2 tygodnie później...
Piosenka jest już w pełni nagrana, czekamy tylko na spotkanie z managerem.
***
- Źle to robisz. - westchnął Justin, kiedy po raz kolejny zatopiłam samochód i znalazłam się nie wiadomo gdzie.
- To pokaż mi. - podałam mu pada. On wyciągnął po niego rękę i przysunął się bliżej mnie. - Patrz jak robi to mistrz.
- Mistrz właśnie wjechał w ślepą uliczkę. - zaśmiałam się.
- Ale dał sobie radę.
- To że ukradłeś samochód policji to nie znaczy, że nie będą Ciebie ścigać. - powiedziałam napełniając sobie usta chipsami. - Pokaż mi to. - wyrwałam mu pada z ręki.
- I znów utopisz mi samochód?
- I tak nie jest twój.
- I po co tak pędzisz? Zobacz znów Ciebie gonią. - co chwila słyszałam komentarze ze strony Justina.
- Teraz patrz jak to się robi. - rzuciłam szybko i człowiek z GTA, którym sterowałam oddalał się na motorówce w głąb Oceanu Atlantyckiego.
- Jedź tam. - nakazał.
- Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł.
- A ja Ci mówię. Przy okazji masz tam misję.
- Wow, Justin. - powiedziałam z udawanym zaskoczeniem. - Dasz mi zrobić misję?
- Ty umiesz trochę jeździć.
- Trochę? - uniosłam jedną brew.
- Rozwalasz samochód za samochodem. Nie mogę inaczej tego ująć.
- Dzięki. - rzuciłam sarkazmem.
- Przynajmniej będę wiedział, żeby nie dawać Ci samochodu.
- Nie jeżdżę tak źle...
- Wolę uniknąć takich sytuacji.
- Tego Ci nie daruję. - syknęłam, po czym zatrzymałam grę i rzuciłam się na Justina. Zaczęłam go szczypać po umięśnionym torsie. Ten zaczął mnie odpychać i przeistoczyło to się w małą bójkę brata z siostrą. Były to zwykłe szczypanki i gilgotki, a ja przez przypadek ugryzłam go w ramię. Należało mu się. Sprawy potoczyły się dość niespodziewanie. W pewnym momencie Justin zawisł nade mną.
- Gdzie twoja waleczność? - zamruczał i wrócił do poprzednich czynności.
- Schowała się. - tym razem to ja wisiałam nad nim.
- Odważnie.
- Na pewno odważniej niż Ty.
- Ach tak?
- Mhm. - zamruczałam.
- Przykro mi, ale twoje marzenia zostały zniszczone. - znów ja leżałam pod nim.
- Brutalny jesteś.
- Bywa.
- Nie wstyd Ci odbierać marzeń małej dziewynce?
- Och, biedactwo. - powiedział z udawaną troską.
- Czy Ty zawsze dążysz do tego, żeby zwyciężyć? - orzymróżyłam oczy.
- Że ja? No skąd że...
- A więc trzeba Ci utrzeć trochę nosa. - teraz to ja byłam na górze.
- Co zamierzasz ze mną zrobić?
- Na początek... - przerwał mi telefon. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na ekran. To był manager.
Szybko zeszłam z Justina, i weszłam do innego pokoju.
- Dzień dobry, czy to pani Ariana Grande? - usłyszałam w słuchawce męski głos.
- Tak.
- Jestem managerem wytwórni...
- Wiem. - wiem, że to niegrzeczne z mojej strony. Ale ja chciałam dowiedzieć się jak najszybciej, z jakiego powodu do mnie dzwoni.
- Dzwonię do Pani z prośbą o przełożenie spotkania. - westchnęłam.
- Dobrze, na kiedy?
- Pasuje Pani przyszły tydzień w piątek o 6 wieczorem?
- Tak. - odparłam szybko. Myślę, że zdążę napisać testy końcowe, a potem nie spóźnić się na spotkanie.
- W takim razie dziękuję, i do zobaczenia.
- Do widzenia. - powiedziałam szybko, po czym zakończyłam rozmowę.
- Coś się stało? - zapytał Justin.
- Nie. - odpowiedziałam spokojnie.
- Kto dzwonił?
- Manager, chciał przesunąć spotkanie na piątek za tydzień.
- A Ty w tym dniu nie masz testów końcowych? - dopytywał.
- Tak mam, ale testy są rano. Zdążę ze wszystkim.
- No nie wiem.
- Idziemy grać? - rzuciłam zmieniając temat. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Ale moja nadzieja ostatnio mnie zawodzi...
----------------------------------------------------------
A więc to ostatni rozdział z maratonu...Z góry przepraszam, za taki krótki. Ale nie mogę tego zbyt bardzo rozbudować. Dlaczego? Dowiecie się niedługo.
PS. Nie dawajcie mi samochodu. 😂😂😂😂
CZYTASZ
Snapchat |jariana|
FanficOna: 17 letnia dziewczyna która uczy się w liceum. Seksowna i piękna. Ma wielkie plany dotyczące przyszłości. On: 20 latek, piosenkarz. Jest bardzo przystojny i jest pragnieniem każdej dziewczyny. Tych dwoje spotka się nieoczekiwanie i życie ka...