Rozdział 5

2.7K 159 26
                                    

No i mamy 1k! Dziękuję ❤
Łapcie rozdział:

Po wybudzeniu zaczęłam zastanawiać się nad znaczeniem tego snu. Nie wiem kim była ta osoba, zastanawiam się nad tą ironią: idę ale stoję w miejscu. Nie chcę zakrzątać głowy takimi bredniami ale nie mogę przestać o tym myśleć. Chcę skupić się na nauce a nie mogę. Nie rozumiem tego.

Zrezygnowana po dwóch godzinach próby nauczenia się czegokolwiek wyszłam na spacer. Dom i tak był pusty jak zawsze. Przeglądałam listę kontaktów, co chwila zatrzymując się na numerze mojego ojca. Zastanawiałam się czy nie zadzwonić i zapytać czy nie mogę przenieść się tam na jakiś czas. Zbyłam tę myśl, bo wiem, że mama się nie zgodzi.

Nie wiem co mam robić, jednocześnie chce mi się działać ale nie mam na to siły. Jestem tym wszystkim zmęczona.

***

Wieczorem zdobyłam się na odwagę i zadzwoniłam do mojego ojca.

- Cześć córeczko, coś się stało?

- Nie, po prostu chciałam się Ciebie o coś zapytać - powiedziałam niepewnie.

- A o co?

- Powiem to wprost. Mogę przenieść się do was? - powiedziałam na jednym tchu.

- Hmm... Jesteś tego pewna? Chcesz zostawić matkę samą?

- To ona mnie zostawiła.

- Co masz na myśli? - dopytywał.

- To że nie ma dla mnie czasu, nigdy nie ma jej w domu, więc nawet nie zauważy, że mnie zabraknie.

- Jeżeli ona się zgodzi to nie ma sprawy. Szczerze mówiąc już dawno myślałem o tym, żebyś się tu przeniosła - na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.

- Ok, dziękuję tato.

- Nie masz za co mi dziękować, jestem twoim ojcem i to jest mój obowiązek.

- Ok, to pogadam z mamą jak wróci. Kocham Ciebie. Pa.

- Pa całusy.

Po skończonej rozmowie z ojciem, przygotowałam sobie kolację.

Niecierpliwie czekałam na mamę, ale przez długi czas nie zjawiła się w domu. Zrezygnowana powędrowałam na do swojego pokoju i zasnęłam.

***

Rano obudziły mnie krzyki mojej rodzicielki. Nałożyłam satynowy szlafrok na swoje plecy i zeszłam na dół.

Ona siedziała przy stole ze łzami w oczach i powtarzała co chwila "Nie zabierzesz mi jej". Nie chciałam doprowadzić do tego, żeby rozpaczała moje odejście. Ale jestem pewna tego, że zrobiłaby to samo gdyby była na moim miejscu. Mi też nie było łatwo podjąć taką decyzję.

- Nie pozwolę sobie na to. Nie zabierzesz mi jej. Jeżeli się przeniesie do Kanady to jej życie ulegnie zmianie, a to wszystko pogarsza. Nie masz prawa zabierać mi jej - wykrzyczała po chwili zakańczając rozmowę.

To był niecodzienny widok siejący poczucie winy. Moja matka płakała z mojej winy. Nie wróć ze swojej winy ja tylko zrealizuję część jałmużny. Niecodzienny był też z tego powodu, że ona siedziała w domu.

- Więc chesz mnie zostawić? - swoje spojrzenie skierowała na moją osobę.

- Ja robie to co już dawno powinnam.

- Co ja takiego zrobiłam, że chcesz mnie opuścić?

- Właśnie nic. Nic nie zrobiłaś, bo nigdy nie ma Ciebie w domu - wykrzyczałam.

- Przecież masz szkołę, przyjaciół i rodzinę. Chcesz to tak po prostu zostawić i wyjechać?

