Kiedy obudziłam się następnego dnia miałam wrażenie, że w sumie w ogóle nie spałam. Tak jakbym dopiero zamknęła oczy i już jest dzień. Nie miałam ochoty wstawać, ale myśl że czeka na mnie cały dzień z babcią Byun skutecznie odgonił ode mnie resztki zmęczenia. Otworzyłam oczy i... Znów obudziłam się szczelnie zaplątana w ramiona Baekhyuna. Moja głowa leżała na jego ramieniu, jego delikatnie zwrócona w moją stronę. Wyglądał spokojnie kiedy jego klatka piersiowa unosiła się lekko z każdym oddechem. Jego usta były delikatnie rozchylone, rzęsy rzucały cień na policzki. Wyglądał na... zadowolonego.
Na mojej twarzy mimo woli pojawił się uśmiech. Taki widok z samego rana mógłby być ostatnią rzeczą jaką zobaczę w moim życiu. Kiedy na niego spoglądałam byłam po prostu szczęśliwa. Kiedy z jego ust zaczęły wydobywać się jakieś dziwne, mało zrozumiałe słowa, zachichotałam. Jak to możliwe, że człowiek, który na co dzień uważany jest za playboya, łamacza serc i ogólnie zimnego i złego faceta, kiedy śpi może być uroczy i niewinny niczym dziecko?
Może właśnie taki jest prawdziwy Byun Baekhyun?- przemknęło przez moją głowę. Gdyby to była prawda nie miałabym nic przeciwko.
Leżałam więc i wpatrywałam się w niego przez długi czas aż w końcu się obudził. Zamrugał kilka razy chcąc przyzwyczaić oczy do jasnego światła poranka. Spojrzał na mnie i w żaden sposób nie zareagował na to jak blisko jesteśmy. Tak jakby w ogóle mu to nie przeszkadzało, a wręcz go trochę cieszyło.
- Dzień dobry.- mruknął zaspanym, zachrypniętym głosem po czym ziewnął delikatnie. Mruknęłam pod nosem zawstydzona coś w stylu przywitania. Myślałam, że od razu mnie puści i każde z nas pójdzie w swoją stronę, ale on wciąż leżał obejmując mnie delikatnie, a po chwili jego dłoń zaczęła bawić się końcówką mojego, zaplecionego poprzedniego wieczora, warkocza. Moje serce biło szybko, policzki paliły, ale czułam zadowolenie. W zupełności wystarczyło mi to, że Baekhyun mnie „lubił", nic innego nie potrzebowałam.
Kiedy tylko myślałam o tym, że nasz kontrakt ma się skończyć, czułam ból i strach. Nie chciałam tego. Na początku żałowałam, że zgodziłam się na taki układ, chciałam uciekać i płakać. Jednak dotarło do mnie, że bycie z Baekhyunem okazało się czymś o czym zawsze marzyłam. Wcześniej myślałam tylko o mamie i siostrze, nie interesowała mnie miłość czy spotykanie się z chłopakami. Teraz dopiero dotarło do mnie jaka wcześniej byłam samotna. Nic dziwnego, że od razu zakochałam się w kimś kto tylko udawał zainteresowanie moją osobą. Dlatego też sama jego sympatia była dla mnie wystarczająca.
Nagle usłyszałam dziwne skrobanie w drzwi, a chwile później głośny szczek Sangchu. Podskoczyłam starając się wydostać z ramion Baekhyuna bojąc się, że piesek obudzi babcie Byun.
- Nie idź.- mruknął chłopak wtulając swoją twarz w moją szyję. Nie będę udawać, że nie sprawiło mi to przyjemność. Poczułam się z tym na prawdę cudownie. Jednak nie mogłam pozwolić aby pies tak po prostu szczekał.
- Sangchu nie przestanie dopóki go nie wpuścimy.
- Po co ja go tu przyprowadziłem?- jęknął.
- Ja go kocham.- zaśmiałam się wiedząc, że chłopak żartuje. Nie mogli się do siebie przyzwyczaić, ale wiedziałam, że i tak w jakiś tam sposób się lubią.
- I tylko dlatego jeszcze go nikomu nie oddałem.- mruknął w poduszkę po czym mnie puścił. Podeszłam więc do drzwi i otworzyłam je z zamiarem wpuszczenia Sangchu. Okazało się, że pod drzwiami stoi również babcia. Była już całkowicie ubrana, a jej fryzura wyglądała jakby dopiero co wyszła od stylistki.

CZYTASZ
Love Contract
FanfictionKang Inseo zrobiłaby wszystko aby pomóc swojej siostrze znów stanąć na nogach. Potrzebna jest jednak bardzo droga, ciężka operacja, na którą nigdy nie będzie ją stać. Chyba, że zgodzi się na nietypową, nieco szaloną prośbę obcego człowieka. Co może...