XXVIII

724 80 23
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające do naszego pokoju przez okno. Miałam ochotę ten cały dzień przeleżeć w łóżku, obejrzeć jakiś film, zjeść chipsy... Po prostu się wyluzować. Nawet miałam taki zamiar, dopóki sobie nie przypomniałam, że musiałam spać w nie swoich ubraniach, bo moja walizka jest... właściwie, to nie wiem gdzie jest. Wiem jedynie, że najpewniej ma ją ten znany Niall Horan, który miał czelność powiedzieć mi coś takiego, po tym jak przez niego upadłam na piasek i zalała mnie wielka fala zimnej wody z oceanu. Jaki normalny chłopak tak robi?

Ta myśl była moją motywacją, żeby wstać i wraz z dziewczynami doprowadzić tę sprawę do końca. Przecież Sylvia nie mogła w nieskończoność pożyczać mi ubrania. Może i są bardzo fajne i mamy ten sam rozmiar, jednak tęsknię za moją piżamą w misie na motocyklach... Nieważne, nie słyszeliście tego.

Pierwsze co postanowiłam zrobić, to sprawdzić moją komórkę. Zauważyłam kilka wiadomości od Samanty, która jechała już pociągiem na obóz moich sióstr. Wysyłała mi także kilka zdjęć, jak się wygłupiają, dzięki czemu uśmiechnęłam się szczerze. Mimo tego, że moje siostry często są niedozniesienia, to tęsknię za nimi, tak samo jak za najlepszą przyjaciółką, z którą też się często sprzeczam. Za Jasonem też tęskniłam, ale pewnie nie tak, jak Samanta. W końcu są parą. Gdy ktoś wszedł do pokoju, postanowiłam już odłożyć telefon i przywitać się z Sylvią, która była wciąż w piżamie, i z ubraną już Charlotte.

- Hej śpiochu - przywitała się na wejściu Charlotte. - Nareszcie się obudziłaś.

- Przecież jest dopiero... - Spojrzałam niepewna na zegar naścienny. -... za kwadrans dziesiąta.

- Nie dopiero, a już moja droga - odezwała się tym razem moja współlokatora. - Kiedy ty tak sobie słodko spałaś, to my obmyśliłyśmy pewien plan. Teraz tylko go zrealizować, a walizka znowu będzie twoja. - Nagle zaburczało mi w brzuchu, przez co wszystkie trzy się zaśmiałyśmy. - No, może najpierw zjemy śniadanie?

Po namowie dziewczyn zeszłam na parter w piżamie, bo podobno każdy tak robi. Dodała mi też otuchy tym, że ona też tam była przed chwilą w piżamie i reszta ludzi nie wstydziła się swojego ubioru. I było tak, jak powiedziała. Bałam się trochę, że jak wyjdę na dwór, gdzie z resztą jedliśmy, to będzie mi zimno, jednak było naprawdę ciepło. Usiadłam przy wielkim stole, gdzie było pełno jedzenia, a zostało mało osób. Kilka twarzy już kojarzyłam, ale jeśli miałabym podać czyjekolwiek imię, to miałabym z tym nie mały problem. Nie rozmyślałam zbyt długo i zaczęłam nakładać sobie na talerz to, co wyglądało najsmaczniej, a wszystko tak wyglądało...  

- Hej, ty jesteś Vanessa? - spytała jedna dziewczyna, a po chwili zdałam sobie sprawę, że to jedna z dziewczyn, z którymi wczoraj rozmawiałam. Przytaknęłam jedynie, ponieważ miałam pełną buzię, a nie chciałam czekać z odpowiedzią do momentu kiedy przełknę. - Smakuje co chociaż?

- Tak, jest bardzo dobre. A ty jak masz na imię?

- Jestem Marlene i pochodzę z Niemiec. Pytam się wszystkich czy im smakuje, ponieważ sama z kilkoma przyjaciółmi to gotowałam i nie wiem czy jest okey, czy jednak potrzeba coś zmienić...

- Jest idealnie. Świetnie gotujecie.

- Dzięki. To... do zobaczenia niebawem.

Kiedy najadłam się, wróciłam do pokoju. Sylvia była gotowa, żeby wyjść i przyszykowała dla mnie kilka ubrań, w których nie będzie mi za gorąco. Powiadomiły mnie także, że wiedzą już co zrobić i nawet zadzwoniły do odpowiedniej osoby. Nie pytałam się co takiego wykombinowały, poszłam przyszykować się do, na szczęście wolnej, łazienki. Tym razem dała mi krótkie spodenki moro i bluzkę w cekiny, które świetnie odbijały światło.

Już o jedenastej byłyśmy gotowe do wyjścia, poszłyśmy na umówione spotkanie z Carly. Nie wiem, co ona miała do tego wszystkiego, choć możliwe, że dzięki niej wszystkie problemy się rozwiążą. Znowu znajdowałam się w tym wielkim holu, jednak tym razem było tam może z pięć osób oprócz nas. Teraz przynajmniej mogłam dostrzec wszystkie ładne dekoracje, wspólne zdjęcia i wiele innych. Carly siedziała za biurkiem i czytała jakąś gazetę. Myślałam, że jest bardziej zapracowana...

- O, już jesteście - powiedziała, gdy do niej w trójkę podeszłyśmy. - Więc Vanesso, jesteś pewna, że to Niall ma twoją walizkę? Wiesz, jednak jest on gwiazdą i nie chciałabym go urazić, żeby nie popsuć naszych kontaktów i żeby za rok też tutaj przyjechał.

- Tak, jestem pewna - odpowiedziałam się po chwili zastanowienia. - Przez dumę tego Horana nie mam żadnych swoich rzeczy, oprócz kilku z mojej torebki. Chcę te rzeczy odzyskać i mam gdzieś to, jak bardzo jest on bogaty, czy wpływowy. Ma prawo przetrzymywać moje rzeczy?

- To zależy - przyznała bardziej przygnębiona. - Pokaże wam nagrania z monitoringu, gdzie widać, kto tak naprawdę odwrócił się pierwszy.

Popatrzałam zmartwiona na Sylvię i Charlotte. Co jeśli będę musiała iść do innej grupy? Zaczęłyśmy oglądać mój występ, z dźwiękiem, przez co się zawstydziłam. W końcu dziewczyny nie słyszały wcześniej jak śpiewam. Na szczęście Carly trochę to przewinęła, aż do momentu, gdy pierwsza osoba się odwróciła. Wtedy moje najgorsze przypuszczenia stały się prawdą. Niall był pierwszy, po chwili Luke i później Calum. Tylko czemu Cal to zrobił? Czyżby mu aż tak na mnie zależało?

- Co dalej? - przerwała ciszę Charlotte. - Jest coś na ten temat w regulaminie?

- Tak. Zadzwoniłam do tej trójki.  Siedzą w pokoju obok i możesz z nimi porozmawiać, a później oni zastanowią się co chcą zrobić.

Nie wiedziałam, że to wszystko stanie się tak szybko, że oni tutaj są. Poszłam za Carly do pokoju, gdzie miałam "przesłuchanie". Weszłam tam sama. Panowała totalna cisza, a wszyscy patrzyli się na mnie. Siedzieli obok siebie i chyba czekali na jakiś mój ruch. Lecz ja nie potrafiłam, to było bardzo trudne, nie wiedziałam od czego mam zacząć.

- Więc... jesteś w drużynie Caluma? - spytał blondyn z kolczykiem w wardze.

- Tttak.

- Fajnie tam?

- Tak, mają dobre jedzenie - wypaliłam, a oni się zaśmiali.

- Nie wstydź się, przecież cię nie zjemy - zażartował Calum.

- Dobrze. Niall... czemu wziąłeś moją walizkę?

- Spokojnie, nie otwierałem jej.

- Ale...

- Bo chciałem, żebyś była u mnie w drużynie, a tu Calum po prostu zadecydował, że będziesz w jego.

- W której grupie chciałabyś być? - spytał Luke.

- Mam już kilka przyjaciółek u Caluma, ale jeśli Niall będzie wolał mnie w jego drużynie, to okey. Przecież tam raczej też dobrze gotują, prawda?

Pośmialiśmy sie chwilę, popytali mnie o to, co lubię robić, jakiej muzyki słucham... A później wyprosili mnie na chwilę. Mieli się naradzić. Dziwił mnie jedynie wzrok Nialla, pełen złości, niezadowolenia. Siedziałam na kanapie cała spięta, a Charlotte i Sylvia przytulały mnie z dwóch stron i mówiły coś. Ja ich nie słuchałam, nie mogłam. Decyzja chłopaków niby nie decydowała o mojej przyszłości, jednak... wszystko było dobrze, a ja nie chciałam tego zmieniać.

Po około dziesięciu minutach wyszli chłopaki, a my wszystkie wstałyśmy.

- Dobra, Vanesso - zaczął rozmowę Horan. - Podjąłem decyzję. Od teraz oficjalnie jesteś w grupie...

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz