Rozdział 17

1.5K 98 29
                                    

Graliśmy jeszcze kilka dobrych godzin. Oczywiście nie obyło się bez małych sprzeczek o nie istotne rzeczy. Ostatnia nasza kłótnia zakończyła się na tym, że Justin wyłączył mojego pada. Stwierdził, że nie talentu do grania w takie gry. Właśnie dlatego też zostawiłam go w salonie i udając urażoną poszłam do jednego z wielu pokoi. Znajdowało się tam duże łóżko, obok którego stała mała, czarna szafka. Na przeciwnej ścianie wisiał telewizor, a pod nim umiejscowiona została komoda. Obok znajdowały się drzwi, które- jak myślę, prowadzą do garderoby. Znajdowały się tu też instrumenty, lampa, kartony, obrazy i wiele innych rzeczy tego typu. 

Położyłam się na łózko, po czym wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. Mimo, że po kilku minutach zaczęło mnie to już nudzić, przeglądałam dalej. Chciałam, żeby Justin myślał, że na prawdę się na niego obraziłam. 

W pewnym momencie zasnęłam. 

***

Obudził Todd, który właśnie postanowił lizać moją rękę. Nie przeszkadzało mi to. 

- Todd, wracaj na miejsce. - wychrypiał Justin. To zmusiło mnie do otworzenia oczu. 

- Justin... - powiedziałam zaspanym głosem. 

- Hmm? 

- Co Ty tu robisz? - przetarłam oczy. 

- Śpię. - odparł, po czym szczelniej okrył się kołdrą. Nie chcąc nic więcej mówić, sięgnęłam po swój telefon, w celu sprawdzenia godziny. Smartfon wskazał godzinę 2:43. 

- Czemu mnie obudziłeś wcześniej? 

- Bo spałaś. - rzucił śpiącym głosem. - Było tak cicho, nie chciałem psuć tej pięknej chwili. - przewróciłam oczami. Po krótkiej chwili podniosłam się z łóżka, po czym ruszyłam na dół. 

- Gdzie idziesz? - wybiegł za mną Justin. 

- Do domu. - wzruszyłam ramionami. 

- Jesteś na mnie zła? 

- Nie. Czemu miałabym być? 

- Nie wiem, ale zachowujesz się dziwnie. 

- Nie zachowuję się dziwnie, po prostu jestem zmęczona i chcę wrócić do domu. - rzekłam spokojnym głosem zakładając swoją kurtkę. 

- Możesz przecież zostać u mnie. Będę mógł porobić Ci więcej zdjęć...

- Tym bardziej mnie przekonujesz do opuszczenia twojego domu. - posłałam mu całusa i skierowałam się do drzwi. Oczywiście Justin nie dał za wygraną i zatarasował mi wyjście. - Justin, proszę Ciebie, odejdź.

- Czemu nie chcesz ze mną zostać? - zrobił minę w stylu mały piesek. .

- Jest późno, jestem zmęczona i robisz mi jakieś zdjęcia. Poza tym nie ładnie odłączać mi pada. - skarciłam go.

- Obiecuje poprawę. Tylko musisz zostać. - powiedział na jednym tchu. Cały czas zastanawia mnie jego zachowanie. Po co miałabym zostawać?

- Podaj mi choć jeden powód, dlaczego miałabym to zrobić.

- Pod moim łóżkiem są potwory. Boję się ich.

- Jesteś dużym chłopcem, poradzisz sobie. Wierzę w to. - dodałam mu otuchy, ukrywając śmiech.

- A jak mnie zjedzą? One są straszne. - wyżalił się. Ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. - Zwierzam Ci się, a Ty się ze mnie śmiejesz. Nieładnie.

Snapchat |jariana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz