twenty eight

35 11 5
                                    

Siedziałam w kuchni razem z moją mamą. Robiła nam herbatę, ponieważ "nie mogę się przemęczać".

-Jak się czujesz córcia.

-Dobrze mamo.

-A jak z Emilem? Czemu w ogóle się rozstaliście?

-Uh... Ponieważ nie był dla mnie dobry...

-Jak nie był dobry? Troszczył się o ciebie.

-Nie mamo. Znęcał się nade mną i wykorzystywał. Zresztą co za różnica. Koniec z nim. Jestem teraz z Robertem i jestem szczęśliwa.

-Dobrze.

-Właściwie to planowaliśmy się pobrać po porodzie i będę potrzebowała błogosławieństwa.

-Okej, nie ma problemu. Twoje szczęście jest najważniejsze.

-Pójdę do toalety. - Wstałam. Lecz po jednym kroku poczułam straszny skurcz.

-Ah! - Jęknęłam na całe mieszkanie.

-Boże dziecko szybko do szpitala! - Mama pomogła mi ubrać buty i zaprowadziła mnie do samochodu. Jechała dość szybko.

-Oddychaj głęboko. - Mówiła co jakiś czas. Kiedy dojechaliśmy, pielęgniarki zawiozły mnie na salę blisko porodówki. Mama dzwoniła w między czasie do Roberta.

-Chyba się zaczęło. Przyjedź szybko na Kochanowskiego.

Lekarka mnie zbadała i powiedziała że to był skurcz, ale zostanę w szpitalu, bo jestem bliska porodu.

Robert przyjechał dość szybko. Siedział ze mną na sali. Postanowił, że pojedzie po jakieś rzeczy póki mama ze mną jest.

Kiedy wrócił mama musiała już jechać więc zostaliśmy sami.

-Boję się. - Powiedziałam.

-Jestem przy tobie. Śpij już późno, a kiedy się obudzisz, ja będę obok...

Tamtaratam. Coraz bliżej końca...

Tylko OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz