Levi//
To co powiedziałem było przemyślane. Chciałbym mówić mu to zawsze. Na jego twarzy nie było już oburzenia, a szczęście. Jednak jego twarz po chwili się zmieniła...
-Prawie umarłeś! Jak mogłeś... J-ja bez ciebie nie mógłbym funkcjonować! Ze łzami w oczach wypowiedział tak smutne a zarazem cudowne słowa. Przytuliłem go, dał mi ostro do zrozumienia jakim byłem idiotą, że chciałem się poddać.
-To nie tak miało być, Eren... Ja po prostu chciałem cię chronić. Poczułem pieczenie na prawym policzku... Czy Eren właśnie sprzedał mi prawego sierpowego? Patrze na niego z niedowierzaniem.
- Co mi byłoby z twojego chronienia jak sam bym się skrzywdził kiedy by ciebie zabrakło!! Chyba zdał sobie sprawę co zrobił bo po chwili zaczął się jąkać. Z-znaczy... Spuścił głowę. Przepraszam... boli cię policzek?
-Spokojnie, zasłużyłem. Tak przy okazji kto mnie przebierał? Pokazałem mu ciuchy które ewidentnie były na mnie za duże.
-Em...J-ja...Ma naprawdę piękną twarz gdy się rumieni.
-Eren nie ma się czego wstydzić, przecież i tak już... nie dane mi było dokończyć, bo młody zasłonił mi usta ręką.
-Błagam, przestań, przecież inni mogą słyszeć. Popatrzył na mnie z zawstydzeniem.
- Naprawdę będziemy musieli się ukrywać?
- Popsuję ci się opinia, jak dowiedzą się, że jesteś homo... Martwi się o mnie. To słodziutkie. Naprawdę wygląda na to jakby wszystko przemyślał.
-Niestety, ale opinię innych to ja mam gdzieś, a sam nie wierzę w to, że dałbym radę się opanować. Eren zaczął się śmiać i mogę przysiąść, że wyglądał wtedy co najmniej cudownie.
-Chciałbym zobaczyć cię znów z uśmiechem. Levi, dlaczego nigdy się nie uśmiechasz? Popatrzył na mnie z mocnym zawstydzeniem, a mnie lekko zszokowało to pytanie. Z-znaczy jeżeli nie chcesz nie musisz mi tłumaczyć...
-Spokojnie, nie chcę pokazywać go byle komu, ale tobie z chęcią. Uśmiechnąłem się lekko, a Eren mnie przytulił.
-Muszę już iść. Do jutra! Pocałował mnie szybko po czym biegiem złapał za klamkę.
Gdy Eren wyszedł, przypomniałem sobie jak dużo dokumentów będę musiał uzupełnić. To będzie istny koszmar...
Eren//
Wyszedłem z sali i dowiedziałem się, że Erwin jest w lepszym stanie niż Levi. Denerwuje mnie to. Idę do pokoju Kapitana żeby wypełnić jego dokumenty, faktycznie ma ich dosyć dużo. Przeliczając, że nie może ich teraz wypełniać, a nie spodziewa się, że robię je ja, to za pewne główkuję się ile tygodni będzie musiał to nadrabiać. Ktoś próbuje wejść do pokoju. Otwieram je i ze zdziwienia i wściekłości szybko je zamykam. To są chyba jakieś żarty niech on się odczepi! Jest ode mnie silniejszy, wchodzi do pokoju. Patrzy na mnie tym okropnym spojrzeniem. Muszę uciekać. To nie skończy się dobrze...
///////////////////////
Mam nadzieję, że się podobało. Cieszę się, że dałam radę napisać. Proszę o gwiazdki i komentarze ^^ Do następnego! <3
CZYTASZ
Skrzydła wolności ERERI
FanfictionFragment książki: Biegnę na zbiórkę z dużym opóźnieniem. Levi patrzy na mnie z twarzą pełną mordu. Wiem, że mi się oberwie, jestem na to przygotowany. Bardziej martwi mnie to, że od jakiegoś czasu mam nieprzyzwoite sny z kapitanem [czyt. Levi] w r...