Rozdział 14

1.7K 100 51
                                    

Około 16 zaczęłam przygotowywać się na kolację. Oczywiście najwięcej czasu zajęło mi wybieranie odpowiedniego stroju, a kiedy już wybrałam, ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Myślałam, że to Justin.

Ale to nie był on. A raczej paczka od niego.

Po zamknięciu drzwi za kurierem ostrożnie otworzyłam paczkę. Znajdowała się tam piękna sukienka i cudne buty na szpilce. Do tego małe dodatki biżuterii.

Westchnęłam przyglądając się sobie po raz kolejny w kreacji, którą wybrał mi Justin. To miłe z jego strony. Ale ja na prawdę mam wiele ubrań. Ptaktycznie nie mieszczą się w szafie.

Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i wyszłam z pokoju.

- Gdzieś się wybierasz? - zapytała Alice.

- Jak widać. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. Bez słowa wyszłam z domu. Przed bramą stało już czerwone Lamborghini Justina. Podeszłam do auta i zajęłam miejsce pasażera obok kierowcy.

- Pięknie wyglądasz. - wychrypiał.

- Dziękuję. Mogę wiedzieć gdzie mnie zabierasz?

- Niespodzianka.

- Nie lubię niespodzianek. - jęknęłam.

- Jeśli mamy się spotykać, to musisz to polubić.

- Wcale, że nie.

- Zaraz zasłonię Ci oczy jak nie przestaniesz. Choć wolałbym usta. - ostatnie zdanie wypowiedział znacznie ciszej.

- Nie zgadzam się. Powiedz, gdzie jedziemy?

- Nie mogę powiedzieć.

- Justin...

- Ari, bądź cierpliwa.

- A długo jeszcze?

- Całą wieczność.

- Włącz jakąś muzykę. - nakazałam.

- Nie lubisz ciszy?

- Nikt tego nie lubi.

- To ja jestem wyjątkiem.

- Ty? - zaśmiałam się.

- Tak. Często siedzę w ciszy. Wtedy czyję się spokojniejszy i mogę przemyśleć kilka spraw.

- Dzisiaj myślenie będziesz musiał odłożyć na bok. - sięgnęłam ręką do samochodowego radia i znacznie przygłośniłam lecącą w tym czasie piosenkę Rihanny.

Całą resztę trasy spędziliśmy na śpiewaniu przypadkowych piosenek. A trwałoto dość długo. W końcu Justin zatrzymał auto na parkingu przed jedną z najlepszych restauracji.

Weszliśmy do lokalu, a kelner poprowadził nas do wcześniej zarezerwowanego przez Justina stoliku.

- Coś się stało?

-Czemu pytasz?

- Bo mnie nie obrażasz. To coś znaczy.

- Nie prawda. Wszystko jest w porządku. - zbyłam go.

- Jesteś pewna? - dopytywał.

- Przyśliśmy tu na kolację, czy po to żeby rozmawiać o moich problemach?

- Czyli jednak coś Ciebie trapi.

- Nawet gdyby tak było, to nie powiedziałabym Ci o tym.

- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Ale nie mów, że nic się nie stało, bo widać, że jesteś myślami daleko stąd.

- Czasami dobrze jest zastanowić się nad niektórymi sprawami.

- Myślisz o nagraniu tej piosenki?

- Nie. Po prostu muszę przemyśleć niektóre sytuacje, które miały miejce całkiem nie dawno.

- Ale chyba nie teraz?

- Spróbuję. Ale nic nie obiecuje.

- Ok. Może zamówimy coś w końcu? - zaproponował, biorąc kartę dań do ręki.

Po kilku minutach spożywaliśmy zamówione potrawy.

- Stresujesz się tymi nagraniami?

- Nie, skąd że. Ja po prostu... - próbowałam ułożyć swoją wypowiedź w spójną całość. - Nie rozumiem samej siebie. Nie wiem po co tu jestem. Nie wiem jakim cudem siedzisz naprzeciw mnie, i wiele innych podobnych spraw. Kiedyś moim marzeniem było spotkanie Ciebeie i porozmawianie tak po prostu. A teraz siedzę tutaj...

- Marzenia się spełniają. Ale gryzie Ciebie coś innego. Widzę to.

- Od wyjazdu nie dostałam żadnego SMS'a od mojej mamy. Nawet nie zadzwoniła.

- Na pewno jest zajęta.

- Tak, chyba Dawesem. Najgorsze jest to, że ojciec też zachowuje się jak matka. Rozumiem, że musi pracować, ale żeby tak cały czas? Miałam nadzieję, że chociaż on poświęci mi trochę uwagi. Nie chcę nie wiadomo czego. Chciałabym szczerze z nim porozmawiać. Ale najbardziej boli to, że on mnie tak na prawdę nie zna. Zostawił mnie i mamę gdy miałam 4 lata. A potem bardzo rzadko się z nim spotykałam. - westchnęłam. - Przepraszam, że zanudziłam Ciebie. Ale jak nie wyrzucę z siebie wszystkiego...

- To nie jest nudne. A może to jest dobry czas żebyś pomyślała o sobie? Zobacz, będziesz robiła to co kochasz, na chwilę zapomnisz o tym wszystkim i będziesz robiła, to co robisz najlepiej.

- To że nagram piosenkę, to nie znaczy, że zechce ją opublikować. Teraz Załęże mi na ustabilizowaniu swoich stosunków z rodzicami, a potem zobaczymy.

- Ty tak na serio? Chcesz marnować czas, na takie głupoty? Stałabyś się sławna...

- Justin, ale sława na skalę światową, to poważna rzecz. Fani, paparazzi, wywiady, koncerty, trasy. Tego jest strasznie dużo.

- Ale nie zmarnujesz w ten sposób swojego talentu.

- Ale talent nie jest najważniejszą rzeczą w życiu. Skupmy się na przyziemnych sprawach.

- Czasem dobrze jest pobójać w obłokach.

- Już sama nie wiem.

- Zastanów się jeszcze nad tym. Jedno twoje słowo i znajdziemy się w studiu.

-----------------------------------------------------------
Pytań sporo, ale szkoda że tylko od dwóch osób 😞

Ale pytania możecie zadawać cały czas. Rozdział z odpowiedziami pojawi się jutro wieczorem.

Zapraszam na snapa:


A żebym wystawiła kolejny rozdział musi być 30 komentarzy...
(Ogółem to rozdział będzie jutro, bo jestem już strasznie zmęczona. I jeszcze szkoła...)

Snapchat |jariana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz