Rozdział 34

62.4K 3.5K 2.3K
                                    

ASHTON'S POV

Pogoda była słoneczna. Nie przywykłem do tego typu dni. Moje życie było najczęściej szare i nieprzyjemne, a ten dzień zapowiadał się całkiem dobrze. Obok niewielkiego domu, w którym pomieszkiwałem wraz z przyjaciółmi unosiła się smuga dymu. Na grillu piekły się największe przysmaki. To świetne uczucie, zwłaszcza, że ostatnio pogoda w ogóle nam nie dopisywała. Zapach soczystej karkówki roznosił się po całym terenie posiadłości, mógłbym rzec, że dotarł nawet do sąsiadów.

Obserwowałem tętniących życiem chłopaków. Luke siedział na motorze, pokazując swojej dziewczynie, co potrafi jego silnik. Od czasu do czasu pocałowali się. Swoją drogą nie do końca rozumiałem jakim cudem Vanessa z nim jest. Ta dziewczyna to całkowite przeciwieństwo Hemmings'a - można to zauważyć od razu, chociażby po ich ruchach i zachowaniu. Podczas gdy blondynka delikatnie gładziła dłonią jego policzek, zatapiając się w słodkim pocałunku, ten gówniarz bezczelnie łapał ją za tyłek, nachalnie przyciągając do siebie. Zapewne jeszcze nie dała mu tego, o co próbował się doprosić. Mógłbym go wyśmiać, ale oglądanie tej komedii sprawiało mi większą przyjemność. 

- Może przejdziemy się na górę? - mruczał do jej ucha - Pokażę ci co potrafi mój rumak - blondyn przygryzł płatek jej ucha, a ja rozbawiony posłałem znaczące spojrzenie Calum'owi, który mało nie zakrztusił się z wrażenia.

Luke nie zdawał sobie chyba sprawy z tego iż nie jest tutaj sam. Nie było to znowu czymś nadzwyczajnym. Kiedy obok niego pojawiała się dziewczyna, zapominał o Bożym świecie. Stwierdzenie, że Hemmings jest kobieciarzem było zdecydowanie trafne. Problem jednak tkwił w tym, że nie umiał podrywać kobiet. Udawało mu się tylko i wyłącznie wtedy, kiedy po prostu nic nie mówił. Miał bardzo bezpośrednie odzywki, bez znaczenia czy dziewczyna naprawdę mu się podobała, czy była tylko na jedną noc. Wszystkie traktował tak samo.

Calum przyglądał się Luke'owi z troską, siedząc przy ognisku. Zawsze miał obawy, co do swojego przyjaciela i chciał go chronić. Kiedy młody Lucas znajdował się w ciężkich sytuacjach, ten starał się za nim wstawić oraz go bronić. To, co było między tą dwójką, mogłem spokojnie nazwać prawdziwą przyjaźnią. Wzajemne wsparcie, jakie sobie okazywali, wspólna zabawa czy smutek były nie do opisania. Takiej relacji można było jedynie zazdrościć.

Każdy z nas odwrócił głowę, gdy brama wjazdowa zaczęła się otwierać. W tle spostrzegłem czarnego mustanga, który później wjechał na teren posiadłości, zatrzymując się przed garażem. Z wozu wysiadł biało-włosy Michael, wyraźnie niezadowolony. Trzasnął drzwiami, co tylko oznaczało kłopoty, gdyż Clifford zawsze traktował swoje samochody z szacunkiem. Samochód poruszył się pod wpływem uderzenia. Przyjaciel pokierował się w naszą stronę, aby za chwile oznajmić, czego dowiedział się na mieście.

- Wiesz, zawsze chciałem pojechać do LA, może to będzie nasz następny przystanek? - zapytałem, słysząc w radiu utwór City of Angels zespołu 30 seconds to Mars. Michael jednak nie zareagował. W zamian za to, rzucił miejscową gazetę na stół, gdzie właśnie trzymałem swoje nogi. Stał nade mną ,cierpliwie czekając aż sprawdzę brukowiec. Posłałem mu pytające spojrzenie, aczkolwiek chłopak nie odpowiedział na nie. Pochyliłem się więc, oglądając pierwszą stronę. Gazeta nie była stąd. To Newsweek z Sydney.

- Wycieczka do LA musi poczekać - powiedział wściekły.

Otworzyłem szmatławiec na rozwinięciu artykułu, który najbardziej przykuł moją uwagę. Spoważniałem, gdy tylko moje oczy zobaczyły ten przerażający nagłówek, mówiący tylko jedno. Mieliśmy ogromne kłopoty.

- Morderstwo za morderstwem - przeczytałem na głos - Gang Cienia nie próżnuje, w każdym tygodniu ginie z ich rąk chociażby jedna osoba. Kiedy skończy się ten dramat? Kiedy zamkną zabójcę własnego ojca, a następnie jego współpracowników? - śledziłem tekst, a złość w moim ciele rosła.

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz