Rozdział 7

8.4K 613 32
                                    


Dzień był piękny. Słońce przyjemnie grzało, było bardzo ciepło. Kiedy wstałam z samego rana, Baekhyuna nie było już w domu. Zastałam tylko Panią Song, pomoc domową, która właśnie kończyła nakładać mi śniadanie. Uśmiechnęła się do mnie, przywitała życzliwie po czym od razu wyszła z kuchni pozwalając mi zjeść w spokoju i samotności.

Nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą tego dnia. Chciałam wyjść z domu, iść na spacer, cokolwiek. Jednak nie miałam z kim. Chanyeol był tego dnia zajęty, a nie da się ukryć po za nim nie miałam nikogo z kim mogłabym wyjść. Wyglądało na to, że czekał mnie kolejny dzień w zamknięciu.

Kilka godzin później, kiedy wzięłam już poranny prysznic, zjadłam śniadanie i przesiedziałam niezliczoną ilość czasu na balkonie, Pani Song wyszła uprzednio się ze mną żegnając. Nie wiem dlaczego wpadłam na jakiś dziwny pomysł. Szurając kapciami znalazłam się pod gabinetem Baekhyuna.

Dlaczego się tam znalazłam? Nie wiem.

Dlaczego chciałam wejść do środka? Nie wiem.

Nadusiłam klamkę, ale drzwi się nie otworzyły. Pchnęłam je trochę mocniej, ale wciąż nic. Były zamknięte na klucz.

Ukrywał coś?

Telefon w mojej kieszeni nagle za wibrował wyrywając mnie z głębokiej zadumy. Numer był nieznany, ale mimo to odebrałam.

- Inseo?- w słuchawce rozbrzmiał jakiś damski głos. Nie miałam pojęcia kto to taki i już chciałam się rozłączyć nie chcąc słuchać kolejnego wywodu na temat tego, że mają dla mnie cudowne zaproszenie na spotkanie, na którym dostanę darmowe żelazko.- Z tej strony Sa Jooyeong.

Zamarłam od razu przypominając sobie żonę Lee Joonho. Gdzieś w głębi byłam bardzo dumna z siebie, że wciąż pamiętałam imiona wszystkich współpracowników Baekhyuna i ich żon. To czego się nauczyłam pozostało w mojej głowie ku mojej wielkiej uldze.

- Dzień dobry.- powiedziałam z najgrzeczniejszym i najbardziej promiennym głosem na jaki było mnie stać.

- Tak się cieszę, że się do Pani dodzwoniłam! Mam do Pani pewne pytanie i prośbę zarazem!

Bardzo mnie to zaskoczyło, ale zamieniłam się w słuch.

Okazało się, że ona wraz z resztą kobiet organizuję charytatywną odnowę sierocińca w jednej z biedniejszych dzielnic Seulu. Zaproponowała mi abym się do nich przyłączyła. Na początku nie wiedziałam co powiedzieć. W ostatnim momencie w zasadzie ugryzłam się w język gdyż prawie wygadałam, że nie mam żadnych pieniędzy. Po krótkiej chwili jednak zgodziłam się na jej propozycję. Był to dobry cel, pomoc dzieciom była bardzo ważna. Liczyłam tylko na to, że Baekhyun nie pogniewa się na mnie za to, że wezmę w tym udział. Z mojej perspektywy było to coś co powinno pomóc innym w uwierzeniu w nasze fikcyjne małżeństwo.

Ubrałam się więc w jedną z sukienek, które kupił dla mnie Baekhyun. Dobrałam do niej oczywiście wygodne trampki, które mimo wszystko do niej pasowały, a nie obcasy które tylko zmaltretowałyby mi nogi, a do plecaka zapakowałam ubranie na zmianę gdyż na miejscu miało być charytatywne malowanie pokoi i odnawianie budynku. Na pewno nie przydałabym się na nic ubrana w sukienkę i szpilki.

Nie chciałam robić niczego o czym Baekhyun by nie wiedział. Mogłyby wystąpić jakieś okoliczności, z których nie umiałabym wybrnąć. Postanowiłam więc poinformować go o wszystkim. Nie wiedziałam tylko czy może w tym momencie rozmawiać. Wysłałam więc tylko krótkiego sms'a.

Love ContractOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz