Rozdział 6

2.6K 131 23
                                    

- Gdzie się wybierasz? - usłyszałam głos za moimi plecami. Nic nie odpowiadałam, pokazałam tylko środkowy palec w jego stronę i wyszłam z domu z walizkami. Musiałam chwilę poczekać na taksówkę, ale mogłam na spokojnie przemyśleć pewne sprawy. W tle słyszałam płacz mojej matki. Zrobiło mi się trochę szkoda, ale moim zdaniem ma to, na co zasłużyła. Kiedy taksówka dotarła pod mój dawny dom, rozpłakana matka wybiegła i zaczęła mnie nawoływać.

- Ariana, nie rób mi tego! - krzyczała.

- Niech pan rusza. - nakazałam kierowcy. Kiedy ruszył z miejsca, łzy samowolnie wezbrały i zaczęły wypływać z moich powiek. Nie myślałam, że tak się stanie. Zawsze miałam przed oczyma obraz idealnej rodziny. Takiej, która mimo przeszkód trzyma się razem. A szczególnie nie ma przed sobą tajemnic. Jednak myliłam się. Bardzo się myliłam.

Zanim zapukałam do drzwi mojej przyjaciółki, musiałam opanować moje emocje, doprowadzić się do porządku i trochę odetchnąć.

Po kilku głębszych wdechach uspokajających moją osobę, zadzwoniłam do Kate, aby ta przyszła pod miejsce, gdzie często się spotykamy. Po zakończeniu rozmowy poszłam w umówione miejsce. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w ekran telefonu. Miałam wyświetlone zdjęcie, na którym byłam ja razem z moimi rodzicami. Było wtedy tak wspaniale. Oni byli naprawdę szczęśliwą parą. Dlaczego tak się stało?

Patrząc tak i wspominając, usłyszałam Kate. Przyszła zdyszana, co wskazywało na to, że biegła. Podeszła do mnie i przytuliła się. Wiedziała, że słowa nic nie pomogą.

- Wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? - powiedziałam przez płacz.

- Hm?

- Że ona jest moją matką. - zaszlochałam i bardziej wtuliłam się w dziewczynę. Trwałyśmy w uścisku jakiś czas. Obie byłyśmy zmęczone całą tą sytuacją. Wróciłyśmy do domu. Tam panowała już cisza. Dzieciaki spały, a rodzice Kate posilali się. Kiedy przechodziłam obok nich mówiąc cicho smacznego, oni rzucili mi spojrzenia pełne współczucia. Poszłam na górę i położyłam się na łóżku Kate. Było wygodne. Niedługo po tym zasnęłam.

***


Następnego dnia zbudził mnie ten sam dźwięk, który budził mnie co dziennie rano. Każdy to zna.

Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do okna. Słońce wznosiło się nad linią horyzontu. Nie było widać żadnej chmurki na błękitnym niebie. Dzieci sąsiadów Kate odbijały sobie piłkę w ogrodzie. Piękny widok. Jak z obrazka.

- Och, już wstałaś? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki za plecami. Pokiwałam głową zwracając się w jej kierunku.

- Kate, dzięki że mi pomagasz.

- Nie masz za co mi dziękować. Jestem twoją przyjaciółką. A teraz zbieraj swój ładny tyłeczek i idź się odświeżyć. Łazienka jest wolna. - posłała mi ciepły uśmiech.

- Ok. - wzięłam ubrania oraz kosmetyczkę do ręki i ruszyłam w stronę łazienki.

Po zamknięciu drzwi, spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam tak źle. Mogłabym przysiąc, że nawet lepiej. Umyłam się i zrobiłam makijaż. Dzisiaj postawiłam na mocne akcenty gdzie się tylko da.

Po wyjściu z łazienki poszłam do kuchni. Tam mama mojej przyjaciółki przygotowywała nam śniadanie. Już na środku stołu był talerz napełniony naleśnikami. Mmm, aż ślinka cieknie na sam widok.  Kate majstrowała coś w swoim telefonie. Usiadłam na przeciw niej i zabrałam jej smartfona.

- Oddawaj. - syknęła.

- Nie. - powiedziałam stanowczo.

- Czemu? - zaczęłam czuć się niczym jej matka.

- Temu. Przy posiłku nie ma telefonów. - skarciłam ją.

- Ariana ma rację. - wtrąciła się jej rodzicielka.

- Ugh.

- Jedzcie póki są ciepłe. - upomniała nas obie.

Po bardzo dobrym śniadaniu poszłyśmy do szkoły. Jak zawsze przywitała nas w progu nasza paczka. Pożartowaliśmy chwilę, a potem zadzwonił dzwonek. Jak zawsze w najlepszym momencie. Dyl i John założyli się o to, który pierwszy okrąży całą szkołę pięć razy, w stroju króliczka, leżąc na brzuchu i do tego jedząc pomidora.

Jak zwykle w poniedziałek pierwsza była historia. Szczerze nie chciało mi się tam iść, ale to ostatnia lekcja powtórzeniowa przed testami końcowymi.

Na lekcji starałam się unikać kontaktu wzrokowego z nauczycielem. Co było trudne, ponieważ co chwila pytał się mnie czegoś, co dotyczyło całego materiału.

Po czterdziestu pięciu minutach udręki, Dylan poprosił mnie o rozmowę w cztery oczy. Wyszliśmy więc na dziedziniec szkoły i tam rozpoczął rozmowę.

- Nie będę owijał w bawełnę, bo to jest bez sensu. Powiem wprost: zostaniesz moją dziewczyną? - nie spodziewałam się tego. Zawsze myślałam, że Dylan woli Kate ode mne. Czyli jednak pozory mylą.

- Tak. - powiedziałam z uśmiechem. Zgodziłam się, dlatego że już od dawna był on moim crushem. Oczywiście, Justin Bieber wciąż jest na pierwszym miejscu. Ale spróbuj oprzeć się Dylanowi. Nie da rady.

Na znak naszego związku przypieczętowaliśmy to namiętnym pocałunkiem.

Kate oszalała, kiedy dowiedziała się, że jestem z Dylanem. A po lekcjach we trójkę wybraliśmy się do parku. Tam spotkała mnie niespodzianka. Niestety to nie Justin.

______________________________________Hejoszka. Rozdział dopiero dzisiaj. Ale i tak jestem zdziwiona, że udało mi się tak szybko z tym uporać. Zmęczenie i bolące nogi od tańczenia to nie jest najlepsze połączenie, aby pisać rozdział.

Początkowo miał być dłuższy, ale postanowiłam potrzymać was w niepewności.

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania. Dobrej nocy ✨

Snapchat |jariana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz