Rozdział 17

63.2K 3.7K 2.1K
                                    

Moje usta były wciąż otwarte, a mózg przetwarzał informacje. Właściwie to starał się pojąć skąd w ogóle Dan wziął pomysł 'bycia razem'. Kilkakrotnie dawałam mu do zrozumienia, że nie zostaniemy parą. Myślałam, że to do niego doszło i nigdy nie będziemy musieli być w takiej sytuacji w jakiej jesteśmy teraz. Jak zwykle się myliłam.

- Wow, Dan - powiedziałam śmiejąc się - Chyba się nie zrozumieliśmy.

- W jakim sensie? - zapytał zmieszany.

- Ja... - zaczęłam, ale nie potrafiłam dokończyć zdania.

Wiedziałam jak bardzo Dan mnie lubi. To było widać od samego początku. Troszczył się o mnie, zawsze był przy mnie i nigdy mnie nie zawiódł. Nie raz próbował się do mnie zbliżyć, ale ja mu to utrudniałam. Nic do niego nie czułam i mogę śmiało powiedzieć, że nigdy nie będę czuła, jednak ciężko mi to wyznać właśnie jemu. Nie chcę stracić w nim przyjaciela, ale nie mogę żyć w kłamstwie. To jak na mnie patrzy i w jaki sposób do mnie mówi łamie mi serce. Zawsze będzie mi bliski, ale nie na tyle, aby być mężczyzną na całe życie. Musiałam więc w końcu mu to oznajmić.

- Uwielbiam cię - westchnęłam z lekkim uśmiechem - Ale cię nie kocham - dodałam ciszej, po czym spuściłam wzrok - Nie tak jak chłopaka z którym mogłabym dzielić życie.

- Miłość może przyjść z czasem - mruknął, jakby sam nie był pewien swoich słów.

- Nie, jeśli wiem, że tak nie będzie - odparłam - A wiem to od początku.

- Myślałem, że może jednak... - zaczął brunet, ale ja zaprzeczyłam nie dając mu dokończyć.

- Dan - powiedziałam stanowczo - Jesteś wspaniałym, przystojnym i sympatycznym chłopakiem, ale po prostu dla mnie będziesz zawsze przyjacielem. Jestem wdzięczna Bogu, że mam kogoś takiego jak ty. Nie mogę robić czegoś na siłę, zrozum mnie.

- Czyli znowu wyszedłem na idiotę. - rzucił patrząc w niebo.

- Nie, oczywiście, że nie.

- Oh, nie zaprzeczaj Caitlin. Niepotrzebnie tu w ogóle przychodziłem - fuknął, czym mnie zaskoczył - Mogłem się tego spodziewać, ale Cassie mówiła, że może coś z tego wyjść i...

- Czekaj co? - przerwałam mu monolog - Cassie cię do tego namówiła? - spytałam prawie piszcząc, a chłopak skinął - Nie wierzę.. - szepnęłam.

- Nieważne - burknął - Zapomnij o tym, nie było rozmowy.

Dan odwrócił się, a następnie powolnie oddalił od mojego auta i mnie. Kilka razy krzyczałam jego imię mając nadzieję, że się odwróci, ale na marne. Wiedziałam, że uderzę w jego uczucia, jednak nie miałam innego wyjścia. Będąc z nim okłamywałabym nie tylko Dan'a, ale i samą siebie. Nie miałoby to żadnego sensu. Zniszczyłabym tylko nasze relacje.

Tak, wciąż mam nadzieję, że Dan jednak mi wybaczy i doceni moją szczerość. Natomiast ja nie wiem czy jestem w stanie wybaczyć Cassie kłamstwa. Nie jestem w stanie uwierzyć, że mogła powiedzieć Dan'owi, że jest między nami chemia i szansa na związek. Sama mówiła mi, że spróbuje wybić mu z głowy pomysł związku, a teraz pchała go do tego? Jak mogła? Skrzywdziła nas oboje i zburzyła naszą przyjaźń.

Moje plecy przylgnęły do samochodu. Osunęłam się na ziemię kucając i zakrywając twarz dłońmi. Myśl, że straciłam przyjaciela wystarczająco mnie dobijała. Fakt, że Cassie miała w tym udział powodowała, że byłam jeszcze bardziej zdołowana. Zastanawiałam się dlaczego to zrobiła, jaki był jej powód, ale nie mogłam doszukać się żadnego. Jeśli uważała, że tak będzie dla mnie lepiej to zdecydowanie się myliła.

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz