Rozdział 28

65.4K 3.4K 4K
                                    

ASHTON'S POV.

Nie mogłem powstrzymać emocji, które mną targały. Byłem w szale, wściekły i rozczarowany zachowaniem Caitlin. Ten pokój był dla mnie czymś więcej niż tylko czterema ścianami. To było miejsce moich rodziców, pomieszczenie w którym miałem możliwość poczuć ich bliskość, która już dawno odeszła w niepamięć. Tu pozostały wszystkie wspomnienia z nimi związane, a zwłaszcza z moją matką, która wyprowadziła się tuż po tym jak zostałem oczyszczony z zarzutów. Wynosząc się, nie zabrała ani jednej rzeczy z domu poza ubraniami. Pozostawiła dom, a także mnie. Wszystko zostało tutaj. Zamknęła pewien dział w którym nie znalazła miejsca dla swojego syna. 

Ściskałem ręce Caitlin, utrzymując ją w bezruchu. Płakała, krzyczała, łkała... ale nie miało to dla mnie w tej chwili największego znaczenia. Nikt nie postawił swojej wścibskiej nogi w tym pokoju, nikt oprócz niej. Miałem ochotę sprawić jej ból, aby poczuła to, co ja w tej chwili. W mojej głowie widziałem tyle możliwości. Próbowałem powstrzymać swoje okropne myśli, ale gdy tylko powracał obraz blondynki sięgającej po ramkę ze zdjęciem moich rodziców, złość narastała. To miało zbyt wielkie znaczenie, abym mógł odpuścić. 

Moja skóra płonęła, a serce biło niczym szalone. Dziewczyna próbowała się wyrwać, jednak na marne, byłem dla niej zbyt silny. Na jej nadgarstku pojawiły się blizny od mojego uścisku, które na pewno szybko nie znikną. Rozglądała się z przerażeniem po pokoju, szukając jakiejś broni, którą mogłaby mnie obezwładnić czy pomocy. Mój ciężki oddech obijał się o jej ciało, pozostawiając ciepłe ślady. Cały drżałem, zupełnie jak ona. Przez dłuższy czas ignorowałem jej prośby i błagania, blokowałem ich dojście do mojej głowy. 

Gdy jednak moje ciemne jak noc oczy spotkały się z jej przepełnionym smutkiem spojrzeniem, usłyszałem ją.

- Ashton, proszę, nie krzywdź mnie - jej słowa odbiły się niczym echo. 

Powoli rozluźniałem uścisk przypominając sobie wszystkie chwile spędzone z Caitlin, a także wszelkie informacje o niej. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, nie chciałem niczego złego. Moje emocje wzięły górę, to był impuls. Postanowiłem ją chronić, a teraz sam zacząłem stwarzać niebezpieczeństwo. Ona była taka niewinna, bezbronna... cholera, dlaczego tak zareagowałem?

Nie spostrzegłem, kiedy w pokoju pojawił się Michael. Zabrał moje ręce z Caitlin, przenosząc je za moje plecy i ściskając. Nie opierałem się, jak zazwyczaj, kiedy mój przyjaciel starał się opanować sytuację. Przepchnął mnie na drugą stronę pokoju, aby zwiększyć dystans pomiędzy mną a dziewczyną. Stanął naprzeciwko nas, upewniając się, że nic więcej się nie wydarzy.

- Wyjdź, Caitlin - rozkazał blondynce, gdy ta przejeżdżała opuszkami palców po swoich nadgarstkach, na których zostawiłem obrażenia.

- Ale... 

- WYJDŹ DO CHOLERY! - wydarł się na dziewczynę, a ta od razu wybiegła z pokoju. 

Ledwo łapałem oddech. Chodziłem od ściany do ściany próbując się uspokoić i zapomnieć o tym, co właśnie miało miejsce. Nie potrafiłem. Kurwa, nie na tym mi zależało, nie chciałem żeby tak wyszło, ale sama mnie do tego zmusiła! Mogła się nie pchać do tego pokoju! Jej przeklęta ciekawość! Byłem w stanie ją zabić! 

- Czy ciebie popierdoliło stary?! - Michael zwrócił się do mnie.

Nie odpowiedziałem. Podszedłem do drzwi i uderzyłem w nie pięścią, aby cała adrenalina i złość mogła ze mnie zejść. Kopnąłem w nie z całej mojej siły, a następnie ponownie uderzyłem płaskimi dłońmi. Powtórzyłem kilka razy wszystkie czynności, dopóki białe, drewniane drzwi nie wyleciały z zawiasów i nie runęły na ścianę. Gdy to się stało, oparłem się o framugę, dysząc. 

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz