Rozdział 14

54.3K 3.6K 1.5K
                                    

 Moje stopy dotykały zimnych kafelków, powolnie kierując się w stronę frontowych drzwi. Uderzenia wciąż się nasilały. Całe moje ciało drżało, tak samo jak oddech. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. 

- Caitlin na Boga, nie otwieraj tych pieprzonych drzwi - Ashton warknął do słuchawki z pełną powagą. Wyczułam w jego głosie lekkie przerażenie, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Czy to możliwe, że taka osoba jak on może się bać? Może się martwić?

- Tydzień temu mnie wystawiłeś, jaką mam pewność, że znowu czegoś nie uknułeś? - spytałam cicho. 

- Rusz trochę tą głową - syknął wyraźnie poirytowany - Gdybym cię wystawiał, poprosiłbym, żebyś otworzyła te cholerne drzwi. Dopóki są zamknięte, jesteś bezpieczna. Czy możesz zrobić mi tą przysługę i taką pozostać? - zapytał.

W moim gardle zrobiło się sucho i nie odpowiedziałam. Nastąpiło kolejne, jednak normalne pukanie do drzwi, a mimo to nie odważyłam się podejść do wizjera i sprawdzić kto znajduje się na zewnątrz. Przygryzłam wargę walcząc z myślami oraz ciałem o poruszenie się. Oparłam się o ścianę na przeciwko drzwi wpatrując się w nie. Moje klatka piersiowa poruszała się szybciej niż zazwyczaj, w górę i w dół. Byłam ciekawa, kto kryje się po drugiej stronie, jednak strach wyraźnie dominował i nie pozwalał mi na bliższe podejście. Skoro Ashton był wystraszony coś musiało w tym być. Stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli przeczekam pukanie i pozostanę bezpieczna.

Gdy odgłosy ucichły udało mi się odzyskać władzę nad nogami. Ruszyłam do drzwi od razu zbliżając oko do wizjera. Nikogo jednak nie było. W dłoni wciąż trzymałam komórkę z której wydobywały się krzyki Ashton'a, nawołującego moje imię. W końcu przyłożyłam słuchawkę do ucha pytając, co tym razem mam zrobić, a on nakazał mi zgasić światło. Bez wahania wykonałam jego polecenie. Nie byłam pewna, czy mogę mu całkowicie ufać, ale domyśliłam się, co mogło się wydarzyć, gdybym go nie posłuchała. 

Po zgaszeniu światła prędko podążyłam przez salon do okna. Delikatnym ruchem dłoni odsunęłam kawałek zasłony, abym mogła ujrzeć otaczający mnie widok. Gdy moim oczom ukazał się mężczyzna, którego spotkałam w klubie, gwałtownie puściłam zasłonę i uderzyłam plecami o framugę powolnie osuwając się w dół. Miałam nadzieję, że nie zauważył mnie, ani ruszającej się zasłonki. W innym wypadku mogłabym jedynie modlić się o przeżycie.

Odczekałam około piętnastu sekund, po czym znowu się podniosłam i spojrzałam w okno. Na podwórku nie było ani jednej osoby. Nie miałam jednak odwagi zapalać jeszcze światła. Ba, nie chciałam już tego dziś w ogóle robić. Poszłam więc do mojego pokoju, gdzie opuściłam rolety i zapaliłam małą lampkę stojącą tuż przy moim łóżku. Usiadłam na podłodze opierając się na łóżku i wzięłam głęboki wdech.

Mój telefon ponownie się rozdzwonił. Nie czekając ani minuty, odebrałam go i po raz kolejny rozpoczęłam rozmowę z Ashtonem.

- Kim oni są do cholery? - zaczęłam zadawać pytania - Kim ty jesteś?

- Kimś, kto nie dba o to kim jesteś, a znowu ja - jestem osobą dbającą o twoje bezpieczeństwo - oznajmił, a ja prychnęłam.

- Co? O czym ty w ogóle mówisz? - spytałam.

- Dowiesz się w swoim czasie Caitlin - odparł.

- Dowiesz się w swoim czasie Caitlin - powtórzyłam z irytacją - Nie - powiedziałam pewnie - Chcę wiedzieć teraz.

- To nie jest rozmowa na telefon. 

- Więc się ze mną spotkaj - zaproponowałam.

- Proponujesz mi randkę? - zapytał Ashton wyraźnie rozbawiony.

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz