- To gdzie mnie zabierzesz? - zadałam te pytanie po raz kolejny od czasu, kiedy wyjechaliśmy spod jego domu.
- Nie bądź taka niecierpliwa. - zaśmiał się włączając prawy kierunkowskaz.
- Bo wysiądę z tego samochodu. - zagroziłam.
- Życzę powodzenia. - odparł, naciskając coś na pulpicie.
- Ugh. - warknęłam zintrygowana. - Czemu nie chcesz mi powiedzieć?
- Powiedziałbym Ci, gdybyś ładnie poprosiła.
- Proszę. - powiedziałam bardziej w formie pytania.
- To nie było ładne. - pouczył mnie.
- Proszę. - poprawiłam swój ton i zalotnie zatrzepotałam rzęsami.
- Nie dasz za wygraną... Ale i tak Ci nie powiem.
- Gbur. - wymamrotałam pod nosem i skrzyżowałam dłonie na piersiach. - Czy to jest aż taka tajemnica, że nie możesz mi powiedzieć?
- Nie. - zaśmiał się. - Śmiesznie wyglądasz kiedy się złościsz.
- Za to Ty śmiesznie wyglądasz z syropem klonowym na twarzy. - odegrałam się.
- Bardzo śmieszne. - powiedział bez humoru.
- Mnie aż brzuch od tego boli. - posłałam mu złowieszczy uśmieszek.
- No dobrze, wysiadaj już. - ponaglił mnie zgadzając silnik samochodu. Opuściłam pojazd i rozejrzałam się po okolicy. Przede mną rozciągał się obraz pięknego, dużego domu. Podjazd wyściełany był kostką brukową, a resztę podwórza zajmowała zielona trawa oraz rośliny i mały plac zabaw, trampolina.
- Justin! - usłyszałam radosne krzyki dwójki jego rodzeństwa. Wpadły w jego ramiona i zaczęły zasypywać go milionem różnych pytań.
- A to kto? - Jazmyn wskazała na moją osobę.
- Ariana. Przyjaciółka Justina. - posłałam serdeczny uśmiech dziewczynce. Justin spojrzał się na mnie podejrzanie i chciał coś powiedzieć, ale jego ojciec mu w tym przeszkodził.
- Jazmyn, Jaxon! Nie uduście Justina.
- Dzień dobry. - powiedziałam podchodząc bliżej drzwi frontowych razem z Justinem. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie i gestem ręki zaprosił do środka. Po chwili w korytarzu pojawiła się Chelsey.
- Dzień dobry. - powtórzyłam, tym razem do kobiety. Ta uścisnęła moją dłoń.
- Chelsey. - przedstawiła się, co było bardzo kulturalne, ale ja byłam już zapoznana z całą rodziną Justina. Ujmijmy to w kontekście lat praktyki szperania w internecie.
- Ariana Grande. - odwzajemniłam uśmiech, po czym wszyscy przenieśliśmy się do ogromnej jadalni, gdzie roznosił się zapach pieczonego kurczaka.
- Siadajcie. - ponagliła nas Chelsey, niosąc talerze z jedzeniem na stół.
Po pysznym obiedzie, Justin udał się ze swoim ojcem na taras. Ja natomiast wycierałam już ostatnie naczynia.
- Ariana? - usłyszałam dźwięczny głosik młodszej siostry Justina za swoimi plecami.
- Tak? - odwróciłam się do brunetki.
- Pobawisz się ze mną? Bo Jaxo woli oglądać te głupie bajki. - poskarżyła się, na co cicho parsknęłam śmiechem. Spojrzałam na narzeczoną ojca Justina.
- Idź poradzę sobie. - posłała mi ciepły uśmiech. A Jazmyn słysząc to, wesoło podskoczyła i chwyciła mnie za rękę, po czym poprowadziła do swojego pokoju.
CZYTASZ
Snapchat |jariana|
FanficOna: 17 letnia dziewczyna która uczy się w liceum. Seksowna i piękna. Ma wielkie plany dotyczące przyszłości. On: 20 latek, piosenkarz. Jest bardzo przystojny i jest pragnieniem każdej dziewczyny. Tych dwoje spotka się nieoczekiwanie i życie ka...