! ─ odburknęła Toph, pokazując ze złością na swoje oczy. Katara odrobinę ochłonęła i spojrzała przepraszająco na przyjaciółkę.
─ Przepraszam, zapomniałam... Ale przecież ty zawsze doskonale wiesz gdzie wsiąść! Jeszcze nigdy się nie pomyliłaś! ─ odparła zdziwiona Katara.
─ Przepraszam, że gonili mnie zamaskowani ninja ognia i źle się rozejrzałam... oczywiście stopami! ─ powiedziała wkurzona dziewczynka. ─ A w ogóle to...!
─ Yyy... przepraszam, że przerywam ─ odezwał się nieśmiało Aang, kuląc się jeszcze bardziej kiedy obie zdenerwowane magiczki obróciły się w jego stronę ─ ale odchodzimy od tematu...
─ Dzwoniące paluszki ma rację ─ przyznała niechętnie Toph z powrotem siadając na trawie. ─ W każdym razie resztę Wojowniczek Kiyoshi porwano, razem z Suki...
─ Dlaczego chcieli je porwać? Dla okupu?
─ Nie wiem. ─ Zasępiła się Toph. Od razu wśród przyjaciół zapanowało przygnębienie i każdy szukał możliwego powodu.
Siedzieli tak w ciszy, każde zatopione we własnych myślach. Słońce chyliło się coraz bardziej ku zachodowi, kiedy Zuko odezwał się cicho.
─ To co wcześniej powiedział mi Sokka oraz to co wiemy od Toph, tworzy kolejne kawałki układanki... A to znaczy, że twoja historia jest prawdziwa... ─ zwrócił się do brata Katary ze smutną miną. ─ Chciałbym cię przeprosić...
─ Minutkę... Co tu się na wszystkie żywioły wyprawia?! ─ odezwała się dziewczyna, marszcząc brwi. ─ Jaka historia? Za co musi cię przeprosić Zuko, Sokka?
─ Z-za nic! Za nic, prawda Sokka? ─ odparł szybko Aang. Katara przyjrzała im się uważnie. Aang i Zuko unikali jej spojrzenia, natomiast Sokka, chyba nie ogarniał co się dzieje.
─ Co wy ukrywacie?! Aang?! ─ Dziewczyna podniosła głos, piorunując morderczym wzrokiem obu chłopaków.
─ K-kataro...! Ja od razu chciałem ci powiedzieć! Ale Zuko... ─ odparł od razu lekko przerażony Avatar.
─ Co „Zuko"? Zatkało Aang? ─ wtrącił się równie mocno przerażony Władca Ognia, mierząc przyjaciela ostrym spojrzeniem. ─ Razem ustaliliśmy, że lepiej o niczym nie mówić twojej dziewczynie...
─ Świetnie, zwalacie na siebie nawzajem winę. Jak dojrzale! ─ odparła z przekąsem Katara. Zuko zdążył otworzyć usta, aby się bronić, ale dziewczyna nie dała mu dojść do słowa. ─ Czy to ma związek z tamtym dniem, kiedy tak dziwnie się zachowywaliście, wracając ze strażnicy...? Nie musicie nawet odpowiadać, wasze miny są wystarczającym dowodem. Dodatkowo ta dziwna obstawa Sokki... Na początku uznałam, że to po prostu ochrona przed kolejnym atakiem, ale teraz rozumiem, że byłam w błędzie. Doliczyć do tego dziwne fioletowe sińce mojego brata i wasze przerażone miny... ─ Katara na chwile przerwała monolog, aby wziąć oddech, ale kiedy kontynuowała, brzmiała, jakby zdała sobie sprawę z przerażającej rzeczy. ─ Chyba się na nim nie znęcaliście?!
─ Co?! Kataro, jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć! ─ powiedział wzburzony Zuko, patrząc na przyjaciółkę z urazą.
─ Spokojnie, Kataro. To nie oni mnie pobili tylko wartownicy... ─ dodał Sokka machając ręką, jakby nic się nie stało. Nie zdawał sobie sprawy, że zamiast poprawić sytuację, dolał oliwy do ognia.
─ CO?! ─ wrzasnęła, jednocześnie zdumiona i wściekła, Katara.
─ Zanim zrobisz coś czego będziesz później żałowała, wysłuchaj naszej historii, dobrze?
─ Macie pięć minut ─ odparła twardo Katara.
─ Wszystko zaczęło się od tego, że zniszczono nasze wojska umieszczone przy epicentrum porwań. Lokalizacja tych sił była tajna. Wiedzieli o tym manewrze jedynie członkowie narady wojennej. Jednak zaatakowana naszych żołnierzy. Razem z Zuko domyśleliśmy się, że ktoś jest szpiegiem. Poleciliśmy obserwować wszystkich podejrzanych... ─ Aang przerwał na sekundę, aby zaczerpnąć powietrza. Katara wykorzystała chwilę ciszy i bezgłośnie powiedziała „dwie minuty". Chłopak szybko dokończył opowieść. ─ Pomijając nieistotne szczegóły, przyłapaliśmy Sokkę na gorącym uczynku, potem dowiedzieliśmy się, że, robił to bo Suki została porwana.
─ Na początku mu nie uwierzyliśmy, a przynajmniej nie w stu procentach, ale teraz, kiedy Toph o wszystkim nam powiedziała, chcemy cię przeprosić, Sokka! ─ dodał Zuko, patrząc błagalnie na wojownika.
─ No dobra, macie jako takie wytłumaczenie... Ale nadal idę dokopać tym strażnikom, którzy zbili mojego braciszka! ─ Katara przytuliła się do Sokki. Chłopak po chwili wahania również mocno ją objął.
─ Mistrzyni Wody, Kataro? ─ obcy głos przerwał ich rozmowę. Przyjaciele spojrzeli w górę na młodego Uzdrowiciela, który chyba nie był zadowolony, że robi za posłańca. ─ Yūki prosi, żebyś do niej przyszła.
─ Proszę powiedzieć, że teraz nie mogę...
─ To pilne ─ przerwał dziewczynie lekarz, kładąc nacisk na wypowiadane słowa. Katara spojrzała na niego niepewnie, ale po chwili odwróciła się do przyjaciół.
─ Jak wrócę opowiecie mi wszystko. Jeszcze raz. Ze szczegółami. ─ Nie czekając na odpowiedź wstała i podążyła za Uzdrowicielem, dumnym krokiem. Zostawiając za sobą zdziwionych przyjaciół, którzy patrzyli na siebie niepewnie. Tak dziwnego dnia, nie przeżyli już dawno.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Przepraszam za długą nieobecność.
Mam nadzieję, że rozdział to wynagrodził. Informacja, a raczej reklama mojej nowej książki za chwilę zniknie (jeśli już jej nie ma). Przepraszam również za nią.

Miłego rozpoczęcia nowego roku szkolnego! Rozdział jest na osłodę tego ponurego dnia! 😙

Pozdrawiam,
mMissMarvel

Ostatni Mag PowietrzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz