XLV

434 47 4
                                    

- Sylvia, pospiesz się. Ile można siedzieć w łazience?

- No jak tak na mnie krzyczysz i mnie pospieszasz, to jak mam niby się załatwić? Idź lepiej do Caluma, żeby poszedł z nami do tego Clifforda.

- Cliffoco?

- Clifford, Michael Clifford. Idź już.

Posłuchałam jej tym razem i zeszłam na dół do salonu, gdzie zazwyczaj rano bywał Hood. Trochę za bardzo uczepiłam się Sylvii, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, czy Michael nam pomoże, a przecież przed nami było jeszcze śniadanie. Właściwie, to ten mój pierwszy plan można zrealizować tylko w nocy i będzie to mega trudne, zwłaszcza, że inni też mogą szykować na nas pułapki.

Gdy byłam na miejscu, to Cala już nie było, za to na kanapie i sofach siedzieli Matt, Jacob, Marlene i Susan. Właściwie to ja razem z nimi tworzymy taki samorząd, odpowiadający za swoją grupę.

- Cześć ludzie - odezwałam się, podchodząc do nich.

- O hej Nessa, dobrze, że jesteś. Siadaj.  - Susan zaprosiła mnie, żebym usiadła obok niej, gdzie było jeszcze miejsce, a ja oczywiście jej posłuchałam. - Dobra, skoro jesteśmy już wszyscy, to możesz zaczynać Matt.

- Dobra, a więc... od czego by tu zacząć... Jak już wiecie, bitwa zespołów się zaczęła, trzeba będzie szybko działać. Macie już jakieś pomysły?

- W sumie - zaczęłam trochę niepewnie. Nie chciałam zdradzać im całego planu. - Mam pewien pomysł, tylko muszę poprosić o pomoc Caluma i Michaela.

- To miło, przyniosłem taki zeszyt. - Jacob wyjął z jakiejś siatki zeszyt a4 w kratkę, którego okładka była cała w czaszki. Cóż, chłopak ma gust. - Dobrze byłoby zapisywać tu wszystkie plany Drużyny Caluma.

- Okey Jacob, zajmiesz się tym. Dziś na śniadaniu każdy powie o tym swojej podgrupce, aby na pewno nikt nie robił niczego na własną rękę. My mamy służyć im pomocą i podsuwać jeszcze lepsze pomysły, aby zemsta była naprawdę słodka. - Patrzeliśmy wszyscy na Matta, który wypowiadał to z takim zapałem i ekscytacją w głosie i jednocześnie z widocznym szaleństwem w oczach. Chyba poznajemy jego drugą stronę...

- Da się załatwić. A Vanesso - zwróciła się do mnie Marlene - komu masz zamiar zrobić kawał?

- Niallowi, a co?

- Ha! Mówiłam! - krzyknęła Susan, wstała i zaczęła wyginać się, co chyba można nazwać tańcem. - Teraz jesteście mi winni po piątaku.

- Założyliście się o to, komu pierwszemu zrobię psikusa?

- W sumie to tak. Ja oczywiście wiedziałam, że Horan będzie twoim pierwszym celem, jednak oni myśleli, że będzie nim nasz kochany i zdradziecki Harry.

- Wy to macie pomysły  - przyznałam im. - Wiecie może, gdzie jest Cal?

- Poszedł wciąż prysznic jakieś pół godziny temu, więc znajdziesz go w jego pokoju.

- Okey, dzięki przyjaciele. - Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę drewnianych schodów. - A i jeszcze jedno. Marlene, o której dziś śniadanie?

- Równo o jedenastej.

- Dobrze, do zobaczenia na nim. - Pomachałam im i zaczęłam wchodzić, stawiając nogi co dwa schodki, dzięki czemu byłam tam szybciej. Tak mi się przynajmniej wydawało. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że Sylvia jeszcze nie zeszła na dół i nie wiem, czy znowu siedzi na telefonie czy jednak dalej jest w toalecie. Postanowiłam tego nie sprawdzać, tylko udałam się od razy do pokoju Hooda. Zapukałam szybko dwa razy, po czym usłyszałam głośne proszę. Weszłam na spokojnie do pokoju, gdzie zauważyłam Syl siedzącą na jedynym krzesełku. Calum za to siedział na łóżku z gitarą w ręce. Nigdy nie byłam w jego pokoju, więc byłam pod wrażeniem, kiedy zobaczyłam wszędzie pełno płyt wielu znanych wykonawców, wiele plakatów także z seriali oraz pluszowe pieski, zajmujące całe biurko. Nie powiem,  zamurowało mnie. Weszłam do środka, zamknęłam za sobą drzwi i stanęłam w podobnej odległości do obydwu. Moja współlokatorka oczywiście była zajęta swoim telefonem, a Calum brzdąkał jakąś melodię, którą właściwie już słyszałam. - Wow, fajny pokój - powiedziałam coś po jakieś minucie ciszy. Mega spodobał mi się wystrój jego pokoju, był zarazem uroczy, jak i poważny.

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz