XXX

743 73 18
                                    

Jedno wielkie BUM było jedyną rzeczą jaką usłyszałam tego ranka. Przez tą rzecz właśnie się obudziłam. Rozejrzałam się i dopiero po chwili zauważyłam, że Sylvia leży na podłodze.

- Tak, żyję, fajnie, że pytasz. Teraz ty też wstań, bo się spóźnimy. - Wstała bardzo szybko i pognała do szafy, w której miała swoje ubrania. Wyjęła coś na szybko i zaczęła iść w kierunku łazienki. - No rusz się Vanessa.

Wtedy oprzytomniałam i spojrzałam na zegarek. Za piętnaście dziesiąta. Za piętnaście minut zaczynały się pierwsze zajęcia, a ja leżałam w łóżku w piżamie i byłam mega głodna. Wstałam pół przypomna i potknęłam się o kołdrę, która musiała należeć do mojej przyjaciółki. Tylko ona spała na podłodze? Szczerze w to wątpię, lecz co robiła by jej pościel na ziemi?

Doczołgałam się do mojej szafki i wyjęłam z niej pierwsze lepsze krótkie spodenki oraz ulubioną bluzkę i bieliznę. Wiedziałam, że zanim Sylvia wróci, to zdążę się przebrać, a nie będę marnować czasu w łazience, tylko zajmę się tam tylko włosami. I rzeczywiście zdążyłam, zanim ona zdążyła wyjść.

- Daj spokój, nie ma na to czasu! - krzyknęła, kiedy chciałam iść do łazienki. - Zrobię ci później warkocza, tylko weź szczotkę.

- Dobra, spokojnie - oznajmiłam, gdy zakładałam buty.

Wzięłyśmy jedynie nasze torebki, zamknęłyśmy za nami drzwi i zaczęłyśmy biec w stronę jedynego wielkiego budynku, gdzie odbywały się zajęcia. Miałyśmy jeszcze dziesięć minut, lecz żeby zdążyć, musiałyśmy się postarać. W pewnej chwili miałam wrażenie, że już nie daję rady oddychać, więc zatrzymałam się na chwilkę, jednak gdy zobaczyłam, że Sylvia wcale nie ma zamiaru się zatrzymać, zaczęłam ją gonić.

W końcu dotarłyśmy do budynku, lecz miałyśmy pewien problem, albowiem nie wiedziałyśmy, w której sali mamy zajęcia.

- Naprawdę nie pamiętasz? - spytałam.

- Właśnie nie, a jeszcze wczoraj czytałam plan zajęć...

Nie miałyśmy jak tego sprawdzić, na korytarzach wiało pustkami, a przecież nie mogłyśmy wchodzić do każdego pomieszczenia, licząc na to, że akurat nam się trafi. W pewniej chwili z łazienki wyszedł Niall. Super, tylko jego tu brakowało. Na szczęście nie zauważył nas, tylko zmierzał do jakiejś sali.

- Hej, Niall! - wrzasnęła moja przyjaciółka. Zaraz, co ona zrobiła?!

- Po co ty go wołasz? - pytam przez zęby.

- Jak go poprosisz, żeby nam wskazał pokój, to na pewno to zrobi - powiedziała jak najszybciej, żeby on niczego nie słyszał. Odwróciłyśmy się do niego i uśmiechnęłyśmy. Znaczy, może Sylvia to zrobiła szczerze, ja za to... tak średnio. - Niall... Vanessa chciała cię o coś zapytać...

- Naprawdę? - spytał rzeczywiście zdziwiony. - Czyżbyś...

- Powiedz mi tylko, gdzie Calum ma teraz zajęcia - przerwałam mu pewnie. Może zbyt pewnie? - Proszę...?

- Powiem ci, jeśli - Już wiedziałam, że nie będzie łatwo. - się ze mną umówisz.

Nie wiedziałam czy łapać się za głowę czy mdleć. On serio nie miał zamiaru się poddać? Spojrzałam na przyjaciółkę i wiedziałam, że to konieczne. Podobno były jakieś kary za opuszczenie zajęć.

- Zgoda.

- Pokój numer trzydzieści pięć skarbie. Przyjdę po ciebie jutro o szóstej.

I odszedł. Tak po prostu. Ja za to pobiegłam z Sylvią po schodach i w końcu znaleźliśmy ten pokój. Zapukałam energicznie i weszłam.

- Przepraszamy za spóźnienie - wydukałyśmy chórkiem.

- Nic się nie stało, jeszcze nie zaczęliśmy - powiedział miło Calum.

- Czyli nie będzie kary? - spytałam zdezorientowana.

- Kary? Bez przesady. Dobra, siadajcie. - Czyli Sylvia mnie okłamała. Nie ujdzie jej to na sucho, zwłaszcza, że przez to muszę iść na... na... na randkę z Niallem. - Dzisiejsze zajęcia będą bardzo luźne. Zagramy jeden utwór, który najbardziej lubicie z tych, które zaraz wymienię: Safety Pin, Just Saying czy Daylight?

Wszyscy zaczęli wrzeszczeć różne tytuły, a ja niestety nawet nie znałam tych piosenek. Z tego co wiem, to są serio bardzo fajne i może się skuszę, żeby ich posłuchać. Ostatecznie wybrali Just Saying, lecz sporo osób było niezadowolonych, więc Calum postanowił inne zagrać na innych zajęciach. Wziął gitarę do ręki i zaczął grać pierwsze akordy. Po chwili zaczął też śpiewać piosenkę, która wpadała w ucho. Czy tylko ja słyszałam, że on wciąż ma chrypkę? To było urocze, że mimo choroby wciąż śpiewał dla nas, dla swoich fanów. Reszta zaczęła śpiewać, a ja... słuchałam. Jednak Sylvia podała mi swój telefon z tekstem piosenki, po czym ja też zaczęłam ją śpiewać. Kiedy skończyliśmy, to każdy zaczął bić brawo, a Cal się uśmiechnął szeroko.

- Dzięki, dzięki. Ale najpierw, może każdy się przedstawi? Vanessa?

Tak, musieliśmy zacząć ode mnie bo siedziałam w pierwszym rzędzie, bo reszta zajęła wcześniej sobie miejsca. Wstałam i zwróciłam się do reszty grupy.

- Cześć, jestem Vanessa, mam siedemnaście lat, pochodzę z Sydney. Uwielbiam pisać piosenki i grać na gitarze.

- Brawa dla Vanessy! - krzyknął Calum, a wszyscy zaczęli klaskać. Ja usiadłam jak najszybciej i skupiłam się na pozostałych członkach grupy. Chciałam zapamiętać jak najwięcej imion, żeby być w stanie czasem do kogoś zagadać.

Po pół godzinie wzięliśmy do rąk instrumenty, które mieliśmy do dyspozycji i zaczęliśmy grać tak, jak Hood nam mówił. Podał akordy na gitarę, ukulele, skrzypce, trąbkę, a także na kilka innych. Nie było to bardzo trudne i już po chwili złapałam bicie oraz zapamiętałam co, gdzie i jak łapać. Niestety zdążyliśmy zagrać razem tylko raz i to z kilkoma błędami, jednak przeszkodził nam dzwonek. Teraz mieliśmy dwie godziny wolnego, aby coś zjeść a później zajęcia z pisania piosenek.

Na śniadanio-obiad poszłyśmy do baru. Ja zamówiłam ryż z owocami morza, a później chciałam też zamówić deser. Gdy już miałam zacząć jeść, to poczułam z mojej torebki wibracje. Tak, Samanta dzwoniła.

- Hej hej!

- Hej Sam, nawet nie wiesz jak tęsknię...

- Wiem, wiem, sama tęsknię. Jak ci mija dzień? Nie odpisałaś wczoraj...

- Tak, przepraszam. Byłam mega zmęczona, a dziś zaspałam. A jak tam u ciebie?

- Jest mega, tyle fajnych dzieci, które tak tańczą. Lilli i Evie są bardzo utalentowane, świetnie sobie radzą i poznały sporo koleżanek.

- Nie męczą cię te dzieciaki?

- No coś ty... Apropo zmęczenia. Wiesz w końcu kto cię złapał wtedy w samolocie?

- Nie... kompletnie o tym zapomniałam. Dzięki za przypomnienie.

- Spoko, nie masz za co. Dobra, ja muszę lecieć, bo pilnuje grupki dzieci na placu zabaw. Daj znać wieczorem i wyślij kilka zdjęć...

- Czekaj Sam, muszę ci coś powiedzieć - przerwałam jej. Nic nie mówiła, więc kontynuowałam. - Taka jedna osoba zaprosiła mnie na randkę...

- Calum?

- Nie, Niall...

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz