Rozdział 15

63.6K 3.8K 4.1K
                                    

Wiedziałam, że Cassie nie będzie zadowolona z moich kłamstw i będzie czuła się urażona. Miałam również świadomość, że się zdenerwuję, ale nie myślałam, że będzie bliska furii.

- Mówisz mi o tym teraz Caitlin?! Jesteś normalna?! - wydarła się na całą kawiarnię. Ludzie wpatrywali się w nas jak w obrazek. Pociągnęłam dziewczynę za rękę sadzając ją ponownie na krzesło.

- Myślisz, że to było takie proste? - spytałam szeptem - Cass nie chciałam cię narażać na niebezpieczeństwo, poza tym myślałam, że to głupie żarty. 

- Powinnaś przestać myśleć - skrytykowała mnie brunetka na co wywróciłam oczami - Wiesz kto to może być? Cokolwiek?

- Nie - fuknęłam - Skąd mam niby to wiedzieć?

- Idziemy na policję - zarządziła, a ja kategorycznie zaprotestowałam.

Nie ruszałam się z miejsca mimo, że Cassie kilka razy ponaglała mnie wzrokiem. To był beznadziejny pomysł, z resztą jak każdy, który został zaproponowany przez nią. Jestem obserwowana przez cały czas, jacyś psychopaci mnie szukają i prawdopodobnie chcą zabić, a ona chce iść z tym na policję. Na pewno tam dojedziemy - pomyślałam ironicznie. Ashton kilkakrotnie zabraniał mi iść na komisariat bo wiedział czym może to się skończyć i ja teraz również o tym wiem. Nie chcę ryzykować swojego życia, ani moich bliskich. 

- Słuchasz mnie czasami? - spytałam patrząc na dziewczynę pogardliwie - Jestem obserwowana, halo, jeśli zobaczą, że jadę na psy to prawdopodobnie będę martwa. 

- To co zamierzasz Caitlin? Będziesz tak po prostu siedzieć? - zapytała patrząc na mnie z rozżaleniem. 

Westchnęłam. Moje oczy przebiegły po kawiarence liczącej zaledwie pięciu klientów. Dwójka zakochanych obściskująca się w kącie, pewien biznesmen wgapiający się w ekran laptopa, starsza kobieta sącząca swoją cappucino i chłopak blisko mojego wieku piszący sms'a. Co chwilę zerkał na zegarek jakby czas go poganiał. Siedział przy samym barze, odwrócony tyłem, więc widziałam jedynie kawałek jego profilu. Nie wyglądał na kogoś nadzwyczajnego. Para siedząca za nami dawała o sobie znaki wysyłając ku sobie czułe słówka i ukazując każdemu swą miłość. Wywróciłam teatralnie oczami wracając do mojej rozmowy z przyjaciółką.

- Oczywiście, że nie - prychnęłam - Liczyłam, że pomożesz mi dowiedzieć się kim jest Ashton oraz grupa, która bardzo chce mnie dopaść - powiedziałam kładąc dłonie na stolik - Cassie, bądźmy szczere. Lubisz plotkować, znasz połowę Sydney, musisz cokolwiek wiedzieć, pomyśl - poprosiłam dość błagalnym głosem.

- Nie chcę przewidywać najgorszego - szepnęła - Ale krążą plotki, że Cień wrócił - oznajmiła.

- Kto to Cień? - zapytałam kompletnie zdezorientowana.

- Członek grupy gangsterskiej, jeszcze nikt go nie widział na żywo - Cassie zaczęła wyjaśniać - Morderca - stwierdziła - Nie jesteś w stanie policzyć na palcach liczby osób, które zginęły z jego rąk.

- A co on ma wspólnego z Ashtonem? 

- No właśnie... - mruknęła po czym dokończyła zdanie - To samo imię.

Moje plecy odsunęły się i powędrowały na oparcie. Usta otworzyły mi się z wrażenia, a oczy rozszerzyły. Przytknęłam dłoń do warg, aby ukryć ich drganie. Czy to było możliwe? Nie. Musiałam wybić sobie ten pomysł z głowy, zanim bym zwariowała. Moja podświadomość mówiła mi, że prędzej zwariowałam niż Ashton jest członkiem grupy gangsterskiej, ale z drugiej strony, czemu miałabym nie rozważać takiej możliwości? 

Zapatrzyłam się w okno i na chwilę wyłączyłam. Musiałam ułożyć to sobie w głowie. Po co przestępca miałby do mnie dzwonić, aby ze mną porozmawiać, a potem mnie przed czymś chronić? Chyba powinno być na odwrót. Ashton przychodzi do mnie i mnie zabija - proste. Jeśli byłby oczywiście mordercą łaknącym mojej głowy czy innej części ciała. Na samą myśl robi mi się niedobrze. 

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz