Eren//
Erwin... Nienawidzę go. Z całego serca, chcę, żeby zdechnął.
-Czego? Zapytałem z taką wściekłością w głosie, że sam się zdziwiłem. Usłyszałem tylko lekki tłumiony śmiech. Chwila... Czy on jest napity?Teraz to naprawdę zacząłem się bać.
-Coś ty taki nie miły, co? Wtedy ktoś nam przerwał, ale teraz chyba możemy dokończyć. Powiedział to tak, że zrobiło mi się niedobrze. Zagrodził mi całą drogę, żebym nie miał jak uciec.
-A spierdalaj. Wykorzystałem fakt iż jest pijany i wciągnąłem go do środka pokoju, po czym gdy nic nie tarasowało przejścia uciekłem... Moje serce szybko biło... biegnie za mną. Złapie mnie. Muszę uciekać. Bałem się... Tak cholernie się bałem... Wszystko nie istnieje słyszę tylko mój nierówny oddech i silnie kroki podążające za mną. Zdążyłem, zamykając na klucz drzwi, odetchnąłem z ulgą, ale... on ma przecież klucze do wszystkich pomieszczeń... Cholera jasna. Słyszę przekręcający się klucz w drzwiach nie myśląc wyskakuje z okna... Spadam na lewą rękę czuję ból łamanej kości. Znowu uciekam, tym razem w las. Tam mnie nie znajdzie. Wszystko się pogmatwało, a jednak nie zniósł bym myśli, że dotyka mnie ktoś oprócz Levi'a. Patrzę na rękę. Jest słabo, wystająca kość z ręki spowodowała u mnie odruch wymiotny. Idę do miasta. Muszę, przecież iść do lekarza. Mamo... Tato... dlaczego mnie to spotyka? Jedna łza spłynęła po moim policzku, szybko ją wytarłem, bolało cholernie. Czułem tak bardzo mocne pulsowanie ręki, że z chęcią bym ją odciął. Może by przestało, a może zaczęło by boleć jeszcze bardziej... Wchodząc do budynku, ludzie patrzą na mnie z współczuciem. Ach, no tak, otwarta rana. Będzie operacja. Bardzo dobrze to wiem, ale dlaczego tak bardzo się cieszę? Idiota! Uniknąłeś gwałtu, skoczyłeś z tak dużej wysokości, że zabicie się to nie był by problem,a ty tu nadal jesteś i naprawdę masz wielkie szczęście. Jakiś tandetny głos ciągle do mnie przemawiał. Wchodzę do gabinetu. Lekarz patrzy z przerażeniem.
-Co się stało? Ruchem ręki, pokazuje, żebym się przybliżył. Podchodzę więc, a gdy sprawdza i dotyka ranę na mojej twarzy okazany jest grymas bólu.
-Trochę trudna sprawa. Zeskoczyłem z okna i mam otwartą ranę. Dało by się coś z tym zrobić? Patrzyłem na lekarza z dosyć widoczną prośbą.
-Zaraz przygotujemy cię do operacji i będziesz musiał tu zostać co najmniej tydzień. Przeraziło mnie to. Nikt przecież nie wie gdzie jestem... a Levi no właśnie, Levi. Boję się o niego. Mam nadzieję, że Erwin mnie tu nie znajdzie zresztą nie ma szans. Pokiwałem tylko głową, żeby pokazał mi salę w której będę się znajdować. Po parunastu minutach byłem już na sali operacyjnej. Dali mi maskę, czuję, że zasypiam, już widzę tylko ciemność...
Levi//
Jest ze mną coraz lepiej. Pozwolono mi już wyjść ze szpitala więc na początek poszedłem do pokoju, chciałem trochę uzupełnić te papiery, i tak już za pewne mam dużo zaległości. Wchodząc do pokoju zauważyłem otwarte okno, ale jakoś bardzo się tym nie przejąłem, bardziej zdziwiło mnie to, że moje zaległości zostały zrobione przez kogoś innego... Pismo Erena. Czy on naprawdę to wszystko zrobił? Przyznam, że mądry z niego dzieciak. Chciałbym go teraz przytulić, albo zrobić coś innego... Zauważyłem Mikasę która płacze. Nie interesowała mnie, ale w sumie to siostra Erena.
-Coś się stało? Zapytałem jak zawsze z obojętną miną. Widać, że trochę się zraziła, ale to pytania też trochę ją zaskoczyło. Najlepiej było by jakby się streściła, bo chcę się zobaczyć z dzieciakiem.
- Bo... Eren... On... Zniknął...
CZYTASZ
Skrzydła wolności ERERI
FanfictionFragment książki: Biegnę na zbiórkę z dużym opóźnieniem. Levi patrzy na mnie z twarzą pełną mordu. Wiem, że mi się oberwie, jestem na to przygotowany. Bardziej martwi mnie to, że od jakiegoś czasu mam nieprzyzwoite sny z kapitanem [czyt. Levi] w r...