- Szkoła kończy się za dwa tygodnie, kontakty z przyjaciółmi mogę nadal utrzymywać. A rodzina...- zrobiłam pauzę - Nie mam jej tutaj - wykrzyczałam i poszłam do swojego pokoju. Wiem, że zabolało ją to, ale to jest prawda. Rodzina wspiera się, pomaga sobie i widuje się. Nie mam nic z tych rzeczy z jej strony. Ja sama nie czuję się z tym dobrze, ale jakaś nauczka się jej należy.

Nagle usłyszałam męski głos. Po cichu otworzyłam drzwi i ustałam przy barierkach, żeby lepiej słyszeć o czym rozmawiają. Wiem, że to nie na miejscu. Ale niepokoił mnie fakt, że jakiś nieznany mężczyzna przebywał w naszym domu.

- Kochanie uspokój się. Wszystko się jeszcze ułoży - gdzieś słyszałam już ten głos.

- Nie, już nic się nie ułoży. On mi ją zabierze, nie będzie chciała mnie widzieć, a ja nie powiedziałam jej tego.

- Jeśli ona się przeprowadzi a my nie będziemy musieli się kryć, będziemy mieli więcej miejsca i bez przeszkód wychowamy nasze maleństwo - ułożył rękę na jej już trochę zaokrąglonym brzuszku. Jak ja mogłam tego nie zauważyć?

Zeszłm kilka stopni w dół aby poznać kochanka mojej matki. Nie wierzyłam moiom oczom. On stał tam i przytulał się do mojej matki.

Wróciłam do pokoju i chwyciłam za telefon po czym szybko wybrałam numer do mojej przyjaciółki.

- Hejka, jak tam po koncercie? - słodko zaczęła rozmowę.

- Nijak.

- Co się stało?

- Dawes się stał.

- Co?

- On jest teraz u mnie w domu i z tego co zobaczyłam moja matka jest z nim w ciąży!

- Ten sam co uczy nas historii?

- Tak.

- Ale jak to w ciąży z nim?

- Nie wiem.

- No to może spotkajmy się w galerii.

- Ok, zaraz tam będę. Pa.

- Pa.

Po zakończeniu rozmowy zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Po 30 minutach czekałam na przyjaciółkę pod naszym ulubionym sklepem. 

Po jakichś 10 minutach czekania, zobaczyłam ją na horyzoncie. 

Podbiegłam do niej i przytuliłam się. Nie wyobrażam sobie pozostawienia jej z dnia na dzień.

- To teraz opowiadaj co się stało?

- Tak jak Ci już mówiłam, stałam na schodach i słuchałam ich rozmowy. A potem tak z dupy powiedział, że kiedy się już wyprowadzę to będą mieli więcej czasu dla siebie i dla ich maleństwa.

- Czekaj, ty się wyprowadzasz?

- Kati, niestety tak. Ale to dopiero kiedy skończę szkołę. Wiem, nie powinnam Ciebie zostawiać ale...

- Ej, rozumiem. Do końca szkoły zostały dwa tygodnie. A poza tym istnieje takie coś jak internet i samoloty - wiem, że jest jej przykro ale nie mogłam inaczej. W tej sytuacji nie mogę patrzeć na moją matkę. A Kate zawsze stara się mi pomóc bez względu na to, w jakiej sytuacji się znajduję.

Po małych zakupach wróciłam do domu. Przy przejściu przez próg towarzyszył mi chichot mojej rodzicielki. Ciapnęłam mocno drzwiami, żeby wiedzieli, że wróciłam. Szybko poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować.

Kate poprosiła mnie, żebym pomieszkała u niej przez te dwa tygodnie. Na początku byłam tego przeciwna. Nie chcę nadużywać dobroci jej samej jak i jej rodziny. Ostatecznie się zgodziłam. Z Kate nie da się wygrać.

Kiedy skończyłam się pakować, zniosłam walizki na dół i ubrałam się. Chcąc wyjść usłyszałam za plecami jego głos mówiący:

- Gdzie się wybierasz?


Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania 😊

Snapchat |jariana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz