Rozdział 25

969 64 27
                                    

*Podczas rozdziału pojawi się taki znaczek (₪₪₪), oznacza to początek sceny seksu, drugie pojawienie się go, to koniec tej sceny.

Po kilku minutach zaczęłam denerwować się nieobecnością Justina. Dlatego też narzuciłam na siebie jego koszulkę, która leżała na podłodze i poszłam sprawdzić gdzie on jest. Już po zrobieniu kilku kroków zobaczyłam go w łazience. W rękach miał kilka świeczek, które rozkładał wokół wanny. Zaśmiałam się na ten widok, na co blondyn szybko zwrócił swoją uwagę na mnie. 

- Co ciebie tak śmieszy?

- Nie rozumiem po co to w tej chwili. - oparłam głowę o framugę drzwi. 

- Żeby... - przerwałam mu.

- Żeby seks był nieziemski nie potrzeba do tego wanny czy świeczek.

- To jaka jest twoja propozycja? - podchodził powoli w moją stronę. 

- Jeśli naprawdę tego chcesz, to zróbmy to teraz i bez żadnych zbędnych rzeczy. Tak po prostu. Chyba, że ty tego nie chcesz. - spojrzałam w jego czekoladowe oczy.

- Chciałem to zrobić już dawno. - wychrypiał przy moim uchu. 

- To czemu z tym zwlekasz? - zarzuciłam ręce na jego kark.

Już nic nie mówiąc pchnął mnie w stronę umywalki i znów jego pulchne usta znalazły się na moim ciele. Ponownie tego wieczoru pozbawił moje ciało jakiegokolwiek materiału. Każdy jego dotyk wywoływał u mnie ciche pomruki. A poza moimi westchnieniami, panowała cisza w całym pokoju hotelowym.

- Napewno tego chcesz? - wyczeptał przy moim uchu.

(₪₪₪)

- To zaszło zbyt daleko, żebym teraz z tego zrezygnowała. - na koniec wypowiedzi przygryzłam płatek jego ucha i bardziej rozszerzyłam przed nim nogi. Już w tym momencie byłam na to gotowa. Czekałam ze zniecierpliwieniem na jego przyjście. Ale Justinowi nie śpieszyło się. Zamiast oczekiwanego momentu on uniósł mnie i po zrobieniu kilku kroków rzucił na łóżko. Wykorzystał moment mojej dekoncentracji i pozbył się ubrań ze swojego ciała. Zaraz po chwili znalazł się  pomiędzy moimi nogami. Jego dłonie znalazły się na moich udach, gdzie kciuki gładziły wewnętrzną ich stronę. Jeździł tak w górę i w dół. Dopóki jego palce nie znalazły się blisko mojej kobiecości. Wykonał jeszcze kilka ruchów wokół mojej łechtaczki i w końcu wszedł we mnie. Powoli i z czuciem. Pierwsze ruchy były wolne. Z każdym kolejnym pchnięciem nabierał tempa. Jęczałam jego imię z przyjemności jaka mnie dopadła. A moje ręce były ułożone w pięści.

- Justin... - krzyczałam. Czułam, że zaraz nadejdzie mój finish.

- Dojdź dla mnie. - wychrypiał.

(₪₪₪)

Zaraz po mnie Justin osiągnął szczyt. Oboje opadliśmy na poduszki ciężko dysząc. Połowa mojego ciała okrywała część jego. Ręka Justina bawiła się moimi włosami, a ja leżałam wtulona w niego i myślałam o tym, co się stało. To już nie będzie ta sama relacja. Na pewno wiele wspólnych więzi jakie nas łączą, będą bardziej widzialne. Może w końcu zdam się na odwagę i powiem mu, co do niego czuję. Czy to miłość? Nie wiem. Ale moje uczucie do niego jest większe, niż do jego poprzedników. Ciekawe, jak wyglądałoby nasze życie za kilka lat? Czy to nadal byłoby... Moje rozmyślania przerwał zachrypnięty głos Justina.

- Jak się czujesz?

- Dobrze... Tylko jestem strasznie zmęczona. - spojrzałam w jego karmelowe oczy.

- Zaśpiewać ci kołysankę? - zaśmiałam się cicho na to. - Coś nie tak?

- Wszystko w porządku. Tylko poradzę sobie bez kołysanki... Chociaż w sumie... Zaśpiewaj mi jakąś swoją piosenkę. - poprosiłam.

- Hmm... No dobrze. - odrzekł a już po chwili zaczął wyśpiewywać słowa do Cold water.

W kojących dźwiękach jego głosu powoli zapadałam w objęcia Morfeusza.

-----------------------------------------------------------
Maraton czas zacząć! Kolejny rozdział już o 12 w południe 🎉

Snapchat |jariana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz