24 - EPILOG

309 12 4
                                    

Marinette POV

Następnego dnia wstałam z dziwnie wesołym nastawieniem. Miałam przeczucie, że dzisiaj wydarzy się coś naprawdę... dziwnego.

Zsunęłam się z łóżka patrząc się na stojącą na przeciwko walizkę i zamknęłam oczy.

Skończymy tą całą szopkę.

A nawet jeśli nie.

To mnie już w niej nie będzie.

Podniosłam się z ziemi i po drodze łapiąc ubrania zamknęłam się w łazience. Wyszłam z niej ubrana w swoje ulubione różowe rurki oraz białą bluzkę z nadrukiem.  Do tego na ramiona narzuciłam żakiet, a włosy upięłam w dwie kitki, jak to miałam w zwyczaju. 

Złapałam za rączkę od walizki i pchnęłam ją w stronę drzwi. Zsunęłam ją ze schodów, po czym położyłam obok drzwi wejściowych, a sama udałam się do kuchni na śniadanie. Zaraz obok mnie pojawiła się Tikki, która również zaczęła jeść.

Kwami wczoraj po powrocie do domu, ku mojemu zdziwieniu poparło pomysł wyjazdu. Stwierdziła, że to bardzo dobry pomysł ze względu na ostatnie wydarzenia.

Po posiłku jeszcze raz upewniłam się, że wszystkie najważniejsze rzeczy zabrałam ze sobą. Spojrzałam na zegarek, który oznajmiał, że zostały jeszcze cztery godziny do odlotu, więc położyłam się na kanapie. Zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. W pewnym momencie prawie krzyknęłam. Zasłoniłam usta ręką nie wierząc w to, co czytam.

"Adrien Agrest wraz ze swoim ojcem Gabrielem Agrestem wyjeżdżają do Chin na pokaz mody, który ma się odbyć za dwa tygodnie. W ostatnim wywiadzie Adrien wspomniał, że odwiedzi również Japonię. Młody model stwierdził, że czeka tam na niego bardzo ważna osoba. Kim jest tajemnicza postać?"

O kogo mu chodziło? Bo na pewno nie o mnie. Co nie? Nie jestem jakaś ważna, a poza tym, Adrien przecież jest ze mną pokłócony. On chodzi teraz z Alyą. Lub Lilą. Nie ogarniam tego człowieka.

Zerknęłam za zegar w telefonie. Za chwilę się spóźnię, świetnie. Zawołałam mamę, która szybko przyniosła swoją walizkę i razem wyszłyśmy z domu. Tikki schowała się do kieszeni w moim żakiecie. Wsiadłyśmy do taksówki, która w ekspresowym tempie znalazła się na lotnisku. 

W środku czekało mnie nie małe zaskoczenie, ponieważ czekała tam na mnie Claude. Puściłam walizkę i podbiegłam do dziewczyny, która mnie uścisnęła.

- Będę tęsknić - wyszeptała

- Ja też

Puściłam ją, aby znaleźć się w objęciach innej osoby. Była nią Alya.

- Przepraszam, Marinette. Tak bardzo cię przepraszam!

Dziewczyna wysunęła się z mojego objęcia, po czym usłyszałyśmy głos kobiety, która przypomniała, że za pięć minut musimy się stawić w odprawie. Podeszłam do swojej mamy, która spojrzała gdzieś za mnie, a potem na moją twarz uśmiechając się smutno. Chwilę potem dowiedziałam się, czemu moja rodzicielka tak zareagowała. A przede wszystkim: na kogo.

- Marinette - usłyszałam najmniej chciany głos.

Odwróciłam się do niego, a w tle usłyszałam, że moja mama odeszła dalej. Nie wiem, po co Adrien tutaj w ogóle jest. Spojrzałam w jego zielone oczy. Przez chwilę zapomniałam, gdzie jestem, dlaczego tu jestem, ani dlaczego słyszę ostatnie wezwanie na samolot do Japonii. Nie obchodziło mnie nic, ponieważ Adrien uniósł mój podbródek i musnął moje usta. Ja stałam nieruchomo, a chłopak dalej trzymał swoje usta na moich. Szybko się ocknęłam i oddałam pocałunek. Usłyszałam głośny krzyk mojej mamy, że samolot za chwilę odleci. Niechętnie odsunęliśmy się ode siebie.

- Nie zapomnij o mnie, Adrien.

- NO WAY! - krzyknął na całe lotnisko, po czym się zaśmialiśmy

- Do zobaczenia - uśmiechnął się blondyn, po czym odwróciłam się i dołączyłam do mamy. 

Ruszyłyśmy w stronę barierek. Wcale się nie smuciłam, że najprawdopodobniej nie zobaczę już Paryża, tylko uśmiechałam się sama do siebie. Jak to możliwe, że jeden chłopak potrafi tak zamącić w moim życiu. Tak samo jak Tikki. Ale obecnie nie wyobrażam sobie życia bez nich.

Koniec





NO WAY! || Miraculous ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz