Ten dzień był jak każdy inny. Wstałam z samego rana, jeszcze przed śniadaniem wybrałam się na spacer z radośnie podskakującym Sangchu, kupiłam sobie mrożoną kawę i maślanego rogalika po czym wróciłam do domu i zajęłam się standardowym nic nierobieniem. Pani Song krążyła w koło odkurzając, myjąc okna i zmieniając firanki, w czym miałam wrażenie, że jej przeszkadzam.
- Może Pani w czymś pomóc?- zapytałam najuprzejmiej jak tylko potrafiłam. Ale od razu energetycznie mi odmówiła biegnąć do łazienki z koszem prania. Wyglądała jakby lubiła robić to co robi i nie chciała aby ktokolwiek plątał się jej pod nogami.
Tak więc wyszłam z Sangchu po raz kolejny, tym razem na zdecydowanie dłuższy spacer. Uprzedziłam kobietę, że pewnie nie będzie mnie kilka godzin co przyjęła z jakąś dziwną ulgą.
Trzymałam Sangchu na smyczy gdyż jak każdy ciekawski szczeniak podbiegał do wszystkiego, wąchał i gryzł. Bałam się, że mi gdzieś ucieknie jeśli spuszczę go ze smyczy. Co jakiś czas podbiegała do nas grupka dzieci pochylając się nad uroczym, puchatym pieskiem. Pozachwycali się nim i znikali równie szybko jak się pojawili.
- Życie na utrzymaniu męża jest koszmarnie nudne wiesz Sangchu?- zapytałam pieska. Jego mina wyrażała całkowite zrozumienie i chęć odpowiedzenia mi chociaż oczywiście wiem, że to była tylko moja wyobraźnia.- Może powinnam zapisać się do jakiejś szkoły?- dodała.- Albo może znaleźć sobie pracę... Chociaż chyba nie wyglądałoby to elegancko gdyby żona „Pana Byun" pracowała w jakiejś małej kawiarni czy coś w tym stylu.
Z gardła pieska wydobyło się jakieś dziwne mruknięcie jakby chciał mi powiedzieć, że myślę o głupotach, bo gdybym znalazła pracę to nie będę miała czasu dla niego.
Gdybym całkiem poważnie żyła w taki sposób, a nie tylko ze względu na pięcioletnią umowę, to pewnie urodziłabym dzieci i zajęła się ich wychowaniem.
Od razu zaczerwieniłam się do własnych myśli. Nie mogłam pozwalać mojej wyobraźni szaleć, bo później tylko bym z tego powodu mogła mieć problemy.
Wróciłam do domu kilka godzin później. Pani Song skończyła myć podłogi więc z wielkim uśmiechem mnie pożegnała i sobie poszła, zostawiając mnie i Sangchu samych. Najpierw pokręciłam się trochę po domu, a później usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Leciał akurat jakiś film przyrodniczy o życiu pingwinów więc bez większego entuzjazmu po prostu wlepiałam wzrok w płaski ekran. Sangchu zwinięty w kulkę leżał przy moim lewym udzie i smacznie sobie spał zmęczony po naszym spacerze.
Kiedy już myślałam, że zasnę na siedząco, drzwi wejściowe w końcu trzasnęły i w domu pojawił się Baekhyun. Powoli zdjął buty i marynarkę po czym szurając kapciami po panelach doczłapał się do kanapy. Cmoknął mnie w policzek witając się, kompletnie nie zwracając uwagi, że moje policzki przez niego płoną żywym ogniem. Wyglądał na zmęczonego, na jego twarzy nie było uśmiechu, co jakiś czas przeciągał się gdyż wszystkie mięśnie miał obolałe.
- Ciężki dzień?- zapytałam na początku trochę bojąc się odezwać. Kiedyś, na początku naszej znajomości, taka mina oznaczała u Baekhyuna koszmarny humor. Wtedy często rzucał jakimiś mało przyjemnymi uwagami po których każdemu robiło się przykro. Bałam się, że może i tym razem go zdenerwuje.
- Koszmarnie.- odpowiedział kiwając głową.- Ale nie mam ochoty rozmawiać o pracy.
- W kuchni jest obiad, który zostawiła Pani Song.
- Jeść też mi się nie chce.- pokręcił się dziwnie w miejscu jakby było mu strasznie nie wygodnie.
- Więc na co masz ochotę?- zapytałam ostrożnie. Chłopak nie odpowiedział. Jedyne co zrobił to położył się na kanapie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt iż jego głowa wylądowała na moich kolanach, a jego oczy przymknęły się w wyrazie zadowolenia. Trochę mnie tym wystraszył więc na początku byłam cała spięta. Do momentu, w którym nie uświadomiłam sobie, że jest to cholernie przyjemne i wygodne. Uniosłam dłonie i wplotłam je w jego włosy zaczynając delikatnie je przeczesywać. Chłopak uśmiechnął się pod nosem wciąż mając zamknięte oczy.
CZYTASZ
Love Contract
FanfictionKang Inseo zrobiłaby wszystko aby pomóc swojej siostrze znów stanąć na nogach. Potrzebna jest jednak bardzo droga, ciężka operacja, na którą nigdy nie będzie ją stać. Chyba, że zgodzi się na nietypową, nieco szaloną prośbę obcego człowieka. Co może...