XLI

430 54 10
                                    

Wiedziałam jedynie, że przez jego oczy wpatrujące się w moje, zaczynałam się rozpływać. Miałam słabość do jego oczu i teraz wiedziałam, a własciwie byłam pewna, że on mi się podoba. Tylko co ja mam z tym zrobić? Niall wydaje się być dziwny dzisiaj, nie żartuje, jest przygnębiony i wydaje się być inny niż na naszej randce.

- Trzymaj - powiedziałam, gdy udało mi się wygrzebać kluczyki. Nie chciałam, aby on wyczytał moje uczucia z moich oczu, więc już nawet nie patrząc mu w oczy, poszłam do mojego domku. Cały czas zastanawiałam się, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, dając mu te klucze. Niby miałam nikomu nie dawać, ALE oni chcą tylko pomóc swojemu przyjacielowi, nie ma nic w tym złego.

Po kwadransie byłam już w swoim pokoju, gdzie czekała na mnie strojąca się Sylvia. Zastanawiała się, czy założyć turkusową sukienkę, czy miętową spódniczkę i jeansową bluzkę. Ja nie chciałam dzisiaj zakładać sukienki, uważałam, że już wystarczająco dużo razy miałam ostatnio na sobie jakąś sukienkę i zawsze się to źle kończyło, więc chciałam chociaż tym razem, nie zniszczyć żadnej pięknej kreacji.  Przeszukałam moją szafkę, lecz dopiero w walizce znalazłam moje ogrodniczki oraz moją koszulę w różowo-fioletowo-niebieską kratę, którą uwielbiałam i pasowała ona do właściwie wszystkiego. Mimo deszczu było na dworze bardzo ciepło i byłam pewna, że w pomieszczeniu będzie jeszcze gorzej. Podwinęłam rękawy koszuli i zahaczyłam je o guzik znajdujący się na łokciach. Miałam z tym przez chwilę problem, jednak Syl, kiedy zobaczyła, jak się z tym męczę, od razu mi pomogła. Ostatecznie wybrała ona spódniczkę, a do nich założyła szpilki. Ja na szczęście wzięłam moje koturny z domu, bo dzięki nim będę chociaż trochę wyższa. Rozczesałam sobie także włosy i zostawiłam je rozpuszczone, dla lepszego efektu.

- Czemu nie założysz sukienki dzisiaj? - spytała mnie Sylvia, kiedy wychodziłyśmy już z pokoju, żeby spotkać się na dole z Charlotte, Marlene i Susan.

- Zbyt dużo razy założenie sukienki kończyło się u mnie katastrofą... Może i ładniej wyglądałabym w sukience, jednak wolę, żeby ludzie się tak na mnie nie patrzyli, kiedy przechodzę.

- Oj przesadzasz. Ślicznie wyglądasz w tej koszuli. Tylko, żeby jej przypadkiem nikt nie zniszczył.

- Jeju, chyba bym tego nie przeżyła.

Skończyłyśmy szybko naszą rozmowę, ponieważ poczułyśmy znakomity zapach pizzy, przez który poczułam, że jestem głodna. Dziewczyny i Jacob siedzieli w kuchni i najwyraźniej plotkowali. Podeszłyśmy do nich po cichu, byli odwróceni do nas tyłem i chciałyśmy sięgnąć po kawałek pizzy, jednak ktoś nas chyba zauważył...

- Trzymajcie te brudne łapy z daleka od mojej pizzy - wrzasnęła Marla, odwracając się do nas. - Och, to wy dziewczyny, przepraszam.

- Więc możemy kawałek? - spytała pełna nadziei Sylvia. Podziwiałam ją za zadanie tego pytania, ponieważ tego morderczego wzroku Marlen nikt by nie przeżyl.

- Nie - odpowiedziała złowrogo. - Musi wystarczeć dla wszystkich imprezowiczów.

Obie smutne przyłączyśmy się do rozmowy. Co prawda ja w mniejszym stopniu, bardziej czekałam na jakąś wibrację, dochodzącą z mojej torebki, która zwiastowała przychodzącą wiadomość. Było prawie w pół do dziewiętnastej, a ja miałam coraz mniej czasu, aby odebrać od Nialla klucz. Mieliśmy o za kwadrans zacząć się tam zbierać, a ja miałam im pomóc... Nie jestem pewna, czy to była moja siła umysłu, ale po chwili dostałam smsa.

Nieznany numer
Hej Vanessa, spotkajmy się koło głównego holu za dziesięć minut, oddam Ci tam klucz, Niall.

Numer od razu zapisałam jako Niall Horan i udałam się do wyjścia.

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz