twenty one

42 10 0
                                    

Obudziłam się na tym samym materacu, w tym samym pomieszczeniu. Oświetlało je tylko małe, zakratowane okienko. W pokoju było też krzesło. Chciałam wstać, ale byłam przyczepiona za nogę łańcuchem do ściany. Sprawdziłam kieszenie w spodniach. Zabrał mi telefon. Drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia dostały się promyczki światła. Zniknęły momentalnie. Usłyszałam, jak ktoś idzie po schodach. Ktoś zaświecił mi latarką w oczy. Przymrużyłam je, bo mnie oślepiało. Światełko zgasło. Ktoś zrobił krok w tył przynajmniej tak myślałam. Zapaliła się górna lampa. To był Emil.

-Przemyślałaś swoje zachowanie?- Oh...

-T- tak... przepraszam Cię Emil... - Podszedł i kucnął przede mną. Zaczął głaskać mnie po głowie.

-Grzeczna dziewczyna. Ja na ciebie cały czas pracuje. Chyba możesz mi się odwdzięczyć.- Ma rację... Powinnam się poświęcić. Odpiął moją nogę. Podał mi rękę i pomógł wstać. Cały czas trzymając moją rękę, wyprowadził mnie z tego strasznego pomieszczenia. Usiadł na kanapie w salonie, zostawiając mnie na środku pokoju.

-Za 30 minut masz być gotowa do wyjścia.

-Nah... Okej.- Powiedziałam szybko i pobiegłam na górę. Plan był taki. Szybki prysznic. Dobranie ubrań. Wysuszenie włosów. Make-up.

Na szczęście zdąrzyłam zrobić to wszystko przed czasem. Przejżałam się dla pewności w lustrze. Chyba nie jest aż tak źle. No właśnie... Chyba. Zeszłym po schodach na dół. Emil nadal leżał na kanapie i robił coś w telefonie. Wydałam z siebie coś w stylu "ekhem - ekhem" żeby zwrócił na mnie uwagę, co mi się udało. Obczaił mnie z góry do dołu. Uśmiechnął się. Zablokował telefon po czym schował go do kieszeni. Wstał i poszedł w stronę drzwi. Weszłam szybko do kuchni po jakieś jabłko. Trochę głodna byłam...

Siedzieliśmy już w samochodzie. Wjechał na jakiś teren. Nad drzwiami był neonowy napis z nazwą klubu. Równocześnie wysiedliśmy z auta.

Tylko OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz