Wychodząc zza starego budynku dostrzegłam sportowy samochód Justina. Chłopak oparty o auto wpatrzony był w ekran swojego telefonu. Niepewnym krokiem podeszłam bliżej. Kiedy znalazłam się obok Biebera, ten powoli podniósł na mnie wzrok znad ekranu swojego smartfona.
Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, wpatrując się w siebie. Strasznie się denerwowałam, a zarazem bałam. Dlaczego? Ponieważ nie mogłam wyczytać z jego twarzy kompletnie nic. Nawet sam fakt czy jest smutny, czy szczęśliwy. A przecież za tym kryje się ta prawda.
- Ok. Nie będę przedłużał tego niezręcznego momentu. - podszedł do mnie bliżej. - Ja po prostu nie mogę Ciebie dłużej okłamywać. - zrobił chwilową pauzę. - Przyjmę każdy cios z twojej strony. - ściągnęłam brwi ku sobie, zastanawiając się o jaki cios mu chodzi. Ale byłam pewna, że nasza rozmowa nie będzie należała do najlepszych.
- Dobrze, więc co takiego chcesz mi powiedzieć? - przechyliłam głowę w bok, szczelniej okrywając się swetrem. Widziałam u Justina lekkie zdenerwowanie. Drapał się po karku i unikał mojego wzroku. - Powiedz to w końcu! - warknęłam.
- Ariana... Bo... - jąkał się, co zaczęło mnie denerwować. - To wszystko, to tylko i wyłącznie pieprzony zakład. - westchnął ciężko.
- Nie rozumiem...
- Założyłem się z chłopakami, że poderwę zwykłą dziewczynę. Miałem udawać przyjaciela, a potem miałem przespać się z tobą i porzucić. - jego słowa nie docierały do mnie. A jedyne co robiłam w tej chwili, to wpatrywałam się w niego z napływającymi łzami.
- Żartujesz sobie?! - blondyn pokręcił przecząco głową. Pojedyncze krople łez zaczęły spływać po moich polikach. - Chcesz mi powiedzieć, że nasza znajomość nie jest przypadkowa i nigdy nie zachowałbyś się tak w stosunku do mnie? - chłopak milczał. - Ok. Niech będzie. Kilka miesięcy w kłamstwie przez osobę, która była dla mnie ważna. Wiesz co? W dupie mam teraz wszystko. Poświęciłam tyle czasu dla Ciebie. Tylko po to, żeby usłyszeć od wielkiego Justina Biebera, że to był zakład. Myślałam, że w końcu spotkało mnie coś przyjemnego w życiu. Że w końcu nie będę cierpieć. Ale widocznie moje życie to jedno wielkie kłamstwo.
- Nie mów tak.
- Ty nie masz już nic do powiedzenia. Idź do swoich przyjaciół i wyrwij kolejną głupią dziewczynę, która da Ci się omotać. Cześć. - odwróciłam się na pięcie i przeszłam kilka kroków.
- Zaczekaj! - zawołał z oddali.
- Mam już was wszystkich dosyć! - krzyknęłam. Spojrzałam na chłopaka po raz ostatni i ruszyłam przed siebie. Każda jego próba zatrzymania mnie nie udawała się mu. Zrezygnował z tego już po trzecim razie. Ale nie musiałam też długo czekać na wiadomość od niego.
Justin: Zrób to dla mnie i nie rezygnuj z kariery.
Po przeczytaniu tego prychnęłam cicho pod nosem.
- Teraz to się pierdol. - zablokowałam telefon i energicznym ruchem włożyłam go do kieszeni spodni. Szłam cały czas przed siebie, nie zważając na to, że zaczęło padać.
Co zamierzam z tym zrobić? Jeszcze nie wiem. Nie wiem co mam z tym zrobić. Nie wiem jak mam się zachować w stosunku do niego, jako mojego idola i czy chcę zostać gwiazdą. Oczywiście, że teraz będę miała do niego lekki uraz. Spędziłam z nim wspaniałe dni, sprawiał, że uśmiechałam się do niego. A on miał mnie za zwykły zakład. A ten pocałunek... nie wiem, czy dla niego znaczył cokolwiek, czy był to kolejny zakład z jego kolegami. Ale dla mnie znaczył. Nawet bardzo dużo. To dlaczego przerwałam go? Odpowiedź jest prosta. Justin to Justin. Nie chciałam robić sobie nadziei.
CZYTASZ
Snapchat |jariana|
FanficOna: 17 letnia dziewczyna która uczy się w liceum. Seksowna i piękna. Ma wielkie plany dotyczące przyszłości. On: 20 latek, piosenkarz. Jest bardzo przystojny i jest pragnieniem każdej dziewczyny. Tych dwoje spotka się nieoczekiwanie i życie ka...