Levi//
-Eren!! Chodź na chwilę!
- Nie mogę, obiad robię.
-No ale...
-To przyjdź do mnie. Ja nigdzie nie będę szedł!
-Dobra, dobra już idę. Odpowiedziałem ci z lekką irytacją w głosie. Podszedłem do ciebie, i przytuliłem od tyłu. (XD głupie skojarzenia ) Odwróciłeś się w moją stronę, i całkowicie pokryty rumieńcami wpatrując się we mnie.
-Levi, stało się coś?
Pomyślałem, że to idealny czas, aby powiedzieć ci o czymś, i głęboko w sercu mam nadzieje, że się zgodzisz...
-Chciałbym cię o coś zapytać... Czy adoptowałbyś ze mną jakąś dziewczynkę? Lekko zawstydzony, patrzyłem na ciebie, czekając na jakąkolwiek odpowiedz.
-Dziecko? Myślałem, że ich nie lubisz... Jednak jeżeli chcesz to z chęcią będę matką dla naszej córki. Uśmiechnąłeś się do mnie, ale po chwili się odwróciłeś aby gotować obiad.
-Eren... Nie mogę się doczekać naszego dzieciaka.
Eren//
Parenaście już razy myślałem o tym zdarzeniu. Nadal jestem w szoku po tym jak zapytałeś się o adopcję jakiegoś smarkacza. Gdy skończyliśmy jeść obiad to udaliśmy się do domu dziecka. Pani prowadząca ten sierociniec była bardzo miła i tolerancyjna... Jednakże, i tak było ciężko nam się z nią porozumieć. Nie zbytnio chciała oddać jednego ze swoich podopiecznych dla nas, mówiła, że pierwszy raz zdarza się jej aby para homoseksualna chciała adoptować dzieciaka. W każdym razie poprosiła o numer, i obiecała, że zadzwoni i da swoją odpowiedź. Tak naprawdę czekamy tylko na to czy zgodzi się, oddać jakaś dziewczynkę w nasze ręce.
Levi//
Miałem już położyć się spać ze zmęczenia jednak zadzwonił do mnie telefon z domu dziecka. Kobieta prowadząca ośrodek pozwoliła nam zaadoptować dzieciaka. Bardzo dobrze wiem, że wszystkie formularze, dokumenty i te sprawy zajmują dużo czasu. Zdaje mi się, że ten czas, który i tak płynie, nie pójdzie na marne. Poprosiła nas o jak najszybsze spotkanie, abyśmy mogli porozmawiać na miejscu. Oraz żebyśmy wybrali istotkę, ktòrą chcemy wziąć pod swoje skrzydła. Nazajutrz poszliśmy do sierocińca. Oglądając różne dzieci, zauważyłem jedną taką dziewczynkę która miała naprawdę piękny uśmiech, i cudowne oczy. (Przepraszam, mam lekki fetysz do oczu. xD) Pokazałem ją tobie i od razu zdecydowaliśmy, że bierzemy akurat ją. Wypełniliśmy akta, dokumenty i różne tego typu sprawy, a kobieta uśmiechając się do nas , powiedziała, że musimy trochę poczekać, aż będziemy mogli wziąć dziewczynkę do domu. Kończąc podpisywanie wszystkich kartek zapytała się nas jak damy dziecku na imię... Popatrzyłeś na mnie z lekkim strachem w oczach. Cholera, nawet o tym nie pomyśleliśmy.
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Także no jest rozdział. I...Mam nadzieję, że jest okej. XD Jeżeli są błędy, to gomene, ale nie chce mi się sprawdzać. #Leń. To ten miłej nocy, dobranoc i w ogóle. c';
CZYTASZ
Skrzydła wolności ERERI
FanfictionFragment książki: Biegnę na zbiórkę z dużym opóźnieniem. Levi patrzy na mnie z twarzą pełną mordu. Wiem, że mi się oberwie, jestem na to przygotowany. Bardziej martwi mnie to, że od jakiegoś czasu mam nieprzyzwoite sny z kapitanem [czyt. Levi] w r...