Rozdział 16

1.5K 100 18
                                    

2 tygodnie później...

Piosenka jest już w pełni nagrana, czekamy tylko na spotkanie z managerem.

***

- Źle to robisz. - westchnął Justin, kiedy po raz kolejny zatopiłam samochód i znalazłam się nie wiadomo gdzie.

- To pokaż mi. - podałam mu pada. On wyciągnął po niego rękę i przysunął się bliżej mnie. - Patrz jak robi to mistrz.

- Mistrz właśnie wjechał w ślepą uliczkę. - zaśmiałam się.

- Ale dał sobie radę.

- To że ukradłeś samochód policji to nie znaczy, że nie będą Ciebie ścigać. - powiedziałam napełniając sobie usta chipsami. - Pokaż mi to. - wyrwałam mu pada z ręki.

- I znów utopisz mi samochód?

- I tak nie jest twój.

- I po co tak pędzisz? Zobacz znów Ciebie gonią. - co chwila słyszałam komentarze ze strony Justina.

- Teraz patrz jak to się robi. - rzuciłam szybko i człowiek z GTA, którym sterowałam oddalał się na motorówce w głąb Oceanu Atlantyckiego.

- Jedź tam. - nakazał.

- Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł.

- A ja Ci mówię. Przy okazji masz tam misję.

- Wow, Justin. - powiedziałam z udawanym zaskoczeniem. - Dasz mi zrobić misję?

- Ty umiesz trochę jeździć.

- Trochę? - uniosłam jedną brew.

- Rozwalasz samochód za samochodem. Nie mogę inaczej tego ująć.

- Dzięki. - rzuciłam sarkazmem.

- Przynajmniej będę wiedział, żeby nie dawać Ci samochodu.

- Nie jeżdżę tak źle...

- Wolę uniknąć takich sytuacji.

- Tego Ci nie daruję. - syknęłam, po czym zatrzymałam grę i rzuciłam się na Justina. Zaczęłam go szczypać po umięśnionym torsie. Ten zaczął mnie odpychać i przeistoczyło to się w małą bójkę brata z siostrą. Były to zwykłe szczypanki i gilgotki, a ja przez przypadek ugryzłam go w ramię. Należało mu się. Sprawy potoczyły się dość niespodziewanie. W pewnym momencie Justin zawisł nade mną.

- Gdzie twoja waleczność? - zamruczał i wrócił do poprzednich czynności.

- Schowała się. - tym razem to ja wisiałam nad nim.

- Odważnie. 

- Na pewno odważniej niż Ty.

- Ach tak?

- Mhm. - zamruczałam.

- Przykro mi, ale twoje marzenia zostały zniszczone. - znów ja leżałam pod nim.

- Brutalny jesteś.

- Bywa.

- Nie wstyd Ci odbierać marzeń małej dziewynce?

- Och, biedactwo. - powiedział z udawaną troską.

- Czy Ty zawsze dążysz do tego, żeby zwyciężyć? - orzymróżyłam oczy.

- Że ja? No skąd że...

- A więc trzeba Ci utrzeć trochę nosa. - teraz to ja byłam na górze.

- Co zamierzasz ze mną zrobić?

- Na początek... - przerwał mi telefon. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na ekran. To był manager.

Szybko zeszłam z Justina, i weszłam do innego pokoju.

- Dzień dobry, czy to pani Ariana Grande? - usłyszałam w słuchawce męski głos.

- Tak.

- Jestem managerem wytwórni...

- Wiem. - wiem, że to niegrzeczne z mojej strony. Ale ja chciałam dowiedzieć się jak najszybciej, z jakiego powodu do mnie dzwoni.

- Dzwonię do Pani z prośbą o przełożenie spotkania. - westchnęłam.

- Dobrze, na kiedy?

- Pasuje Pani przyszły tydzień w piątek o 6 wieczorem?

- Tak. - odparłam szybko. Myślę, że zdążę napisać testy końcowe, a potem nie spóźnić się na spotkanie.

- W takim razie dziękuję, i do zobaczenia.

- Do widzenia. - powiedziałam szybko, po czym zakończyłam rozmowę.

- Coś się stało? - zapytał Justin.

- Nie. - odpowiedziałam spokojnie.

- Kto dzwonił?

- Manager, chciał przesunąć spotkanie na piątek za tydzień.

- A Ty w tym dniu nie masz  testów końcowych? - dopytywał.

- Tak mam, ale testy są rano. Zdążę ze wszystkim.

- No nie wiem.

- Idziemy grać? - rzuciłam zmieniając temat. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Ale moja nadzieja ostatnio mnie zawodzi...

----------------------------------------------------------
A więc to ostatni rozdział z maratonu...

Z góry przepraszam, za taki krótki. Ale nie mogę tego zbyt bardzo rozbudować. Dlaczego? Dowiecie się niedługo.

PS. Nie dawajcie mi samochodu. 😂😂😂😂

Snapchat |jariana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz