XXVI

808 75 31
                                    

No tak, przyszedł Calum i zabrał ze sobą wszystkie zauroczone w nim dziewczyny za pomocą swojego uśmiechu, który swoją drogą był boski... Czekaj, co ja właśnie pomyślałam? Nieważne. Po kilku sekundach otrzeźwiałam i spojrzałam na Sylvię, która chyba jako jedyna z dziewczyn była wgapiona w kogoś innego niż w gitarzystę. Calum przywitał się z nami normalnie, z niektórymi chłopakami przybył żółwia, z innymi piątkę, niektórych przytulił i usiadł na jedynym wolnym miejscu, biorąc do ręki przygotowane dla niego kiełbaski.

- Co tam u was? - spytał jedząc, gdy wciąż panowała praktycznie cisza i tylko kilka osób rozmawiało. Też bym rozmawiała, gdybym miała z kim...

Oczywiście większość wstydziła się odezwać, nie mogła wydusić z siebie ani słowa, więc postanowiłam jakoś mu odpowiedzieć. Już miałam cokolwiek mówić, kiedy on na mnie spojrzał, a mnie po prostu zamurowało. Siedziałam z otwartymi ustami i nie potrafiłam wyjąkać nawet sylaby i wtedy zrozumiałam, co te wszystkie dziewczyny czują. W mojej głowie w sekundę pojawiło się masę pytań: czy nie powiem czegoś głupiego, czy może nie zemdleje, czy on zacznie się ze mnie śmiać, i tym podobne. Calum poznał mnie i uśmiechnął się do mnie, przez co kawałek kiełbaski spadł mu z widelca z powrotem na talerz, a ja zaśmiałam się cicho. On tak naprawdę jest zwykłym chłopakiem, który ma talent i szczęście, dzięki czemu spełnił swoje marzenia. I mimo wszystko chciałby mieć z nami jakiś normalny kontakt...

- Aaa okey, a co u ciebie? - przerwał moje rozmyślania jakiś chłopak siedzący obok Hooda. I chyba nie tylko moje, ponieważ nagle dziewczyny obok mnie zaczęły znowu ze mną rozmawiać, tak samo jak większość towarzystwa. Atmosfera w jednej chwili zrobiła się taka jak wcześniej, co mnie ucieszyło.

Kiedy Calum wreszcie zjadł, wziął do ręki gitarę i zaczął grać kilka akordów, co znowu wywołało ciszę, lecz tym razem nawet Matt i Sylvia odwrócili się zainteresowani. Chwyty, które grał przypominały mi jedne, których uczyła mnie Samanta. Znaczy, kazała mi się ich nauczyć, a później fangirlowała. Kilka dziewczyn zaczęło szeptać, a jedyne słowo, które wyłapałam była "Amnesia". Wtedy gitarzysta zaczął śpiewać, a ja po chwili byłam pewna, że znam ten tekst. Kiedyś Samanta kazała ją puścić na dyskotece szkolnej, żeby mogła zatańczyć wolny taniec ze swoim chłopakiem. Jemu niestety nie spodobała się ta piosenka w ogóle i zaczął wyzywać na jej wykonanie i dziecinne głosy piosenkarzy. Później nawet spytał, kto mógł zamówić tak denną piosenkę. Jak możecie się domyślać, Samanta się bardzo zdenerwowała i szybko go rzuciła, a z tego co wiem, to on wciąż nie zna powodu zerwania. 0d rozmyślań wyrwało mnie tyrpnięcie Matta, który wskazał na grającą gwiazdę. Wszyscy w około śpiewali, więc ja też zaczęłam. Najpierw trochę się wstydziłam, jednak podczas refrenu już bez strachu zaczęłam śpiewać. Następną piosenką było "Don't stop", podczas której sporo osób wstało i zaczęło tańczyć w kilku osobowych grupkach, wciąż śpiewając. Jednak gdy dziewczyny usłyszały, jak to one nazwały, "Good Girls", to zaczęły krzyczeć jeszcze głośniej. Ja niestety nie znałam tekstu tej, ani poprzedniej piosenki, jednak bawiłam się razem z przyjaciółmi. Po chwili jednak poczułam wibracje dochodzące z mojej torebki. Jak się okazało, była to Charlotte, która chciała się spotkać. Powiedziałam Sylvii, że za niedługo wrócę i ruszyłam w stronę innego ogniska.

Jak to Matt wcześniej tłumaczył, każde ognisko oddalone jest od siebie o około kilometr, czasem trochę mniej, czasem więcej, żeby każdy mógł się bawić w swojej grupie i żeby nikt nikomu nie przeszkadzał. Ja na szczęście wiedziałam, w którą stronę iść, bo jak się okazało, Charlotte miała ognisko najbliżej mojego. Szłam więc spokojnie, podziwiając zachodzące słońce. Fale powoli unosiły się i opadały, obijały się o brzeg, wykonując przy tym niezwykle relaksujący dźwięk. Na szczęście byłam odpowiednio oddalona, żeby fale nie zalały moich pożyczonych butów.

Wpatrzona w latające nad wodą ptaki uderzyłam w kogoś i upadłam na ziemię bliżej oceanu. Nic by się nie stało, gdyby nagle nie nadeszła olbrzymia fala i mnie nie oblała, przez co krzyknęłam dosyć głośno. Woda była już zimna, przez co przeszły mnie momentalnie dreszcze. Jednak ktoś złapał mnie za ręce i podniósł do pionu, ktoś, a raczej osoba, przez którą upadłam.

- Nic ci nie jest? - spytał od razu chłopak, którego naprawdę gdzieś już widziałam, jednak nie byłam pewna gdzie. - Powinnaś się przed siebie oglądać... - wyszeptał uśmiechnięty i poszedł dalej w stronę, z której przyszłam. Za kogo on się uważa? Nawet mnie nie przeprosił... Jeśli myśli, że dzięki jego blond włosom i niebieskim oczom jestem w stanie mu wybaczyć, to jest w błędzie...

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz