eight

68 12 9
                                    

Postanowiłam, że ubiorę się w czarne getry i białą wiszącą bluzkę. Jezu jak ja dawno nie miałam ubrań na sobie... Stanęłam w lustrze żeby uczesać włosy. Bosko. Wyciągnęłam z szuflady białe stopki. Wzięłam kosmetyczkę i zrobiłam delikatny make-up żeby zakryć wory pod oczami. W drzwiach stanął Emil. Nadal leciała mu krew.

-No może być.- Powiedział. Poszliśmy do pokoju. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z mieszkania.

Szliśmy w stronę parkingu. Emil podszedł do jakiegoś auta i otworzył drzwi.

-Wsiadaj.- Powiedział,  a ja wykonałam jego polecenie. Zamknął drzwi i usiadł na miejscu kierowcy. Zaraz zaraz... to my mamy samochód?

Jechaliśmy tak 40 minut. Emil nadal krwawił. Zatrzymaliśmy się przy ogrodach działkowych. Wysiadł więc ja zrobiłam to samo. Ruszył w głąb działek, ja za nim. Dotarliśmy do jednej. Nie za ładna, nie za brzydka. Taka sobie. Emil wszedł do domku, po chwili też w nim byłam.  Siedział tam jakiś dziwny typ na kanapie i popijał piwo.

-Słuchaj stary... mam problem.- Powiedział po czym pokazał ręką na swoją brew.

-No ładnie.- wstał z kanapy i podszedł do szafki. Wyjął z niej jakieś pudełko i położył na stół. Emil usiadł na kanapie.

Po 20 minutach szycia koleś skończył.

-Dzięki stary. Co chcesz w zamian. Zgrzewkę piwka?- Spytał Emil.

-Ona jest twoją laską?- Oby dwoje spojrzeli na mnie.

-Tak.

-No no. Pożycz mi ją do jutra i będzie okej.- Słucham...?!

- Dobra.  Jutro po nią tu przyjadę.  Ma być żywa.- Wstał i wyszedł. Co tu się odpierdala?

Tylko OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz