Kiedy dziewczyny wróciły do siebie, Zuko skinął na służącego. Ten podszedł od razu.
─ Zwołuję naradę. Powiadom wszystkich generałów. Mają się stawić w sali tronowej, dzisiaj, godzinę przed zmierzchem ─ rzekł Władca szybko.
─ Oczywiście ─ odparł służący, po czym skłonił się nisko i odszedł.
Zuko zmrużył oczy i potarł skronie. Przez ostatnie wydarzenia coraz częściej zarywał noce, co skutkowało bólami głowy. Aang podszedł do niego.─ Wszystko w porządku? ─ zapytał zmartwiony stanem przyjaciela. Zuko był blady i miał cienie pod oczami. Może nie powinienem dzisiaj wyzywać go na pojedynek, zaczął się zastanawiać w myślach, Aang. ─ Czy coś się stało?
─ Nie... nic. Wszystko w porządku ─ odparł Zuko, nie patrząc na niego.
─ Słuchaj. Może i nie jestem jakoś strasznie inteligentny, ale umiem wyczuć kiedy ktoś kłamie ─ powiedział Aang z uśmiechem. Chciał trochę rozbawić przyjaciela, na próżno, jego wysiłki nie zostały docenione. Widział, że kolega się waha, więc zachęcił go, wyszczerzając się jeszcze bardziej.
─ Nie mogę ci tutaj powiedzieć. Wszystkiego dowiesz się podczas narady. Dzisiaj wieczorem ─ uśmiech Aanga momentalnie zgasł.
─ Jest aż tak źle? ─ zapytał poważnie. Zuko nie zwołał narady, odkąd został władcą. Coś strasznego musiało się wydarzyć. Przyjaciel odwrócił wzrok.
─ Czy mam wziąć ze sobą Katarę i Sokkę?
─ Tylko Sokkę. Katara niech zajmie się Yūki. Dziewczyna wyglądała dzisiaj strasznie mizernie. W sensie chorobliwie. To znaczy... ─ zaczął się plątać Zuko. Po chwili był cały czerwony. Aang spojrzał na niego rozbawiony.
─ Czyżby Yūki ci się podobała? ─ zapytał Avatar. Zuko jeszcze bardziej się zaczerwienił.
─ Nie, no coś ty. Ja i ona ─ odparł i lekceważąco machnął ręką, na znak, że nie ma o czym gadać. ─ To niemożliwe. Poza tym ona mi się nie podoba ─ Aang zmrużył oczy i spojrzał na niego sceptycznie. Zuko przełknął ślinę z wysiłkiem.
─ I tak ci nie wierzę ─ odparł Avatar, dając wyraźny znak przyjacielowi, co myśli o jego kłamstwie. Przez chwilę mierzyli się ostrym wzrokiem, w końcu Aang odwrócił wzrok pokonany. Powoli odszedł w tylko sobie znanym kierunku
Zuko odetchnął z ulgą. Dzisiaj mu się upiekło, ale jutro przesłuchanie zacznie się od nowa. Buzowało w nim tyle sprzecznych emocji, że postanowił wrócić do komnaty i pomedytować.
Po rozgrzanym od słońca powietrzu atrium, w środku było chłodno i przyjemnie. Półmrok, który panował w całym pałacu, tylko potęgował to wrażenie. Umysł Zuko powoli zaczął się uspokajać.
Kiedy doszedł do swojego pokoju, od razu usiadł po turecku na macie. Specjalnie do tego przygotowana, leżała w lewym rogu komnaty. Przed sobą miał cztery świeczki, które zapalił w jednej chwili. Po czym zamknął oczy i odpłynął. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Tak jak uczyła mnie mama, pomyślał. Przypominał sobie wszystkie miłe wspomnienia z nią związane. Uspokajał umysł, wyciszał się. Powoli negatywne emocje zaczęły się rozpraszać, zostawiając po sobie tylko spokój.~○~
Generałowie zaczynali się powoli schodzić. W półmroku sala tronowa, oświetlana jedynie ogniem znajdującym się przed tronem, wyglądała tajemniczo i starożytnie. Kamienna posadzka, wypolerowana tak mocno, że można było się w niej przeglądać, odbijała światło, które rzucały płomienie. Na przeciwko wejścia, na tronie, siedział Zuko. Przed nim, trochę niżej, znajdował się owalny drewniany stół. Leżała na nim wielka podniszczona, ze starości, mapa. Dookoła porozkładane były maty na których mieli spocząć członkowie rady.
Kiedy wszyscy zasiedli do niskiego stołu, narada rozpoczęła się naprawdę. Wszystkie ceremoniały i zwyczaje związane z tym wydarzeniem zostały wypełnione. Zuko mógł zaczynać. Przez chwilę siedział w milczeniu, dobierając odpowiednie słowa. Ogień za jego plecami buzował niebezpieczne, co dodawało mu powagi i majestatyczności. Wziął oddech i zaczął.─ Witam was na tej nadzwyczajnej naradzie. Zwołałem ją dosyć nagle, dlatego dziękuję wszystkim za przybycie. - przerwał, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza do ust. Po swojej lewej ręce, usłyszał jak jeden z dostojników mówi pod nosem zniecierpliwiony, ,,Do rzeczy" ─ Już przechodzę do sedna, generale Asai. Sęk w tym, że na razie dysponujemy jedynie strzępkami informacji. W naszych granicach zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ludzie znikają, jakby zapadali się pod ziemię. Wioski są równane z ziemią. - wszyscy patrzyli ze zgrozą na Zuko. Ten wziął oddech i kontynuował. ─ Jak na razie zniknęły trzy. Wszystkie zamieszkane przez emigrantów z Królestwa Ziemi i sporadycznie z Plemion Wody. Musimy wymyślić jakąś obronę dla tych ludzi. Oraz, co chyba ważniejsze, musimy dowiedzieć się kto, stoi za tymi atakami i jak go pokonać ─ wszyscy członkowie zaczęli się wzajemnie przekrzykiwać. Jedynie wuj Iroh, siedział cicho z zaciętą miną. To do niego Zuko zwrócił swoje pytanie ─ Co powinniśmy zrobić wuju?
─ Uważam, że powinniśmy wysłać tam trzy statki ─ odparł rozważnie. ─ To powinno zabezpieczyć tamtych ludzi. Jak na razie tylko tam, na zachodzie były te ataki, więc niech na razie tam będą. Dopóki nie znajdziemy ich źródła ─ wszyscy zaczęli kiwać głowami na zgodę. Jedynie Sokka siedział cicho, zamyślony, stukając się palcem po brodzie. Wyglądał na zestresowanego. Podobnie jak Zuko wydawał się być zmęczony i nie wyspany. Władca Ognia zanotował sobie w pamięci by go o to później zapytać.
Ani Sokka, ani Aang nie odezwali się od początku narady. Wyglądali trochę nie na miejscu. Obydwoje młodzi i drobni, wśród tych wszystkich starszawych generałów o szerokich barach.
Kiedy w końcu generałowie doszli do konsensusu, plan wyglądał następująco. W tym tygodniu , cztery statki z żołnierzami popłyną na zachodnie krańce wyspy. Tam mieli stacjonować i w razie zagrożenia interweniować. Wybierało się tam również dziesięciu, najlepszych szpiegów, do wykonania rozeznania.
Kiedy wszystkie szczegóły dotyczące tej sprawy, zostały dopięte na ostatni guzik, narada zakończyła się. Sokka od razu wyleciał z sali, nie czekając na nikogo. Przyjaciele popatrzyli na siebie zdumieni. Chłopak, nigdy wcześniej nie zachowywał się, aż tak dziwnie. Coś było nie tak. Postanowili dowiedzieć się co. Aang stał obok Zuko i czekał, aż ten pożegna wszystkich dygnitarzy.
Po milionach uściśnięć ręki, wyszli z sali i ruszyli w stronę atrium. Zamierzali jeszcze trochę potrenować, aby odrobinę się rozerwać po nużącej naradzie.●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Witajcie Kochani!
Dziękuje wszystkim cieplutko za to, że to czytacie i gwiazdkujecie i komentujecie (wiem, że zrobiłam powtórzenie😆)!
Miałam dodać jutro, ale pomyślałam, ża skoro mam już napisany ten, to zrobię to dzisiaj.
Myślę, że rozdziały bedą się pojawiały raz na tydzień bądź co dwa. (Będę się starała wyrobić co tydzień. Jeśli jednak nie będzie rozdziału, to po prostu znaczy, że... dostałam za dużo pracy domowej i zmarłam😉).
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Dobra rozpisałam się.Buziaki i do następnego!😙
mMissMarvel
![](https://img.wattpad.com/cover/82330212-288-k890432.jpg)
CZYTASZ
Ostatni Mag Powietrza
FanficPo pokonaniu ojca, Władcy Ognia Ozaia i uratowaniu świata przed strasznym końcem, Zuko próbuje zająć się odbudową zniszczonego przez dyktatorskie rządy kraju. Los zdaje się mieć jednak inne plany. Na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury. Nowe zag...