Rozdział 11

2.2K 157 10
                                    

   W ponurym nastroju maszerowali do komnaty Sokki. Chłopak otoczony był przez czterech strażników. Aang i Zuko wiedzieli, że jest to zbędne ─ Sokka nie zamierzał uciekać ─ nie mniej jednak, musieli zachować pozory. Z przygnębionymi twarzami przybliżali się do celu wędrówki, ale nie do rozwiązania problemu. Nadal nie mieli pojęcia w jaki sposób pomóc Suki, zdusić powstanie popleczników Ozai'a i utrzymać to wszystko w tajemnicy przed Katarą i Yūki. Zdawali sobie sprawę, że ta druga raczej nie będzie tego tematu drążyć, zbyt skupiona była na treningu, niestety pierwsza należała raczej do ciekawskich osób. Wszelkiego rodzaju tajemnice i zagadki, traktowała, jak pewnego rodzaju wyzwania. Kiedy już się na coś uwzięła i postanowiła rozwiązać, nic ani nikt nie mógł jej powstrzymać - nie żeby ktoś próbował. Zatajenie albo usiłowanie przemówienia jej do rozsądku, zwykle kończyły się kłótnią, a w skrajnych przypadkach mogło to doprowadzić do śmierci takiego śmiałka. Z tymi, lekko samobójczymi myślami, doszli do pokoju Sokki. Żołnierze bez ceregieli wepchnęli biednego chłopaka do środka, a sami stanęli po oby dwu stronach ciemnych drzwi. 
  Zuko spojrzał na Aanga, ze zmęczeniem malującym się w oczach, wyglądał jakby od początku tej intrygi postarzał się o dziesięć lat. Podkrążone oczy i zgarbiona sylwetka, były tylko czubkiem góry lodowej. Przyczyna leżała o wiele głębiej, w jego głowie. Chłopak nie mógł uwierzyć, że jego wrogowie posuwają się do tak ohydnych i niemoralnych czynów.
─ Co my zrobimy? ─ zapytał Avatar zrezygnowany. Nie mogli przecież tego tak zostawić. Obydwoje jednak zdawali sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Zuko znacząco pokiwał w stronę strażników, przypominając przyjacielowi o niechcianych świadkach ich wymiany zdań. 
─ Chodźmy na kolacje. Po dzisiejszym dniu mam ochotę na herbatę mojego wuja ─ powiedział spokojnie, a Aang delikatnie kiwnął głową, dając znak, że zrozumiał aluzję. Kiedy przechodzili obok, chłopakowi wydawało się, że strażnicy mieli lekko zawiedzione miny ─ w końcu, dzięki temu mogliby zabłysnąć pałacowymi nowinkami przed służącymi. 
Po drodze do jadalni minęli zamyśloną Katarę. W pierwszej chwili  dziewczyna ich nie poznała. 
─ Aang! Zuko! Właściwie to was też szukałam ─ powiedziała ze zmarszczonymi brwiami dziewczyna. Tamci popatrzyli się na nią z przerażeniem.
─ Hmm... Kataro... ─ Aangowi zrobiło się gorąco. Gdyby teraz miał łokieć oparty o parapet, to najprawdopodobniej spadłby mu ze zdenerwowania. ─ K-kogo jeszcze szukałaś?
─ To wy nic nie wiecie? ─ zapytała zdumiona. ─ Sokka zniknął. Cały dzień go nie było... Pomyślałam, że może w jego pokoju coś znajdę, czegoś się dowiem... Co wy wyprawiacie?!
  Chłopcy podczas jej monologu robili się coraz bledsi, aż w końcu nie wytrzymali i złapali ją pod ręce, po czym zaczęli ciągnąć w stronę jadalni. Właśnie to doprowadziło do tego, że dziewczyna całkowicie zgłupiała i nie wiedziała o co chodzi. Zaczęła podejrzliwie przyglądać się towarzyszącym jej chłopakom, ale oni skutecznie unikali wzroku Katary.
─ Już tam byliśmy! Nic nie ma ─ powiedział szybko Zuko. ─ Chodź z nami do jadalni. Mój wuj zrobi nam herbatę.
─ Co wy kombinujecie? ─ zapytała z oskarżycielską nutą w głosie. Zmarszczyła gniewnie czoło, kiedy nie doczekała się odpowiedzi. ─ Co tu się dzieje!?
─ Yyy... Sokka ci nie mówił? ─ odparł pytaniem Aang na widok jej miny. Dziewczyna spojrzała na niego z rosnącym jednocześnie zdziwieniem i zainteresowaniem. Zuko popatrzył na niego jak na kretyna, ale mu nie przerywał. Avatar pomyślał, że rzeczywiście postradał rozum, skoro zaczął w ogóle ten temat. Po chwili zastanowienia dodał. ─ On... Pojechał na Wyspę Kyoshi. Do Suki. 
─ Dziwne. Nic mi nie powiedział ─ zaczęła się zastanawiać na głos Katara. ─ Chociaż, rzeczywiście ostatnio wspomniał o niej przy śniadaniu. Muszę pójść do Yūki, pewnie się martwi. Możecie mnie już puścić. Naprawdę.
Zuko i Aang dopiero teraz zorientowali się, że nadal ją trzymają i szybko to naprawili. Dziewczyna obciągnęła i wygładziła ubranie, ostatni raz na nich dziwnie popatrzyła i poszła w stronę pokoju Yūki. Przyjaciele dopiero teraz mogli odetchnąć z ulgą. Jeden problem rozwiązany, a przynajmniej na ten moment zażegnany, ale pozostaje sprawa Sokki, pomyślał ze znużeniem Aang.
─ Co my zrobimy Zuko?

─ Nie wiem. Naprawdę nie wiem.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Witajcie Kochani!
Dawno nic nie udostępniałam, a teraz dodałam takie g*wno (w sensie któtkie). Przepraszam was wszystkich bardzo. Ostatnio mam bardzo zakręcony czas i cierpię na chorobę ,,Brak Weny Produktywnej", więc wybaczcie. Mam nadzieję, że ten rozdział był chociaż ciekawy.
Dziekuję za prawie 2 tysiące wyświetleń i 179 gwiazdek. Jesteście niesamowici.
Zostałam nominowana przez dwie osoby do zrobienia tego samego.

Więc pytam się was:

Chcecie żebym coś takiego dodała pod następnym rozdziałem (obiecuję, że będzie dłuższy i jakaś akcja)?

Buziaki!😘
mMissMarvel

Ps. Co myślicie o nowej okładce?😉

Ostatni Mag PowietrzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz