XXI

1.1K 101 11
                                    

- Co?! - Patrzę na nie pokolei i czekam, aż któraś mi coś odpowie. - Przecież jeszcze przed chwilą... - mówię i spoglądam na podłogę i widzę moją walizkę. - Przecież dalej tu jest moja walizka.

- Ta? - pyta Sylvia podchodząc do tej walizki, a ja kiwam głową. - To jest moja, sama możesz zobaczyć, że są tu moje rzeczy.

Chciałam przez chwilę podejść i to sprawdzić, ale powstrzymałam się. To byłoby trochę chamskie z mojej strony i mogłoby się wydawać, że jej nie wierzę. Ale skoro tak, to gdzie mogła się podziać moja? Dziewczyny spoglądały przejęte w moją stronę, a ja wgapiona w jeden punkt, zamyśliłam się. Ostatnim razem walizkę widziałam na lotnisku, wzięłam ją ze sobą i włożyłam do autokaru. Lecz później... co mogło się stać później?

- I co teraz? - pytam siadając na łóżku i sięgając po telefon.

- Nikt nie jest pewien nawet czy twoja walizka tu dotarła, skoro nigdzie jej nie ma - przyznaje gestykulująca Carly. - Do tego już rozmawiałam z ochroniarzami i kierowcą autokaru, jednak nikt nic nie wie i nie widział. Jesteś pewna, że przyjechała z tobą Vanesso?

Zamyśliłam się jeszcze bardziej i zaczęłam szukać w telefonie numeru Charlotte. Po chwili poszukiwań udaje mi się go znaleźć i piszę do niej, abyśmy się spotkały przy kawiarni, bo mam do niej sprawę. Chyba ona jako jedyna mogła potwierdzić, że widziała moją walizkę, w końcu to z nią przyjechałam na obóz.

- Tak, jestem tego pewna. Pójdę też poszukać na własną rękę, może trafię na jakiś trop... Jak coś to masz mój numer, więc jak się czegoś dowiesz, to skontaktuj się ze mną, dobrze? - Carly jedynie przytaknęła.

Zabieram ze sobą jedynie torebkę, do której schowałam telefon, i którą przewieszam przez ramię i kieruję się w stronę wyjścia do lasku. Po drodze spotkałam wiele osób, które szły zapewne zwiedzić okolicę, a na mnie w ogóle nie zwracały uwagi. Po kilku minutach chodzenia dobrą (przynajmniej tak mi się wydawało) drogą, kompletnie zwątpiłam w moją orientację w terenie. Oczywiście ludzi było dalej dużo, lecz trochę się wstydziłam. W końcu, ta droga jest pewnie banalna i tylko ja nie potrafię jej zapamiętać, tak samo jak wiele innych rzeczy. Przystanęłam na chwilę i usiadłam na wolnej ławeczce przy ścieżce. Wyjęłam swój telefon z nadzieją, że skontaktuję się z Charlotte i jakoś ona mi pomoże. Niestety, jedyne co miałam w tej chwili, to 'brak zasięgu'

Po mojej głowie chodziły coraz to bardziej ponure myśli, zaczynając od zwykłego strachu przed odezwaniem się do nie znajomej osoby, przechodząc przez historię o tym, jak to ktoś ukartował to wszystko i się teraz ze mnie naśmiewa, a kończąc na tym, że może jednak to mi się wszystko śni, lub jestem w niebie, a samolot jednak miał wypadek. Jednak od tych rozmyślań wyrwały mnie dwa damskie głosy, rozmawiające o kawiarni. Nie miałam zamiaru nikogo podsłuchiwać, usłyszałam to mimo woli i postanowiłam iść za tymi dziewczynami. Rzecz jasna musiałam zachowywać odstęp, żeby nie było, że je śledzę.

Już po około trzynastu minutach drogi dotarłam na miejsce i od razu zobaczyłam zniecierpliwioną koleżankę, czekającą na mnie przy jednym ze stolików dla dwóch osób.

- Co tak długo? - odezwała się, gdy tylko mnie zauważyła. - Wiesz jak się martwiłam? Napisałaś do mnie tak strasznie chaotycznie... nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć.

- Przepraszam, myślałam, że pamiętam drogę jednak się zgubiłam i kurcze...

- Dobra dziewczyno - przerywa mi niespodziewanie. - Powiedz wreszcie co się dzieję.

- No więc... nikt nie może znaleźć mojej walizki. Podobno wiele osób już jej szuka, ale jednak nie ma żadnych rezultatów. Niektórzy już sądzą, że jej nie wzięłam z lotniska...

- To jakiś absurd... pamiętam twoją walizkę, sama po nią czekałam, więc niemożliwe, żeby tam została. - Przez chwilę żadna z nas się nie odzywała, lecz po chwili zobaczyłam na jej twarzy coś w rodzaju olśnienia. - Byłaś już u kierowcy autokaru? On zarządza walizkami i może on coś wie, lub widział. Chodźmy!

Złapała mnie za rękę i poprowadziła w jakimś nienaznym dla mnie kierunku. Starałam się cokolwiek zapamiętać, żeby wiedzieć jak później trafić spowrotem do mojego domku, lecz dobrze mi nie szło. Kiedy doszłyśmy do celu, zauważyłyśmy naszego kierowcę, palącego papierosy. Charlotte powiedziała mu o zaistniałej sytuacji.

- Ty jesteś Vanessa? - spytał, patrząc na mnie.

- Tak, skąd pan wie?

- Ktoś wziął panienki walizkę i zostawił to. - Kierowca wyjął z kieszeni spodni jakąś kartkę i mi ją podał, a ja bałam się zajrzeć do środka.

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz