I

3.3K 174 19
                                    

Znowu był poniedziałek, a ja byłam zmuszona wstać z łóżka, które jak co dzień miało olbrzymie przyciąganie. Wyjęłam spod poduszki mój telefon i sprawdziłam godzinę, co niestety mi się nie udało, bo od razu zadzwonił budzik. 6:00, super! Jedyną rzeczą, dzięki której jakoś to znosiłam to była myśl, że za kilka tygodni zaczną się wakacje.

Miałam wielką ochotę poleżeć jeszcze w łóżku, ale chwilę po dźwięku mojego budzika do mojego pokoju wparowały dwa małe diabełki. Dziewczyny myślały, że ja ich nie słyszę i próbowały mnie wystraszyć. Oczywiście im się nie udało. Czołgały się od drzwi, aż po moje łóżko, w nadziei, że tym razem im się uda.

- Buu! - krzyknęły, gdy znalazły się każda z innej strony mojego łóżka, a ja przykryłam głowę poduszką. Usłyszałam jakieś szepty i po chwili dziewczyny skakały sobie na moim łóżku. Nie próbowałam już zasnąć, gdyż wiedziałam, że to będzie niemożliwe. Jednak udawałam, że śpię, a gdy dziewczynki były już obok mnie to złapałam je i zaczęłam łaskotać po brzuchu.

- Lilli, Evie! - krzyknęła mama z dołu, chyba z kuchni, przeszkadzając nam w zabawie, ale i uwalniając mnie od nich. - Chodźcie zjeść śniadanko!

- Idziemy! - odpowiedziały równocześnie, dały mi buziaki w policzek i wyszły z mojego pokoju. Dużo rzeczy robiły równocześnie, ale co się dziwić? W końcu są bliźniaczkami.

Postanowiłam się rozbudzić przeglądając Facebooka, Instagrama, Snapchata i Twittera. Gdy wyszłam z Tt była już 6:20, miałam 40 minut, żeby zrobić porządek na mojej głowie i coś na siebie założyć, zanim będziemy musieli już ruszać do szkoły.

Z wielką niechęcią wstałam z mojego łóżka i ruszyłam w stronę mojej własnej łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze. MASAKRA! Na głowie miałam dosłownie szopę. Moje blond włosy były skierowane we wszystkie strony świata, pod zielonymi oczami miałam ogromne wory. Zawsze je miałam, nawet gdy szłam spać przed 22. Umyłam twarz, zęby, a następnie zaczęłam malować usta błyszczykiem o smaku malinowym. Pomalowałam też troszkę rzęsy, ale nie za bardzo oraz zakryłam wory pod oczami. Nie lubię się malować ani się wyróżniać. Weszłam z powrotem do pokoju i wyszłam na mój mały balkon. Poczułam jak na mojej twarzy lądują promienie słoneczne, a wiatr psuje zrobioną przed chwilą fryzurę, którą był warkocz. Zapowiadał się naprawdę ciepły dzień.

Wróciłam do pokoju i zajrzałam do szafy. W końcu zdecydowałam się na białą podkoszulkę, a na to biały sweterek z koronką na górze. Na nogi założyłam krótkie, jasne, dżinsowe spodenki, białe skarpetki i moje koturny w kwiatki. Założyłam także mój kochany naszyjnik w kształcie serca. Miałam go odkąd pamiętam i nigdy się z nim nie rozstawałam.

Spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że jest już za 15 minut 7. Wzięłam szybko moją torbę i spakowałam podręczniki potrzebne mi na dzisiejsze lekcje. Zamknęłam ostrożnie drzwi od pokoju i zbiegłam szybko po schodach, wymijając ostrożnie zabawki moich sióstr.

W kuchni spotkałam mamę, która właśnie zmywała po moich siostrzyczkach. Ja i one nie jemy razem śniadania już od roku, a to dlatego, że zawsze schodziłam na śniadanie ubrana i uczesana, a te małe diablice rzucały we mnie swoim jedzeniem a wtedy musiałam znowu się przebierać...

- Dzień dobry mamo - zaczęłam rozmowę, całując mamę w policzek.

- Dzień dobry skarbie. Na stole leżą tosty. -Spojrzałam na stół i się uśmiechnęłam. Usiadłam obok mojego talerza i zaczęłam jeść. Mama jak zwykle zrobiła mi pyszne tosty z szynką... Uwielbiam je. Kilka sekund po tym jak skończyłam jeść, na dół zeszły siostry, już gotowe do szkoły a za nimi tata. Wiedziałam, że już czas iść. Każdy z nas pożegnał się z mamą a my ruszyliśmy w kierunku auta. Dziewczynki usiadły z tyłu a ja z przodu obok taty.

- Gotowe do szkoły? - spytał radośnie tata, na co wszystkie odpowiedziałyśmy kiwnięciem głowy.

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz