Prolog

6.1K 267 22
                                    

   Po środku plaży ze stopami zamoczonymi w wodzie siedziała ledwo widoczna postać. Nic nie wskazywało na to, że coś się tam wcześniej wydarzyło. Księżyc, swoją poświatą, delikatnie rozjaśniał panującą w zatoce ciemność. Niebo było bezchmurne i pełne gwiazd. Widok był nieziemski. Morskie fale z przyjemnym dla ucha szumem rozbijały się na piaszczystym brzegu. Wszędzie słychać było rytmiczne odgłosy wydawane przez świerszcze. Na horyzoncie, za plecami skulonej postaci, można dostrzec było wysokie i strome góry, tworzące długi masyw, oddzielający Królestwo Ziemi od terenów zamieszkiwanych niegdyś przez Magów Powietrza. Teraz jednak ich świątynie ziały pustką.

   Mimo otaczającego piękna, mała, może ośmioletnia dziewczynka siedziała skulona na plaży. Jej ramionka drżały, wstrząsane co chwila kolejną falą łez. Piasek dookoła niej był pełen bruzd, odcisków stóp i prawdopodobnie, wypalonych ogniem dziur. Mała istotka sprawiała wrażenie całkowicie osamotnionej w tym wielkim świecie. Jej ciche łkanie był ledwie słyszalne, ale niezaprzeczalnie pełne bólu. Skuliła się jeszcze mocniej, przyciskając do siebie zmarznięte ręce, jakby dzięki temu mogła się go pozbyć.

   – Mamusiu, dlaczego? – wychrypiała cichutko. Na chwilę na jej twarz padło światło księżyca, ukazując czerwone od płaczu oczy i wilgotne policzki. – Gdzie oni cię zabrali? Mamo?! – wykrzyczała ostatnie z bólem w głosie.

   Ukryła twarz w dłoniach i zapłakała jeszcze mocniej. Nie potrafiła wyrzucić z głowy obrazu jej matki, wstrząsanej agonalnymi drgawkami. Ani tego wspomnienia, w którym kobieta kazała jej uciekać i nie oglądać się za siebie, ale dziewczynka nie posłuchała, wypowiedzianego ostrym głosem polecenia. Kiedy tylko matka dziewczynki straciła córkę z oczu, ta zawróciła, po czym ukryła się za kępą wszechobecnej na plaży wysokiej i suchej trawy. W pewnym momencie kobieta zdała sobie sprawę, że jej córka wszystko obserwuje, ale było już za późno, aby interweniować. Widziała, więc całą sytuację na własne oczy. Moment, w którym jej matkę otoczył oddział żołnierzy i Magów Ognia oraz ten, w którym przez uderzenie kulą ognia, umarła na plaży pośród wrogów. Pamiętała wyraz twarzy matki, kiedy zauważyła, że jeden z magów zobaczył wystającą głowę dziewczynki. Wycelował, więc w jej stronę promień energii, ale mama rzuciła się przed nią, zasłaniają ja całym ciałem, jednocześnie wycelowała wodą w tamtego mężczyznę i zabiła go wodnym pociskiem. W tamtej chwili dziewczynce chciało się krzyczeć z bólu, ale miała świadomość, że jeśli to zrobi to ją również złapią albo co gorsza zabiją. Pozwoliła, więc sobie jedynie na łzy oraz coraz bardziej ogarniające ją otumanienie. Patrzyła z szeroko otwartymi oczami, jak żołnierze bezceremonialnie zabierają bezwładne ciało jej mamy. Nawet po odejściu magów dziewczynka nie była w stanie się ruszyć, nadal będąc w szoku.

   Wszystkie te wspomnienia, mózg ośmiolatki odtwarzał co chwila na nowo i na nowo, jakby działał przeciwko niej samej. Miała wrażenie, że jej serce zostało rozerwane i jedna część zniknęła razem ze śmiercią jej ukochanej matki. Załkała jeszcze mocniej, w końcu jednak łzy się skończyły i siedziała dalej na plaży z martwym wzrokiem wbitym w horyzont, niczym posąg.

   W pewnym momencie zerwał się mocniejszy podmuch wiatru i otulił dziewczynkę ciepłym powietrzem. Miała wrażenie, że delikatna oraz kobieca dłoń dotknęła jej policzka i starła ostatnią, pojedynczą łzę. To był dotyk jej mamy. W tym samym momencie usłyszała nad sobą ostry i nieprzyjemny głos, który krzyknął:

   – Wstawaj! – Dziewczyna momentalnie otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że to był tylko sen, a raczej koszmar.

   Rozejrzała się nieprzytomnie. Dookoła niej była ciemno, ale jej wzrok przyzwyczajony był do takiej ilości światła. Znajdowała się małej i ciasnej celi, a przednią stał wysoki mężczyzna w bordowej szacie – wydawał się wściekły.

   – Związać ją – warknął w stronę stojących za nim strażników, a oni za trzęśli się ze strachu, kiedy mężczyzna zwrócił na nich swoją złość.

   – Tak jest Wasza Wysokość! – odparli jednocześnie, podbiegając do zdezorientowanej dwunastolatki.

   – C-co się dzieje? Dokąd mnie zabieracie? Przecież wczoraj byłam przesłuchiwana! – mówiła gorączkowo z paniką w głosie. Mężczyzna nie zwrócił uwagi na jej protesty. Gestem kazał żołnierzom iść za nim. Dziewczyna oddychała ciężko. W oczach pojawiły jej się łzy, ale nie pozwoliła im popłynąć. Wiedziała co się za chwilę stanie, a to, że się rozpłacze niczym jej nie pomoże. Mężczyźni którzy ją eskortowali, prawie ciągnęli ją po korytarzu. Dziewczyna nie miała siły, aby iść samodzielnie.

Ostatni Mag PowietrzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz